reklama

Sanok. Ciągle pod napięciem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Marian Struś

Sanok. Ciągle pod napięciem - Zdjęcie główne

zdjęcie poglądowe | foto Marian Struś

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościGdy wydawało się, że zatwierdzony program postępowania naprawczego i opracowany przez Regionalną Izbę Obrachunkową budżet miasta Sanoka na 2025 rok powstrzyma emocje i wprowadzi zawieszenie broni na linii: Burmistrz – Rada Miasta, podczas piątkowej sesji zwyczajnej znów mocno iskrzyło. Głównym powodem napięć była ostra reakcja Burmistrza i jego ekipy na wprowadzone do porządku obrad przez część radnych trzech projektów uchwał, którym nadano klauzulę pilności.
reklama

Jeden z nich dotyczył uchylenia dwóch uchwał rady miasta z 20 czerwca 2022 i 31 sierpnia 2023 roku. Pierwsza wyrażała akceptację zamiaru realizacji inwestycji służących dekarbonizacji miejskiego systemu ciepłowniczego oraz produkcji wodoru. Druga, kompatybilna z pierwszą, oznaczała poparcie dla wyposażenia spółki wodorowej Hydro Sanok w majątek rzeczowy w postaci gruntów gminy m. Sanoka pod realizację „projektu wodorowego” i wyrażająca poparcie dla objęcia udziałów w spółce przez inwestora zewnętrznego. Obie ustawy miały charakter intencyjny.
 
Skąd pomysł o uchylenie tych uchwał? Zapytany o to przewodniczący komisji infrastruktury miejskiej rady Bogusław Kmieć odpowiada: 
 
- Chodzi o ochronę działek przed przejęciem ich na realizację projektu teraz nazywanego ciepłowniczo-dekarbonizacyjno-wodorowym. Po rozpoczęciu budowy elektrociepłowni na Posadzie, spełniamy warunki dekarbonizacji i zapotrzebowania ciepła z zapasem na najbliższe 15 lat.  A WODÓR to projekt komercyjny, więc może być kontynuowany komercyjnie. A nie na jakichś szemranych zasadach, gdzie cele zmieniają się w zależności, kiedy i do kogo się je podaje. Niech nikt nie wciąga Miasta do tak ryzykownego projektu. Usiłuje to robić spółka, która jest niby miasta (Hydro Sanok), ale wobec niejasnych przepisów, nie można jej skontrolować. Jak potrzeba, to jest miejska, a jak im potrzeba, to już nie jest. A pozostali udziałowcy mają zwrotny kapitał zakładowy 5 tyś. zł i Studium Wykonalności projektu, którego nie okazali, nie dali do wyceny, a przejęli w zamian udziały spółki. Uczynili to bez zgody Rady Miasta, zasłaniając się przyzwoleniem Rady Nadzorczej, czyli pośrednio burmistrza, który ją dla spółek miasta powołuje.  
 
Z kolei w uzasadnieniu do projektu uchylenia tych dwóch uchwał czytamy: 
 
Stan zaawansowania projektu wodorowego oraz jego ewolucja w kierunku produkcji ciepła, która będzie konkurowała z działalnością elektrociepłowni, a także brak transparentności, wskazują na brak zasadności jego realizacji. A odnośnie działek, uprzednio wskazanych do dzierżawy, należy zaplanować ich sprzedaż firmie zainteresowanej komercyjną produkcją wodoru lub energii.
 
– Bronicie przed przekazaniem w dzierżawę terenów, które od pięćdziesięciu lat leżą odłogiem. W takim razie wskażcie inwestorów, którzy są zainteresowani ich zagospodarowaniem 
– ripostował burmistrz T.Matuszewski.  
 
Projekt uchwały oznaczający uchylenie uchwał „wodorowych” z 2022 i 2023 roku przyjęty został z ogromnym niedowierzaniem. 
 
– Nie wierzę, że to się dzieje! Chcecie zatrzymać inwestycję wartą 750 milionów złotych? Inwestycję, z której Sanok jest dziś znany w kraju? Byliśmy pierwszym samorządem w województwie, który został beneficjentem Podkarpackiej Doliny Wodorowej. A Wy dziś chcecie zamknąć ten projekt? Zastanawiam się, czy to jest walka z projektem, czy ze mną? Projekt ma dać mieszkańcom tańsze ciepło, ma przyciągnąć do Sanoka inwestorów, ma szansę stać się motorem napędowym dla Sanoka. Chcecie zaorać to, co z takim trudem i wysiłkiem tworzone jest od kilku lat? Czy jesteście świadomi, jakie konsekwencje grożą za odstąpienie od projektu? I nie mówcie, że Wy chcecie dobra dla Sanoka…  
- mówił burmistrz Tomasz Matuszewski. 
 
Na tej samej fali nadawała wiceburmistrzyni Jowita Nazarkiewicz: 
 
- Nie potraficie patrzeć do przodu, nie pozwalacie się miastu rozwijać. Odnoszę wrażenie, że uczestniczę w jakimś horrorze, w którym jesteście tymi, którzy zamierzają to miasto pociągnąć na dno, chcąc go zniszczyć. Chcecie „uwalić” strategiczny projekt, posługując się wnioskiem pilności. To jest brak odpowiedzialności z Waszej strony.  
 
Wiceburmistrzyni wtórowało kilku radnych. 
 
– Tak ważny projekt uchwały, dotyczący strategicznych interesów miasta, nie może być procedowany w ten sposób. Jego przyjęcie oznaczałoby zaprzepaszczenie kilku lat czyjejś ciężkiej pracy. Chciałbym usłyszeć konkretne argumenty odnośnie zasadności uchylenia uchwał związanych z projektem wodorowym 
– przekonywał Grzegorz Kozak.
 
- To nie jest czas na takie pochopne decyzje. Odnoszę wrażenie, że ma to uderzyć w burmistrza, żeby przypadkiem nie okazało się, że coś może mu się udać 
– mówił Łukasz Łagożny.
 
Jerzy Domaradzki stanowczo zaprzeczył jakoby uchylenie uchwał „wodorowych” z 2022 i 2023 roku groziło jakimiś konsekwencjami prawnymi. Potrzebę ich uchylenia tłumaczył brakiem przejrzystości projektu wodorowego oraz zasłanianiem się potrzebą utrzymania tajemnicy, co budzi wiele obaw. Poddał też w wątpliwość czy projekt ten jest w ogóle Sanokowi potrzebny. 
 
– Nie ma żadnych przesłanek, iż ciepło pochodzące z wodoru będzie tańsze niż to, które wytwarzamy obecnie i które pochodzić będzie z elektrociepłowni na Posadzie 
– mówił. 
 
Odniósł się też do sprawy ponad 100-hektarowego areału, które miasto miałoby wydzierżawić spółce Hydro Sanok na rzecz projektu wodorowego. 
– Od początku nie wyrażaliśmy aprobaty odnośnie przekazania tych działek, widząc w tym dużo niewiadomych. Do dziś nikt nie raczył ich wyjaśnić. Dlaczego się więc dziwicie, że postanowiliśmy powstrzymać tę machinę? 
– pytał. 
 
Myśl tę kontynuował Maciej Drwięga, który zwracając się do burmistrza, powiedział: 
 
- Czy nie uważa pan, że projekt uchylenia tamtej uchwały, mającej charakter intencyjnej, jest dowodem bezradności radnych wobec niejasności projektu wodorowego, do którego nie są przekonani? 
 
A potem przystąpiono do głosowania. 13 radnych wypowiedziało się za uchyleniem uchwał „wodorowych” z 2022 i 2023 roku, 5 było temu przeciwnych, 2 wstrzymało się od głosu. Wcześniej dwie komisje rady: finansowa oraz infrastruktury miejskiej wydały opinie pozytywne w sprawie uchylenia tych uchwał.
    

Wynagrodzenie burmistrza w dół

 
Kolejny projekt uchwały wniesiony przez grupę radnych dotyczył obniżenia wynagrodzenia burmistrza. Uznali oni, że ma to związek z programem postępowania naprawczego i budżetem narzuconym przez RIO, nakazujących oszczędzanie wszędzie tam, gdzie to jest możliwe. A ponieważ - ich zdaniem - obecna sytuacja finansowa jest pochodną fatalnej polityki finansowej i inwestycyjnej prowadzonej przez T. Matuszewskiego, uznali, że to właśnie burmistrz w pierwszej kolejności powinien odczuć konsekwencje swoich złych decyzji. 
 
Projekt obniżenia wynagrodzenia burmistrza, zgodnie z przewidywaniami, podzielił radnych. Przeciwnicy nazwali go polowaniem na burmistrza i to polowaniem z nagonką. 
– W maju ub. r. rada uchwaliła wynagrodzenie dla burmistrza, obniżając je, teraz znów to czyni i to z wnioskiem pilności. Czy to naprawdę takie ważne i pilne? 
– pytał Andrzej Romaniak, dodając, iż proponowana wysokość wynagrodzenia jest najniższa, jaką dopuszczają przepisy prawa. 
 
-  I to ma stanowić motywację do działania? Wstyd i żenada! 
– ocenił projekt grupy radnych. 
 
Inni radni i osoby z ekipy burmistrza wskazywali na trudy pracy burmistrza wykonywanej „na okrągły zegar” (Ryszard Karaczkowski), tudzież na osiągnięcia (T. Matuszewski jest pierwszym burmistrzem, który zadbał o oświatę, zwłaszcza o jej infrastrukturę – sekretarz Robert Zoszak).
 
