Tak ciepło i tak pięknie można mówić tylko o kimś, kto znaczną część swego życia poświęca innym ludziom, czyniąc to bezinteresownie, z potrzeby serca. A taką osobą była właśnie pani Czesława Kurasz.
– Dla dobra mieszkańców pracowała do końca swego życia. Pomagała potrzebującym, a wolontariat tkwił w niej samej. Łączyła, integrowała, zawsze dla wszystkich miała czas. Zawsze była i pozostanie bliska naszym sercom – mówił o bohaterce uroczystości starosta sanocki Robert Pieszczoch.
– Była wzorem do naśladowania. Słowa Jana Pawła II: „Człowiek jest tyle wart, ile może dać drugiemu człowiekowi”, będące mottem życiowym pani Czesławy, doskonale odzwierciedlają Jej misję i wartości, jakimi się kierowała – powiedział przewodniczący Rady Powiatu Sebastian Niżnik.
Pięknie wypowiedział się o pani Czesławie ksiądz prałat dr Andrzej Skiba, który dokonał poświęcenia tablicy. - Znałem Ją. Była naprawdę wielką osobowością. Swoim życiem wyprzedziła czas, budując sanocki wolontariat, z myślą o potrzebujących. Ciągle w drodze, bo ciągle ktoś na Nią czekał, komu trzeba było pomóc. Była dla nich promieniem nadziei, który rozprasza mrok samotności. Potrafiła jednoczyć środowisko w działalności na rzecz innych ludzi. Zawsze powtarzała, że najważniejszym jest być dobrym człowiekiem. Nie raz zastanawiałem się, skąd w Niej tyle siły i energii. Miała w sobie Bożą iskrę. Niech ta tablica przypomina, jak szlachetnie można służyć Bogu i ludziom.
Dużo ciepłych słów pod adresem p. Czesławy skierował do uczestników uroczystości burmistrz m. Sanoka Tomasz Matuszewski oraz Jej następczyni, kierująca obecnie Powiatowym Centrum Wolontariatu Irena Gil-Staroszczuk.
Z wyrazami serdecznych podziękowań za inicjatywę, która zaowocowała piękną tablicą pamiątkową, umieszczoną w tak dostojnym miejscu, w imieniu rodziny wystąpiła najstarsza córka pani Czesławy – Iwona Lorenc. – Jesteśmy pod dużym wrażeniem. Dziękujemy za tę inicjatywę. Gdyby nasza Mama mogła być z nami, byłaby wzruszona i chyba bardzo dumna – powiedziała.
Aktu odsłonięcia tablicy dokonali członkowie Rodziny p. Czesławy, inicjatorzy tego przedsięwzięcia, czyli władze starostwa powiatowego oraz burmistrz miasta. Oprawą muzyczną uroczystości był mini-koncert na trąbce w wykonaniu Antoniego Orybkiewicza, ucznia Państwowej Szkoły Muzycznej.
„Lubię wracać w strony które znam, po wspomnienia zostawione tam…”
Pomysłodawcy i realizatorzy uroczystości doskonale znali panią Czesławę i wiedzieli, jak bardzo kochała muzykę, jak ważną była w jej życiu. To właśnie ta wiedza podpowiedziała im, że na samym odsłonięciu tablicy nie może się skończyć. Stąd myśl, aby oficjalnej części towarzyszyła część artystyczna w postaci koncertu. Odbył się on w auli Uczelni Państwowej, jakże mocno związanej z Powiatowym Centrum Wolontariatu.
Założenie twórców koncertu było jasne: z głośników ma płynąć muzyka przepojona miłością i czułością, z elementami ludowości, folkloru. Taką muzykę kochała p. Czesława! A przecież to był koncert na Jej cześć! Któż mógł lepiej zapewnić te anielskie brzmienia niż zespół SOUL? Na pewno nikt!
Początek był uderzeniowy. Znaną piosenkę ludową „W moim ogródeczku” zaśpiewała wnuczka pani Czesi Ola, córka Damiana Kurasza, znakomitego gitarzysty, akompaniującego jej na gitarze i gościnnie występującego Adasia Fedaka, akordeon. To były cudowne brzmienia, które przerodziły się w anielskie, gdy jedną ze zwrotek zaśpiewała sama, obecna na ekranie … pani Czesława. Wprawiło to słuchaczy w autentyczne zdumienie.
Oprócz muzyki, pani Czesława kochała poezję, szczególnym sentymentem darząc tę, która mówiła o Sanoku. I w tym punkcie organizatorzy koncertu wypełnili Jej marzenia. Wiersz pt. „Sanok” autorstwa Krystyny Radoń recytowała Grażyna Chytła. I znów było wzruszająco!
Aby pozostać w klimacie, w kolejnym punkcie programu wystąpiła w imieniu całej Rodzinki Katarzyna Farrar, jedna z córek pani Czesławy, dając świadectwo, jaką w ich oczach była Mama. Padło wiele wspaniałych określeń: promieniowała miłością do ludzi, z dużym poczuciem humoru, zawsze niezwykle odważna, wyrozumiała i cierpliwa, z zamiłowaniem do przygód, tolerancyjna, otwarta na inność, wiek nigdy nie był dla Niej barierą. Wsłuchując się w te słowa, można było się domyślać, jak wspaniałą była matką. - Dumni jesteśmy, że to Ona była naszą Mamą. Tak chciałabym, żeby dziś była tutaj z nami! – tym tęsknym życzeniem zakończyła swą opowieść o cudownej Mamie!
To nie był koniec wspomnień. O bohaterce tego dnia opowiedział także kolega z ławy szkolnej sanockiego „Ekonomika” Zdzisław Szymański. I znów padły piękne słowa o pani Czesławie: dobra, wrażliwa, ogromnie życzliwa i przepełniona wiarą w ludzi. Czego to jest dowód? A no tego, że już jako nastolatka kochała ludzi.
Chętnie wracała do miejsc swego dzieciństwa. Ukazał je fragment reportażu filmowego pt. „Przez życie”, przygotowanego przez Annę Strzelecką. Oglądamy w nim chatkę w Jaworniku, w której przyszła na świat, kościółek, w którym zawarła związek małżeński, potem Bukowsko, któremu poświęciła większość swego życia zawodowego. Z sentymentem powracała do tamtych miejsc, wszędzie serdecznie witana i pozdrawiana.
Chodź się całować „pod Czesławę…”
Wizyta tego Gościa była jeszcze jednym dowodem na to, jak lubianą, ba, kochaną przez wszystkich była pani Czesława. Na uroczystość odsłonięcia tablicy ku Jej czci przybył ze stolicy Artur Andrus. Na pytanie: - która to już wizyta w Sanoku związana z osobą pani Czesławy? – odpowiedział szczerze: - Nie wiem! Nie liczyłem. Wiem natomiast, że na każde Jej życzenie zostawiałem wszystko, wsiadałem w auto i pędziłem. A wie pan, dlaczego? Bo pani Czesławie się nie odmawiało!
A potem były wspomnienia w stylu Artura Andrusa, przepełnione subtelnym humorem, podane niczym najsmakowitsze danie dnia. – Główną cechą pani Czesławy było to, że zawsze chciała, żeby ludziom było lepiej i bardzo się o to starała. Wystarczyło, że się pojawiała i tam od razu było lepiej – mówił, wspominając Jej wizyty w stolicy na spotkaniach warszawskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Sanoka. – Przyjeżdżała samochodem wypełnionym wiktuałami regionalnymi: m.in. wędlinami z Sanoka, pieczywem i ciastami z Bukowska, a częstując nimi mówiła: jedzcie, kochani, bo takich to na pewno w Warszawie nie macie! Na pytanie: - jak to tak… przerywała, mówiąc, że to w ramach lobbingu! Taka była!
Artur Andrus nie byłby sobą, gdyby na kanwie dawnych wydarzeń nie próbował wprowadzić czegoś do teraźniejszości. I tak, w ramach kiedyś lobbingu, a dziś promocji, stwierdził, że nie widzi nic na przeszkodzie, aby chleb pochodzący z piekarni w Bukowsku nosił nazwę „Czesława”. Pomysł przyjęty został oklaskami!
Na tym się nie skończyło. Potem padł jeszcze jeden genialny projekt, ozdobiony takim oto wprowadzeniem; - Wiemy, że p. Czesława kojarzy się z dobrocią, miłością, serdecznością, ale zastanówmy się, z czym się nie kojarzy. Otóż na pewno nie kojarzy się ze smutkiem. Dobrze byłoby więc, żeby ta tablica stała się miejscem do okazywania sobie uczuć. Aby tak było, wystarczyłoby wprowadzić zwyczaj, że turyści (mieszkańcy Sanoka również) pod tą tablicą całują się! Ja wiem, że to jest odważny postulat, ale wiem też, iż pani Czesława na pewno by to zaakceptowała, stąd gorąco państwa do tego namawiam. Na tę okoliczność wymyśliłem nawet wierszyk, który można byłoby rozpowszechnić, a brzmi on tak:
Każdy ma do miłości prawo,
Miłość to nie jest zły uczynek.
Chodź się całować pod Czesławę,
Na sanocki Rynek!
I jak tu nie kochać Artura Andrusa, jak mamy nie być z niego dumni!
W tym momencie p. Czesia powiedziałaby: „Must be the music!”
Jeszcze nie przebrzmiały oklaski żegnające króla Artura, jak aulę koncertową wypełniła muzyka. Sceną całkowicie zawładnął zespół wokalny SOUL pod dyrekcją Moniki Brewczak, który wystąpił w repertuarze przepełnionym ciepłem, czułością i miłością. Kto nie pamięta takich piosenek, jak: „Kwiat jednej nocy” Alibabek, „Kasztany”, „Kawiarenki”, „Kocham cię, życie”, „Im więcej ciebie, tym mniej”, „To nie ja byłam Ewą”, „Tyle słońca w całym mieście”, „O niebo lepiej”, „Kochaj mnie”. Kto nie pamięta ich wykonawców: „Alibabek”, Anny Jantar, Ireny Jarockiej, Edyty Górniak, Natalii Kukulskiej, Zbigniewa Wodeckiego, Mieczysława Szcześniaka.
W programie nie zabrakło znanych przebojów muzyki filmowej: walca z filmu „Noce i dnie”, czy „Dumki na dwa serca”. Śpiewały solistki „Soulu”, którym towarzyszyły chórki. Wymieńmy ich nazwiska, zwłaszcza, że pani Czesława bardzo by się tego domagała. Uwielbiała promocję młodych talentów, a w dodatku własnych, sanockich… Oto i oni: Weronika Janas, Amelia Szmidt, Sabina Kułak, Oliwia Biskup i Monika Brewczak. Gościnnie z zespołem śpiewali: Gabriel Czuchry i Wojciech Glinianowicz. To był naprawdę wysoki poziom programu: „Must be the music!”
To nie był jeszcze koniec! Zwieńczeniem koncertu były utwory uznawane za ikony polskiego folkloru, w aranżacji Moniki Brewczak. „Głęboka studzienka”, „Hej, bystra woda”, „Cyt, cyt” z repertuaru ZPiT „Mazowsze” i „Lipka”. Śpiewał (i to jak!) „SOUL, partie solowe wykonywali: Paulina Cecuła i Gabriel Czuchry.
Wielkie brawa dla twórców programu, dla jego wykonawców. Udział w tej ocenie ma również osoba prowadzącego Wojciecha Pajestki, który potrafił znaleźć złoty środek między pompatycznością, wynikającą z charakteru wydarzenia, a rozrywkowo-wspominkowym jego wydźwiękiem. Klamrą spiął je starosta Robert Pieszczoch. – Jestem przekonany, że pani Czesława byłaby szczęśliwa, uczestnicząc w tym koncercie. Kochała muzykę, ceniła promocję talentów, radość Jej sprawiało, gdy ludzie byli razem – mówił, dziękując twórcom i wykonawcom. Nie omieszkał nawiązać do 8 marca, Święta Kobiet. – Wszystkim Paniom życzę zarażania się uśmiechem pani Czesławy. Niech w codzienności nie ma dla Was rzeczy niemożliwych. Tak, jak nie było ich dla bohaterki tej uroczystości – powiedział ze sceny. Miłym i sympatycznym gestem ze strony Starostwa Powiatowego, były wręczane wszystkim Paniom lustereczka (lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie) wraz z adresikiem życzeniowym o treści: „Być może urodziłaś się bez skrzydeł, ale najważniejsze, żebyś nie przeszkadzała im wyrosnąć”.
A potem zaproszono wszystkich do foyer, gdzie na uczestników czekały: kawa, herbata, zimne napoje i przysmaki wyborowej kuchni Zespołu Szkół Nr 1 (Ekonomik), przygotowane i serwowane przez uczennice tej placówki. Była więc okazja, aby na gorąco skomentować to, co jeszcze wszystkim brzmiało w uszach. Komentarze były pełne wyrazów podziwu i uznania.
Pogratulujmy więc i my inicjatorom uhonorowania p. Czesławy Kurasz w postaci odsłoniętej tablicy pamiątkowej – Starostwu Powiatowemu w Sanoku i realizatorom tego wydarzenia. Było pięknie, wymownie i profesjonalnie. Czuć było, że ludzie są razem. Ponoć sprawił to duch pani Czesławy, czuwający nad całym przedsięwzięciem.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.