Po przejeździe z Sanoka przez Bukowsko do Woli Piotrowej 20 wędrowców ruszyło w trasę przez Przełęcz pod Tokarnią, Wilcze Budy, Berdo, Darów, Dział do nieistniejącej już wsi Wernejówka.
Szlak wędrówki przez bezludne niemal tereny znaczyły krzyże. Pierwszy stał na grobie gajowego Romana Ogrodnika, który zmarł w lesie w 2003 r. Drugi to mogiła powstańców styczniowych - "chłopów z Bukowska", którzy poszli do powstania "z młodym dziedzicem", a także żołnierzy I wojny światowej poległych w tej okolicy w 1916 r. Wreszcie Berdo - miejsce śmierci żołnierzy i milicjantów ze strażnicy w Jasielu, wziętych do niewoli w marcu 1946 r. przez UPA, która na tej górze miała swój bunkier. I krzyż w głębokich chaszczach, wskazujący miejsce cerkwiska w Darowie.
Trudno jednak mieć stale w pamięci te tragiczne i wcale nie tak dawne historie, gdy w upalną niedzielę w leśnej pasiece brzęczą pszczoły, wokół wznosi się las bukowy, pod nogami splątany gąszcz albo zarośnięte bagno, zagrodzone do tego zwalonym pniem. Drewniane tablice informowały o rezerwacie cisów, zwanych staropolskim żelazem z uwagi na twarde i sprężyste drewno. Co kawałek wznosiły się myśliwskie ambony, a na ścieżce wyraźne ślady zwierząt mieszały się z ich odchodami.
Przepiękna panorama nad Wernejówką wynagrodziła wysiłek 6-godzinnego marszu, a ciepła woda Wisłoka złagodziła ból nóg. Przewodnik dotrzymał słowa i tym razem zaprowadził turystów w miejsce, gdzie chętni mogli popływać. Większość jednak zadowoliła się odpoczynkiem na nadrzecznych kamieniach i brodzeniem w płytkiej, wartkiej wodzie.
Gdy ostatnie osoby wsiadały do busa, spadły pierwsze krople deszczu. Nie przeszkodziło to w krótkim postoju przy Leśnym Barze w Pastwiskach, co stało się już tradycją wypraw w te strony.