reklama
reklama

Liczą się bramki, a te zdobywała Cracovia

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: redakcja

Liczą się bramki, a te zdobywała Cracovia - Zdjęcie główne

foto redakcja

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport W tym meczu sanoczanie pokazali, jak można wysoko przegrać dość wyrównany pojedynek. Gospodarze marnowali klarowne sytuacje bramkowe, podczas gdy goście dali im lekcję co należy robić z krążkiem pod bramką przeciwnika. Inna rzecz, że pomagali im w tym sanoccy defensorzy, grający kompletnie bez jadu i mało odpowiedzialnie. Jeśli na trybunach z meczu na mecz widownia jest coraz mniejsza, to w dużej mierze jest to efekt takiej właśnie gry i kompromitującego wyniku. Zwłaszcza, że pamiętają czasy, kiedy Cracovia najczęściej wyjeżdżała z Sanoka na tarczy.
reklama

MARMA CIARKO STS SANOK – COMARCH CRACOVIA 1-7 (0-1, 0-3, 1-3)

0-1 Marek Spacek-Kamil Wróbel-Jakub Żurek (2.51)
0-2 Martin Latal-Radosław Sawicki-Adam Raska (25.03)
0-3 Alexander Younan-Martin Latal (35.30, 4/4)
0-4 Tomas Vildumetz-Mateusz Bezwiński (38.52)
1-4 Marcus Kallionkieli-Johan Ceder-Luari Huhdanpaa (42.40, 5/3)
1-5 Adam Raska (53.51, 4/5 – do pustej bramki)
1-6 Johan Lundgren-Alexander Younan (57.26)
1-7 Tomas Vildumetz-Kamil Wróbel-Krystian Mocarski (58.16)
 
 
 
MARMA CIARKO STS: Salama – Binner, Lindberg; Huhdanpaa, Ceder, Kallionkieli – MacEachern, Musioł; Filipek, Strzyżowski, Bukowski – Florczak, Biłas; Dulęba, Rybnikar, Fus – Niemczyk; Sienkiewicz, Miccoli, Karnas.
COMARCH CRACOVIA: Krasanovsky – Żurek, Jeżek; Latal, Raska, Sawicki – Younan, Motloch; Kasperlik, Lundgren, Berling – Kunst, Krenżelok; Brynkus, Bezwiński, Vildumetz – Jaracz; Spacek, Wróbel, Mocarski. 

SĘDZIOWALI: Mateusz Krzywda I Patryk Pyrskała oraz Wojciech Moszczyński i Michał Gerne. KARY: 6-18 minut. STRZAŁY: 34-32. WIDZÓW: 500.

Po sześciu bramkach strzelonych w meczu kontrolnym z drużyną z Ukrainy, kibice liczyli na to, że sanoczanie zechcą ten wyczyn powtórzyć w lidze, goszcząc u siebie przeciętnie grającą Cracovię. Zaczęli odważnie, osiągając na lodzie przewagę. Na bramkę rywala strzelali: Binner (2 min.) i Strzyżowski (3), ale nie sprawili tym problemu Krasanovskyemu. Odpowiedzią była niegroźna akcja czwartego ataku gości, zakończona strzałem po lodzie Spacka, który przyniósł Cracovii szczęśliwe otwarcie meczu. Gol obciąża konto Salamy, który całkowicie zlekceważył ten strzał.

W 11 min, gdy gospodarze grali w osłabieniu (na ławce kar siedział Kallionkieli), świetną kontrą popisał się Huhdanpaa, gubiąc za sobą przeciwników. Niestety, akcja zakończyła się na Krasanovskym, który nie dał się pokonać. W 15 min. z kąta mocno uderzył MacEachern. Bramkarz gości z trudem zdołał odbić krążek, który trafił na kij Filipka, ale musiał go zaskoczyć, skoro krążek nie trafił do siatki. W rewanżu z bulika mocno przymierzył Vildumetz, ale krążek wylądował na poprzeczce. W końcówce w idealnej sytuacji bramkowej znalazł się Karnas, jednak nie trafił w krążek. Tercja1-0 dla gości, chociaż to gospodarze powinni ją wygrać 2-1, może i 3-1, będąc zespołem lepszym, groźniej atakującym, mającym więcej z gry. Ale liczą się bramki, a sztuka ich zdobywania jest bardzo słabą stroną sanockiej drużyny.
 

Trzy akcje i trzy gole

 
W 25 min. nadzieję na wyrównującego gola dał Huhdanpaa, ale będąc w dobrej sytuacji bramkowej zbyt długo zwlekał ze strzałem, co ułatwiło zadanie Krasanovskemu. Jak powinien był to zrobić, pokazali mu napastnicy I ataku Cracovii kilkanaście sekund później. Świetne podanie Sawickiego przyjął Latal, który błyskawicznie uderzył z pierwszego krążka, a ten wylądował idealnie w długim rogu bramki Salamy. Szansę na kontaktowego gola zaprzepaścił w 27 min. Dulęba. Po strzale Binnera krążek odbił przed siebie bramkarz Cracovii, doszedł do niego młody napastnik STS-u, lecz zamiast ulokować go w bramce, trafił w obrońcę Craxy. W tej samej minucie znów była ogromna szansa na gola gospodarzy, ale po strzale Kallionkielego, mało czujnie zachował się Ceder.

W 35 min. na pozycji bramkowej znalazł się Fus, lecz w decydującym momencie zabrakło mu kunsztu i precyzji. Jak to się robi, pokazali w tej samej minucie krakowianie. Świetnym podaniem pod bramkę Salamy popisał się Latal, a tam gumę dopadł Younan, który fantastycznym strzałem w samo okno nie da najmniejszych szans na obronę bramkarzowi gospodarzy. Kolejna popisowa akcja Cracovii w 39 min. przyniosła gościom czwartego gola. Bezwiński wypatrzył będącego na dogodnej pozycji Vildunetza, zagrał mu krążek idealnie na kij, a ten przymierzył w sam róg i Salama po raz trzeci w tej tercji zmuszony był skapitulować. Gdzie byli sanoccy obrońcy przy tych dwóch bramkach? Najwyraźniej nie tam, gdzie być powinni. Wynik tercji 3-0 dla Cracovii znów nie odpowiada temu, co działo się na lodzie. Przez 15 minut to sanoczanie dominowali na tafli, ale nie przełożyli tego choćby na jedną bramkę. Goście pokazali grę w samej końcówce i zdobyli w tym czasie dwa gole. 
 

Wesoły hokej

 
Trzecia tercja rozpoczęła się od dwóch kar hokeistów Cracovii (40.54 min. Motloch i 41.46 – Krenżelok). Grając w podwójnej przewadze sanoczanie zaatakowali i po jednym z ataków krążek wrzucony pod bramkę gości wyłuskał Kallionkieli i wcisnął go do bramki Krasanovskyego. Jeszcze była nadzieja, że gol pobudzi gospodarzy, zwłaszcza, że w 44.19 min, a potem w 52.18 min kary odsiadywał Kunst. Próbowali coś zmontować sanoczanie, ale niestety, sztuka gry w przewagach jest dla nich nadal zbyt trudną. Jedyną szansę na drugą bramkę miał Binner w 54 min, lecz ze środka tercji obronnej gości nie trafił do celu.

Chcą zwiększyć siłę uderzenia swojej drużyny, trener zdecydował się na dość niespotykany manewr wycofania bramkarza z bramki i zastąpienia go napastnikiem. Efekt tego był łatwy do przewidzenia. W 53.51 min. krążek przejął Raska i umieścił go w pustej sanockiej bramce. Goście nie zadowolili się zdobytym łupem. Widząc, że przeciwnik zbyt często zapomina o obronie, w 58 min. Younan wrzucił krążek do nieobstawionego Lundgrena, a ten wpakował go do bramki przeciwnika. Minutę i 10 sekund później Vildumetz przyjął podanie od Wróbla, przymierzył i zdobył siódmego gola. 
Dziwny to był mecz. W grze sanoczanie dorównywali przeciwnikowi, a mimo to przegrali mecz 7 do 1! Krakowianie natomiast pokazali nieźle opanowaną sztukę wychodzenia na pozycje strzeleckie i zamieniania ich na gole. Sztukę, która z pewnością wymaga dużych umiejętności i kunsztu, a której nie mają wszyscy. I to jest nasz ból.
 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama