W sidłach pracy

Opublikowano:
Autor:

W sidłach pracy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Ciągła pogoń za pieniędzmi i karierą sprawia, że Anna z dnia na dzień coraz bardziej oddala się od rodziny i przyjaciół. Nie liczą się dla niej przyjemności i odpoczynek. Tylka praca stanowi dla niej najważniejszy cel w życiu.

Anna ma 33 lata, mieszka w Sanoku, prywatnie jest żoną i matką dwójki dzieci. Od czterech lat pracuje w dobrze prosperującej firmie reklamowej.

Po ukończeniu studiów przez dwa lata była zatrudniona w urzędzie gminy.

- Rozpoczynałam pracę o godzinie 7.00, a kończyłam o 15.00 – mówi. – Miałam czas na spacery z dziećmi, swoje hobby i odpoczynek. Teraz żyję w ciągłym pospiechu, nie dojadam, nie wysypiam się. Moja praca nie kończy się wraz z wyjściem z firmy, ponieważ ciągle mam wrażenie, że w moich projektach reklamowych mogę coś zmienić, coś ulepszyć. Przychodzę do domu, odrabiam z dziećmi zadania i siadam do laptopa. Przed komputerem potrafię spędzam czas do nocy, odrywając się tylko na chwilę, żeby przygotować córkom kolację.

Anna jest obecna w domu, ale tylko fizycznie. Projektowanie kampanii reklamowych pochłania jej czas bez reszty. Bardzo lubi swoją pracę i nie wyobraża sobie, że miałaby ją stracić.

- Denerwuję się, gdy dzieci chcą, żebym pomogła im w nauce albo poszła z nimi na basen czy do kina – opowiada kobieta. – Często z tego powodu na nie krzyczę. Drażni mnie, gdy ktoś przeszkadza mi w projektowaniu. Stres wyładowuję niestety też na mężu. Zauważyłam, że moje myśli krążą tylko wokół pracy i tego, aby być najlepszym pracownikiem. Nawet kiedy zasypiam, wciąż przed oczami widzę cyferki, migające loga i wykresy. Podobnie jest rano, gdy się budzę.

Anna ma świadomość, że jej życie rodzinne i towarzyskie nie wygląda tak, jak powinno. Od dawna nie spotyka się ze znajomymi, przestała wieczorami wychodzić z mężem na spacer, nie wyjeżdża nigdzie z dziećmi. Kobieta zdaje sobie sprawę, że za dużo pracuje, ale zaprzecza, że jest pracoholikiem.

- Ciągle kłócę się z Anią z powodu jej pracy – przyznaje Paweł, jej mąż. – Próbuję jej tłumaczyć, że zaniedbuje rodzinę i że najlepszym wyjściem byłoby, gdyby zmieniła pracę. Ania coraz rzadziej gotuje obiady, nie ma czasu posprzątać w domu i wyprasować dzieciom ubrania. Niejednokrotnie z córkami jadamy w restauracjach lub zamawiamy dania na dowóz.
Wyrzuty sumienia Anna zagłusza pieniędzmi. Rekompensuje dzieciom pustkę, kupując im drogie, firmowe zabawki i ubrania. Pozwala godzinami siedzieć przy grach i telefonie.

- Mama dużo pracuje, ale za to niczego nam nie brakuje – mówi 9-letnia Karolina. – Kupuje nam słodycze i zabawki. Mam najlepszą komórkę w całej klasie – stwierdza z zadowoleniem.

- Czasami mi smutno, że mama nie ma dla mnie czasu, ale nic na to nie poradzę – dopowiada 14-letnia Weronika. – Ale jest też z tego powodu dużo plusów: mogę długo siedzieć przy kompie i nikt mi nie ględzi, żebym w końcu go wyłączyła. Poza tym mama daje mi dużo kasy. Obiady mogę jeść w McDonaldzie, kiedy chcę, idę na kebab i pizzę. Da się żyć – kwituje.
Anna przyznaje, że pracuje ponad siły z kilku powodów. Pragnie uznania szefa, otrzymania premii oraz awansu. Chce być lepsza od innych. Kobieta ma też świadomość, że jej projekty mogą  być lepsze i ciekawsze i dlatego w nieskończoność je ulepsza.

- Zdarza się, że kładę się spać, a z oczu płyną mi łzy, bo wiem, że nie sprawdzam się roli matki i żony – mówi Anna. – Jest mi żal dzieci, które tak naprawdę wychowują się bez mamy. Co z tego, że z firmy wracam o 17.00, skoro ciągle siedzę przy komputerze. Często obiecuję sobie, że od przyszłego tygodnia moje życie się zmieni, że nie będę pracować w domu. Udaje mi się wytrzymać jeden dzień, a później znowu jest to samo – dodaje.

- Kiedyś zagroziłem Ani rozwodem – wtrąca się Paweł. – Naprawdę Ania nie musi tyle pracować, bo sam dużo zarabiam. Mogła zmienić pracę na spokojniejszą, ale nie zrobiła tego. Nie mam już sił z nią dalej żyć, ale nie potrafię też odejść - stwierdza.
Paweł rozmawiał z żoną o terapii, jednak ona nie dopuszcza nawet takiej myśli. Twierdzi, że potrafi sobie poradzić i nie potrzebuje niczyjego wsparcia. Anna przyznaje ze smutkiem, że w domu atmosfera z tygodnia na tydzień robi się coraz bardziej napięta.

- Nie ma dnia, żebym nie kłóciła się z Pawłem - mówi. - Zazwyczaj nasze sprzeczki kończą się tym, że mąż wychodzi z domu, a ja wtedy odczuwam ogromną ulgę, bo mogę w spokoju posiedzieć przy laptopie. Praca mnie odstresowuje, sprawia, że zapominam o problemach.

Anna nie pamięta, kiedy ostatni raz była na urlopie i faktycznie w tym czasie tylko wypoczywała. Nawet na zwolnieniu chorobowym ciągle coś tworzy. Oddaliła się od dzieci, męża, rodziców, znajomych.

- Spotykamy się bardzo rzadko – przyznaje przyjaciółka Oliwia. – Kiedyś widywałyśmy się niemal w każdy weekend, chodziłyśmy razem na siłownię i do barów. Teraz Ania nawet mnie nie odwiedza. Widzimy się jedynie przypadkiem na ulicy lub gdy do Ani w końcu zajrzę. Niestety nie da się z nią już normalnie porozmawiać. Cały czas przewija się tylko temat jej pracy i sukcesów zawodowych.

Oliwia kilka razy próbowała porozmawiać z przyjaciółką o zmianie trybu życia, ale Anna za każdym razem reagowała złością i gniewem. Nie lubi, gdy ktoś zwraca jej uwagę i udziela, niepotrzebnych, jej zdaniem, rad. Kobieta zgodziła się na rozmowę z dziennikarką, ponieważ chce ostrzec inne matki przed wpadaniem w wir pracy. Po przeczytaniu artykułu o sobie, popłakała się jak małe dziecko. Chociaż ma świadomość, że za dużo pracuje, nie zamierza się leczyć. Obiecała jednak, że od listopada ograniczy pracę w domu. Zamierza więcej czasu poświęcić córkom i mężowi.

* Imiona dzieci zostały zmienione

Pracoholizm jest uzależnieniem i z całą pewnością wymaga leczenia – twierdzi Nina Bober, psycholog, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień. - Ma podłoże ściśle psychologiczne i dlatego człowiek uzależniony od pracy powinien skorzystać z terapii, bo nie jest w stanie sam sobie poradzić. Pracoholizm jest uzależnieniem najmniej szkodliwym ze wszystkich, ponieważ nie przynosi bezpośrednich szkód, jednak może zakończyć się śmiercią z przepracowania. Mowa tutaj o osobach, które pracują około 70 godzin tygodniowo. Według mnie głównymi przyczynami tego zjawiska są specyficzne wymogi danego zawodu. Szczególnie narażone są osoby wykonujące wolne zawody, w których bardzo liczy się dyspozycyjność, aktywność, podnoszenie kwalifikacji zawodowych. Ludzie wówczas wpadają w wir w pracy, aby nie odstawać od grupy zawodowej i aby się w niej utrzymać. Często też ludzie nie uświadamiają sobie problemu i nie dopuszczają myśli, że są uzależnieni. Pewnie dlatego w swojej pracy zawodowej nie spotkałam się z tym zjawiskiem – dodaje.


Łukasz Matusz, psycholog i psychoterapeuta z Centrum Pomocy Psychologicznej i Psychoterapii Rodzinnej w Sanoku: Pracoholizm jest zjawiskiem, z którym osobiście w mojej pracy zawodowej nie spotkałem się. Podejrzewam, że nie dlatego, że ono nie występuje, ale z powodu niskiej świadomości społeczeństwa w tym zakresie. Posiadanie pracy jest bowiem dobrem ogólnym, a nawet nadrzędnym, więc wiele osób nie przywiązuje do tego wagi, że praca może stanowić także zagrożenie. Dzieje się tak, jeżeli ingeruje w nasze życie osobiste, rodzinne, w sposób spędzania przez nas wolnego czasu oraz gdy zaburza poprawne relacje społeczne i towarzyskie. Pracoholizm jest jedynym uzależnieniem, które nie wywołuje wstydu, konsternacji społecznej, oburzenia czy niechęci. Przeciwnie. Osoby, które dużo pracują, postrzegane są jako pracowite, odpowiedzialne, ambitne. Każde uzależnienie ma charakter kompulsywny, co oznacza, że osoba uzależniona nie potrafi już przestać pracować, czuje wewnętrzny przymus zajmowania się pracą zawodową do tego stopnia, że staje się ona dla niej jedynym wskaźnikiem odnoszącym się do poczucia wartości. Inne obszary typu: dom, rodzina, przyjaciele i hobby spychane są na dalszy plan, tylko praca stanowi o tym, kim jesteśmy. Osoby uzależnione, jeśli opowiadają o sobie, robią to w kontekście wyłącznie pracy zawodowej i osiąganych sukcesów. Pomoc dla pracoholików Jeśli osoba, która zbyt dużo pracuje, sama dostrzega problem, to tak naprawdę połowę sukcesu ma już za sobą. Najważniejsze jest, aby zwrócić uwagę na to, co mówią do nas najbliżsi oraz jak postrzegają wykonywanie przez nas obowiązków zawodowych. Jeżeli się skarżą, to należy zastanowić się na tym, czy nie mają oni faktycznie racji. Wówczas taka osoba powinna w pierwszej kolejności zgłosić się na konsultację psychologiczną, aby rozpoznać, czy ma do czynienia z zaburzeniami. Nie zawsze bowiem ktoś, kto dużo pracuje, jest pracoholikiem.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE