- Od strony Bieszczad codziennie w nocy są wywożone wielkie ciężarówki ściętego drewna - twierdzi Ryszard, mieszkaniec Sanoka. - Można stanąć na parkingu pod Kauflandem i zaobserwować to zjawisko. Jak jadę w stronę Krosna, to widzę ich więcej. Samochodami wywożą długie bele drewna – nie ma na nich oznaczenia firmy, są to przeróżne rejestracje. Dużo jest śląskich numerów, ale również mieleckie, tarnowskie czy niskie. To są kolumny 3-4 samochodów
z naczepami. Przez Sanok przejeżdżają znikome ilości, gdyż w większym stopniu widać je na trasie od Bukowska do Rymanowa. Moi koledzy też zaobserwowali ten proceder. Wszyscy głośno mówią o Puszczy Białowieskiej, a zamykają nam usta na temat Bieszczad - podsumowuje.
Ryszard Rygliszyn, prezes Ligi Ochrony Przyrody w Sanoku, przypuszcza, że drewno może pochodzić z okolic Sanoka, gdzie ostatnio wycinano drzewa.
- Myślę, że kierowcy przewożą drewno nocą, bo w upalne dni ciężko przy 35-40 stopniach załadować i transportować towar - tłumaczy. - Wydaje mi się, że nie ma się czym martwić.
Inni są zwolennikami tezy, że pozyskiwanie drewna z lasów jest tak duże, że zauważone transporty nie powinno nikogo dziwić.
- Każdy może jechać drogą publiczną - stwierdza Wojciech Skiba, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Leśnictwa w Starostwie Powiatowym w Sanoku. - Ciężkie samochody jeżdżą nocą, bo wtedy jest mniejszy ruch, a drogi są w mniejszym stopniu narażone na zniszczenie.
Więcej w 33 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka