- Sekretarz gminy, Andrzej Piotrowski, był łaskaw wezwać konserwatora zabytków i mieliśmy załatwić sprawę spichlerza - twierdzi Zbigniew Mazur, sołtys wsi. - Sytuacja obecnie wygląda tak, że wiszą tabliczki z ostrzeżeniem, że budynek zagraża życiu. Spadają z niego dachówki i dach się wali. Dzieci tamtędy chodzą, a im trudno przetłumaczyć, żeby nie zbliżały się do spichlerza. Można całkowicie go ogrodzić, ale nie jest to jedyny budynek w naszej wsi w kiepskim stanie.
Jak wskazuje sołtys Mazur, drugim budynkiem jest sklep, który zaczyna niszczeć. Jak wylicza, ściana od północnej strony próchnieje i się sypie.
- Stracimy kolejny budynek - ubolewa sołtys. - Jeden taki już straciliśmy, a mianowicie chodzi mi o budynek socjalny.
Zakończenie tej sprawy obiecuje Bogusław Rakoczy, kierownik Referatu Gospodarki Komunalnej, Przestrzennej, Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Gospodarki Mieniem Gminy.
- Zwrócimy się jeszcze raz do konserwatora zabytków - mówi. - Wyda nam pozwolenie i będziemy mogli przygotować odpowiednią dokumentację.