Ogromny pożar. Na Waszych oczach płonęła fabryka. Jakie były pierwsze pana myśli?
- Wie pani jak się tyle lat co ja pracuje w jednym miejscu, to człowiek traktuje to już jako swoje i jak się coś złego dzieje to ma się poczucie że my coś tracimy. Co zresztą mówić o nas, pracownikach jak widziałem na własne oczy starszego mężczyznę, który stał i obserwował co się dzieje bez słowa komentarza a w jego oczach widać było łzy. Podszedłem do niego i zapytałem czy ktoś z rodziny tu pracuje u nas a on mówi że nie, ale to straszna tragedia dla wszystkich sanoczan.
Takie odczucia miało większość mieszkańców Sanoka patrząc na to co się dzieje w czwartek 9 czerwca. Nie było innego tematu w tym dniu, a i przez parę następnych również. Jedni szacowali straty, inni martwili się co z zatrudnieniem ludzi, a pozostali mówili o wsparciu, jakie miasto miało w firmie Ciarko. Kibice hokeja martwili się o dalsze wsparcie sanockiego hokeja. Rzadko kiedy dało się usłyszeć negatywne komentarze. Jednak pojawiły się i one. Oczywiście, ludzie nie byliby sobą jakby nie zaczęli „liczyć” majątku Ryszarda Ziarki. - Na biednego nie trafiło – mówili, bądź oceniać tego, co robi lub czego nie robi. Dywagowali również czy firma była ubezpieczona i na jaką sumę.
- Proszę pani, ja nawet słyszałem takie brednie, że może dopiero co przed pożarem ubezpieczone zostało… Ale kto mądry takie rzeczy wymyśla i po co? Ci którzy mają trochę oleju w głowie, przekazywali słowa otuchy i wsparcia. Do głowy by im nie przyszło, aby takie brednie splatać.
Psychologowie zgodnie twierdzą, że najczęstszym powodem takich zachowań jest po prostu zawiść i zaniżona ocena osoby plotkującej, wynikająca nierzadko z jej życiowych niepowodzeń. Osoba taka poprawia sobie samopoczucie, przekazując bądź nawet tworząc nieprzychylne opinie i informacje na temat ludzi, którym najczęściej zazdrości i którym źle życzy.
- Nigdy nie wiemy co nas czeka za przysłowiowym zakrętem i ja bym bał się opowiadać takie bzdury na czyjś temat. Zwłaszcza że prezes jest normalnym człowiekiem z którym da się porozmawiać, i nikomu krzywdy nie zrobił. Nie jest może zbyt gadatliwy, ale też nie będzie z każdym z produkcji stawał i dyskutował. Ma od tego kierowników. Mieliśmy różne sytuacje w firmie. Na przykład kolega zbierał na operację dziecka, kwota jakiej mu brakowało była jeszcze dość spora. Prezes wysłuchał i pomógł bez wahania. Wiem, że jest dobrym człowiekiem. Jak ktoś coś zawalił to przychodził w soboty aby odrobić a nikt go nie zwalniał. A jak był gorszy czas i mniejsze zamówienia, to kombinowano tak aby utrzymać zatrudnienie i nikogo nie zwolnić. Chodziliśmy do pracy na przemian. Dlatego pracuję tu już ładnych paręnaście lat i jest mi dobrze. Czekam z niecierpliwością aby móc wrócić na halę, a wszystkim, którzy zazdroszczą innym majątku bądź pozycji życzę aby zakasali rękawy i wzięli się do pracy.
- kończy nasz rozmówca.
Na szczęście udało się uratować to co najważniejsze i firma może wznowić produkcję już niebawem. To bardzo dobre wiadomości dla pracowników tej formy, ale i dla nas wszystkich sanoczan.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.