Szybkiego rozwiązania wymaga zwłaszcza brak komunikacji na trasach nieopłacalnych, gdzie autobusem do małych miejscowości, leżących na uboczu, jeździ kilka osób. Inne problemy to głównie brak regularnych kursów, brak rozkładów jazdy na przystankach, zrywanie ich w sezonie wakacyjnym przez konkurencję, "podbieranie turystów" na dochodowych liniach bieszczadzkich przez sezonowe busy. Problemem jest obciążenie wyłącznie jednego przewoźnika - "Bak-Busa" Marka Owsianika - kosztami utrzymania dworca autobusowego w Lesku (przy niewielkim udziale PKS Jarosław), podczas gdy pozostali przewoźnicy obchodzą problem, stając na placyku obok.
W spotkaniu, zorganizowanym 19 stycznia przez starostę leskiego Andrzeja Olesiuka, uczestniczyli m.in. wójtowie gmin wchodzących w skład powiatu leskiego, radni powiatowi, oraz przewoźnicy: "Bak-Bus", "Sanbus", PKS Jarosław i PKS Stalowa Wola.
Wójt gminy Solina Adam Piątkowski zażądał, aby przewoźnicy przygotowali trwałe rozkłady jazdy, umocowane na przystankach, oraz dysponowali odpowiednim taborem. Apelował też o pomoc policji wobec "busiarzy", którzy naruszają prawo.
Przytaczano skargi przewodników, że nie ma jak dojechać w Bieszczady, co negatywnie odbija się na turystyce. Inne zarzuty dotyczyły tego, że miejscowi, z uwagi na przestarzały i psujący się tabor, spóźniają się do pracy i szkoły. Bywają godziny odjazdów niedostosowane do potrzeb, np. młodzież z Łukawicy i Bezmiechowej dojeżdża z opóźnieniem na pierwsze lekcje do Sanoka i Leska.
Krzysztof Zapała, wójt gminy Olszanica, przypominał, że to gmina jednak odpowiada za organizację transportu publicznego na swoim terenie, a zatem za rozkłady jazdy oraz za ustalenie częstotliwości przewozów na określonych trasach. Protestował też przeciwko medialnym informacjom, że "mamy transport w powiecie poukładany". Opowiedział o starszej mieszkance Baligrodu spotkanej w poczekalni do lekarza w Krośnie, która płakała, ponieważ nie miała czym wrócić do domu na noc, mimo że przewidywała dojazd do Sanoka ok. godz. 17.
Niemal wszystkie lokalne połączenia komunikacyjne w powiecie leskim obsługuje Marek Owsianik, przedsiębiorstwo przewozów krajowych i zagranicznych "Bak-Bus" z Baligrodu należące do Marka Owsianika. Wygrał przetarg na przewozy szkolne z dopłatą do transportu publicznego. Ma podwykonawców w Cisnej i Polańczyku.
- Na razie do tych przewozów dokładam z innej działalności gospodarczej, jaką prowadzę. - mówi. - Podczas przetargu na przewozy szkolne tylko ja zaproponowałem przewozy regularne. Wyszedłem z tą samą stawką, jaką miała Arriva. Wiadomo jednak, że większość ludzi ma samochody i na lokalnych trasach jeżdżą 3-4 osoby. W Żubraczem gmina Cisna 30 osób zadeklarowało, że będzie jeździć do kościoła w niedzielę. Kieruję co tydzień tym autobusem i widzę, że korzysta z tego 5-6 osób. Z samych tylko przewozów publicznych nie da się utrzymać. Z dopłat do przewozów szkolnych dokładam do transportu publicznego, a powinienem mieć z nich zysk, aby inwestować w rozwój i zakup nowych pojazdów.
W trakcie burzliwej dyskusji rozważano możliwe rozwiązania, z uwzględnieniem nowych przepisów ustawy o publicznym transporcie zbiorowym. Starosta Olesiuk zaproponował też stworzenie docelowo powiatowego rozkładu jazdy, ponieważ z dotychczasowych doświadczeń wynika, że poszczególne gminy osobno nie są w stanie zbudować systemu komunikacji na swoim terenie i o szerszym zasięgu.