Pojawiły się głosy, że skoro obniżamy wynagrodzenie burmistrzowi, to może należałoby też obniżyć diety sobie (czytaj: radnym). 
 
– Gdybyście rzeczywiście kierowali się troską o finanse miasta, w projekcie uchwały uwzględnilibyście także obniżenie diet radnych 
– zauważyła wiceburmistrzyni J. Nazarkiewicz. 
 
Tego samego zdania był Grzegorz Kozak; 
 
- Bądźmy solidarni. Obniżamy burmistrzowi, obniżmy też sobie. Przy głosowaniu przekonamy się jak to jest z tą solidarnością! Ten projekt uchwały pokazuje, że nie ma woli współpracy z burmistrzem, nadal jest wojna i zacietrzewienie! 
 
Bardziej pragmatyczne było wystąpienie Łukasza Łagożnego; 
- Obniżka wynagrodzenia burmistrza przyniesie ok. 10-12 tys. zł oszczędności rocznie. Przygotujemy projekt uchwały obniżającej diety radnych. To przyniesie ok. 30 tys. zł. miesięcznie, czyli ok 350 tys. zł w skali roku. Zobaczymy, czy tak chętnie będziecie sobie obniżać… 
- zastanawiał się. 
 
Do tej ostatniej kwestii ustosunkował się przewodniczący Sławomir Miklicz. 
 
- Chciałbym przypomnieć, że Rada Miasta jako pierwsza zareagowała na trudną sytuację finansową w mieście i już w październiku 2024 r. obniżyła diety radnych o 10%. Nie odbiło się to wtedy jakimś głośnym echem i mam wrażenie, że mieszkańcy nie byli o tym dobrze poinformowani. Przypomnę też, że obecnie radni miejscy otrzymują 40% maksymalnej kwota, jaka przysługuje radnym.
 
Z przypisaniem projektowi „płace burmistrza w dół” miana polowania z nagonką nie zgodziło się kilku radnych. 
 
– Jest to realna ocena sytuacji w mieście. Czy nie jesteśmy w sytuacji, że gorzej już być nie może? Oszczędzamy na kucharkach i paniach sprzątających w szkołach, to dlaczego nie mamy rozmawiać o obniżeniu wynagrodzenia burmistrza? Działamy zgodnie z literą prawa 
– mówił Adam Kornecki, po czym zwrócił się do sekretarza miasta R. Zoszaka słowami:
Oburzające jest pana stwierdzenie, że dopiero ten burmistrz zadbał o oświatę! To nieprawda!
 
 – To nie jest żadna nagonka, lecz potrzeba chwili
– stwierdził Jerzy Domaradzki 
- A poza tym, czy każde odrębne zdanie ma być uznawane jako atak na burmistrza? 
 
Przystąpiono do głosowania. 11 radnych opowiedziało się za przyjęciem projektu uchwały ustalającej nowe wynagrodzenie burmistrza, 8 było temu przeciwnych, 2 wstrzymało się od głosu. 
                      

Nie chcą dokładać do „Tygodnika Sanockiego”

 
Trzeci projekt uchwały z klauzulą pilności, poświęcony był sprawie „zmiany statutu Miejskiej Biblioteki Publicznej”. Miałaby ona polegać na rozstaniu się MBL z „Tygodnikiem Sanockim”. Dla radnych było to jednoznaczne z likwidacją pisma z ponad 30-letnią historią. Czy zasadnie? 
 
Zapytałem o to przewodniczącego rady Sławomira Miklicza. 
 
- W mojej opinii „Tygodnik Sanocki” wcale nie musi zniknąć z rynku medialnego. Zapewne jest potrzebna jego reorganizacja, być może na jakiś czas skoncentrowanie się na Internecie i wydawanie go w taki sposób. Pomijając treści przekazywane przez „TS”, dokładaliśmy do niego z budżetu ok. 300-350 tys. zł. rocznie. Tymczasem już musieliśmy zrezygnować z becikowego, które kosztowało miasto ponad 100 tys. zł rocznie, czy z dotacji na sport, na który w ostatnich latach mieliśmy w budżecie 400 tys. zł. złotych w skali roku. Powiedzmy sobie uczciwie: TS w takiej formule i z takim dofinansowaniem, jak obecnie, jest nie do obrony. Ja rozumiem, że nie wszyscy są tego zdania. Niestety, przez najbliższe dwa, trzy lata, rada miasta będzie musiała podejmować wiele trudnych decyzji. 
 
W głosowaniu zwyciężyła opcja rozwodu Miejskiej Biblioteki Publicznej z „Tygodnikiem…” i zaprzestania dofinansowywania pisma z budżetu miasta. 13 radnych było „za”, 8 „przeciw”. Czy decyzja ta będzie równoznaczna z likwidacją „TS”, czy też podjęte będą działania restrukturyzacyjno-ratownicze, dowiemy się wkrótce.
 

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo