Turystyczny potop w Bieszczadach

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości O wzroście zainteresowania Bieszczadami i współczesnych turystach rozmawiamy z Przemysławem Wasiakiem, zastępcą dyrektora Bieszczadzkiego Parku Narodowego

Bieszczady zyskują –  coraz więcej turystów odwiedza ten rejon Polski, czy to prawda?

Nawet z punktu widzenia naszego Bieszczadzkiego Parku Narodowego widać wyraźnie, że odwiedzających Bieszczady jest coraz więcej. Ubiegły rok zamknął się liczbą 513 tysięcy turystów, którzy weszli na szlaki BdPN. Rokrocznie monitorujemy przyrost o około 20 procent.

Skąd bierze się popularność Bieszczadów?

Mamy takie przypuszczenia, że na popularność tego regionu w ostatnim czasie wpłynęła ekranizacja głośnych filmów o Bieszczadach m.in. "Przystanek Bieszczady" czy bardzo popularny serial "Wataha". Być może wpływa na to także ogólne przekonanie o zmniejszeniu bezpieczeństwa podróżowania w Europie, dlatego ruch turystyczny kieruje się na rodzime strony.

Z jednej strony to dobra wiadomość, ale z drugiej, czy nie macie obawy, że szlaki na terenie parku i w ogóle w Bieszczadach zostaną dosłownie rozdeptane? Daje się zauważyć w najbardziej popularnych odcinkach na Tarnicę lub połoniny wydeptane kilkumetrowe pasy.

Niestety, to jest nasza bolączka. Faktycznie cieszymy się ze wzrostu ruchu turystycznego, jednak zdajemy sobie sprawę, że dla naszej przyrody wzmożony ruch jest destrukcyjny. Jesteśmy w dość niekomfortowej sytuacji. Owszem, z radością zapraszamy turystów, a z drugiej strony wiemy, jaki będzie miało to wpływ na środowisko. Park przecież powstał i działa na podstawie ustawy o ochronie przyrody, no i my jako załoga parku realizujemy ten cel, to nasz priorytet. Innym zadaniem jest udostępnianie i upowszechnianie parku. Dlatego staramy się jak najwięcej turystów przyjąć bez szkody dla przyrody w ramach przyjętych dobrych zasad zwiedzania parku. Trudne, prawda?

Nie da się ukryć, przecież w większości przypadków turyści nie stosują się do waszych zakazów.

Może część z nich nie rozumie powodu, dlaczego i czemu te zakazy służą. Ludzie dziwnie reagują, jak zwraca się im uwagę na to, że nie należy schodzić ze szlaku. Nasi pracownicy prowadzą akcje edukujące i informacyjne, mając na uwadze konieczność ochrony zasobów naturalnych. Na ile się to przydaje odwiedzającym, widzimy na trasach turystycznych...

 

Jeśli chcecie się dowiedzieć, o co jeszcze nasz redakcyjny kolega Tomasz Majdosz pytał Przemysława Wasiaka, zastępcę dyrektora Bieszczadzkiego Parku Narodowego, zaglądnijcie do numeru 18 Korso Gazety Sanockiej.  

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE