O problemie pisaliśmy niedawno. Powracamy jednak do sprawy, ponieważ pojawiło się kilka istotnych wątków.
Mieszkańcy, na czele z Anną Łukowską, sołtysem Morochowa, oburzeni postawą urzędników z Zagórza, postanowili interweniować wyżej. I to nie u wojewody, ale u premier Beaty Szydło i marszałka sejmu Marka Kuchcińskiego. Prosili o wsparcie, bo na swoich włodarzy, jak widać od wielu lat, w tej kwestii liczyć nie mogą.
- Cztery lata siedzieliśmy cichutko, jak myszy pod miotłą i dlatego o naszym moście nadal ptaszki nie ćwierkają - mówi z ironią Maria Puzio, mieszkanka wsi. - Nie zamierzamy dalej czekać i dlatego wzięliśmy sprawę w swoje ręce.
Pani Maria dodaje, że w poniedziałek, 20 marca, w Urzędzie Gminy w Zagórzu mieszkańcy Morochowa spotkali się m.in. z burmistrzem Ernestem Nowakiem w sprawie budowy mostu.
- Dostało nam się od jednego z radnych, że problem nagłośniliśmy w prasie i w telewizji i że w ten sposób działamy tylko na swoją niekorzyść - zaznacza kobieta.
Chcieliśmy poznać szczegóły spotkania od Jerzego Zuby, rzecznika prasowego urzędu w Zagórzu, ale nie udało się.
Więcej w 13 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka