Miejscowość wydaje się leżeć "na końcu świata", w wiosce widać jednak wiele samochodów z obcymi rejestracjami i licznych turystów, którzy korzystają z agroturystyki. Droga przez środek wioski wije się w dolinie Osławy i w trzech miejscach przekracza rzeczkę.
Mosty w tych miejscach wyglądają jednak tak, jakby już dawno nikt ich nie naprawiał. Drewniane chodniki są pościerane, wystają deski i gwoździe. Przejście tędy w ciemnościach jest niebezpieczne.
- Zniszczenia na mostach wynikają z tego, że ludzie wjeżdżają nie takimi autami jak trzeba - mówi Bogdan Wiktor, inspektor ds. inwestycji gminnych i zarządu drogami w Urzędzie Gminy Komańcza. - Są to głównie ciągniki rolnicze, które mają za duży tonaż i ich boki "łapią" chodniki. Specjalnie robimy węższe przejazdy, żeby temu zapobiec. Ciągniki powinny jechać przez bród, a one pchają się na most. Co chwilę musimy naprawiać, robić nowe, a one za niedługo wyglądają tak, jakby były stare, nie wiadomo jak długo użytkowane. W jednym z mostów złamany został cały pokład, pękły belki. Trzeba było wszystko wymienić, bo ktoś wjechał ciężkim autem.
- Prowadzona jest bieżąca konserwacja trzech drewnianych mostów położonych w Smolniku - mówi Stanisław Bielawka, wójt gminy Komańcza. - Na dwóch mostach do końca sierpnia wymieniliśmy pokład nawierzchniowy.
Koszt tej naprawy wyniósł łącznie 3 190, 62 zł. Na gruntowne naprawy gmina nie ma funduszy. Jedynie trzeci z drewnianych mostów czeka remont generalny w II kwartale przyszłego roku.