Jednym z pierwszych, który wstąpił w jej szeregi jest Krzysztof Florczak, informatyk z zawodu. Już jako dziecko przejawiał zamiłowanie do łucznictwa. Jak większość małych chłopców biegał po podwórku z łukiem. Jego bohaterem był wówczas Robin Hood. Lata mijały, ale zamiłowanie do strzelania nie ustąpiło. Na wiadomość, że w Sanoku formuje się grupa osób, która w wolnym czasie udaje się nad San, aby postrzelać do tarczy, od razu zareagował odzewem.
– Zadzwonili do mnie znajomi i spytali, czy nie wybrałbym się z nimi postrzelać – opowiada. – Bez wahania zgodziłem się. Wiedziałem, że w Sanoku działało dawniej Bractwo Rycerskie Ziemi Sanockiej, ale dopiero teraz zdecydowałem się rozwijać swoje hobby.
Na początku grupa liczyła trzy osoby. Dopiero, gdy jej członkowie utworzyli profil na facebooku, o ich pasji dowiedziało się więcej osób.
– Wypatrzył nas nawet Włodek Woźnica z okolic Biecza, który od wielu lat prowadzi grupę łuczników w Rożnowicach – mówi. – Zaprosił nas do siebie, abyśmy wspólnie potrenowali. To był nasz pierwszy wyjazd, który zapoczątkował kolejne.
Więcej w 42 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka