Pierwszy dzień po ukazaniu się gazety – cisza. Ale już drugiego, zaczęły napływać pierwsze oferty. W sumie przez miesiąc odezwało się do mnie kilkunastu chętnych, którzy bez ogródek proponowali od 50 do 250 zł za seks. Wśród nich byli żonaci i kawalerowie. Na wdowca chyba nie natrafiłam.
Jako pierwszy zaciekawił się moją skromną osobą Władysław, po imieniu mogę sądzić, że znacznie starszy ode mnie pan. Grzecznie zapytał, o jaki rodzaj sponsoringu mi chodzi i czy podam numer telefonu do siebie, to on chętnie zadzwoni. Numeru nie podałam, ale w mailu rozwiałam jego wątpliwości, że chodzi mi o ofertę seksualną. Władek odpisał, żebym wysłała swoje zdjęcie, a że tego nie zrobiłam... kontakt nam się urwał.
Zdecydowanie dłużej korespondowałam z wysokim panem po czterdziestce, tak bynajmniej mi o sobie napisał:
- Cześć, jestem chętny, mogę cię sponsorować, spotkanie kilka razy w miesiącu, wyjazd na weekend, jakieś prezenty.
Hm... brzmi interesująco. Postanowiłam mojego przystojniaka zatrzymać na dłużej. Odpisałam mu, żeby opowiedział mi o swoich oczekiwaniach i fantazjach.
Mój oferent nieco bardziej sprecyzował szczegóły:
- Spotkanie dwa, trzy razy w miesiącu, wyjazd gdzieś nad wodę, w góry, no i oczywiście jakieś bardziej intymne zabawy.
Przy okazji zdradził mi, że często fantazjuje, żeby kochać się w miejscu publicznym i mieć świadomość, że ktoś go podgląda.
Wyzwanie spore, nie ma co...
Postanowiłam bardziej zgłębić temat. Okazało się, że mój rozmówca jest żonaty i miał w swoim życiu mnóstwo partnerek. Doświadczenie seksualne pewnie też posiada spore. Zapytał mnie nawet, czy lubię seks w kilka osób. Czyżby miał takie zakusy? W dodatku to jego nie pierwsza oferta sponsoringu. Facet nie dość, że doświadczony, to jeszcze kasiasty...
Najbardziej aktywny w wysyłaniu do mnie maili był jednak Bogdan. Facet wydawał się w miarę w porządku, mogłabym nawet mu troszkę współczuć, bo jakoś nie miał szczęścia w miłości. Młody, bo przed czterdziestką, miał tylko kilka partnerek w życiu. I w dodatku jeszcze kawaler, po 6-letnim nieudanym związku. Porządny mężczyzna – nigdy nie korzystał z usług kobiet za pieniądze. Napisał do mnie, bo jak twierdzi, tylko mój anons tego typu był zamieszczony w gazecie i przykuł jego uwagę. Ale za to jaką ofertę mi przedstawił. Nie każda kobieta ma pewnie tak duży wybór.
- Proponuję seks w samochodzie, w plenerze lub w domu – pisał. - Wszystkie pozycje dozwolone, masaż, lodzik z połykiem, anal. Może być seks klasyczny z gadżetami, ostry lub delikatny. W dodatku są możliwe pieszczoty języczkiem.
Mój oferent wspomniał przy okazji, że lubi seks prawie w każdej pozycji. Uzależnione jest to od fantazji. Zdradził mi też, że największą przyjemność sprawia mu, jak to określił, "spontan", brak ograniczeń, perwersja, dziki wyuzdany seks i tzw. miłość francuska.
Więcej w 18 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka