Skłóceni sąsiedzi mają do dyspozycji plac znajdujący się pomiędzy kamienicą a budynkiem mieszkalnym. Wszyscy mieszkańcy mają przyznaną służebność. Jednym z nich jest Jakub Granatowski. Mężczyzna twierdzi, że codziennie jest pod ostrzałem bacznego wzroku sąsiadów. Jak podaje, sprawa toczy się w sądzie od wielu lat, a sąsiedzi chcą zawłaszczyć kawałek jego działki, bo wjazd na plac przechodzi bezpośrednio przez jego teren.
– Oni chcą przejeżdżać przez działkę i stawać aż pod schodami domu mojej babci – żali się. – W ten sposób całkowicie uniemożliwiają mi parkowanie samochodu. Dochodziło już do wielokrotnych interwencji policji i straży miejskiej. Jeden ze współwłaścicieli działki twierdzi, że blokuję mu wyjazd, a on ma prawo tędy przejeżdżać – dodaje.
Więcej w 44 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka