Kara suspensy polega na braku możliwości wykonywania posługi kapłańskiej za wyjątkiem „posługi w niebezpieczeństwie śmierci”. W takich okolicznościach wszelkie kary ulegają zawieszeniu. Ksiądz Lemański spowiadać może umierających, udzielać ostatniego namaszczenia, modlić się za osoby śmiertelnie chore, odprawić w domowym zaciszu msze w intencji osób oczekujących na operację ratującą życie lub kobiet w zagrożonej ciąży.
Na spotkaniu w Sanoku dał się poznać jako człowiek, który nie boi się mówić, co myśli o duchownych wożących się autami za 400 tys. złotych. Dzielił się refleksją, że ksiądz powinien podawać rękę wiernym na powitanie i pytać, co u nich. Uważa, że rodziny samobójców nie mogą być potępiane przez duchownych, a wręcz należy udzielić im wsparcia.
- U księdza Lemańskiego dało się zauważyć charyzmę pozbawioną wyższości, którą odczuwa się u wielu innych duchownych - stwierdził jeden z uczestników spotkania. - Wystarczy posłuchać kazań, żeby zniechęcić się do chodzenia do kościoła.
Jak podkreślił ks. Wojciech Lemański, w dzisiejszej Polsce ludzie nie boją się żądać poszanowania swoich praw od burmistrza, wójta, urzędnika, zaś istnieje problem z duchownymi. Jego zdaniem, przychodzi dwudziestokilkuletni ksiądz do parafii i dyryguje mieszkańcami, którzy na to pozwalają.
Więcej w 47 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka