W związku z tym spotkali się z przedstawicielami Przedsiębiorstwa Transportowego "Tarzan", 12 października, podczas sesji Rady Gminy Komańcza. Jeśli chodzi o dowóz dzieci do szkół organizuje go gmina, która dopłaca temu samemu przewoźnikowi, który wygrał przetarg. Problem jest natomiast z dojazdem do pracy, lekarza czy urzędów.
- Potrzeby mieszkańców w zakresie transportu były zgłaszane - mówił Jerzy Krysiak, zastępca wójta. - Rozmowy dotyczyły tego, żebyście państwo jeździli tak jak Arriva, a dodatkowo uruchomili to, co mieszkańcy postulowali przez lata.
- Uważam, że kursy są dostosowane i godziny są dopięte, żeby zabezpieczyć dowóz do pracy nie tylko od Komańczy - bronił się przewoźnik. - Dostosowaliśmy to do naszych kursów, które zaczynaliśmy i kończyliśmy na Czaszynie. Wydłużyliśmy też kursy w drugą stronę, zwiększyliśmy ich częstotliwość. Zamknęliśmy tzw. białą dziurę przewozową przez Wysoczany, wioskę odciętą całkowicie od świata.
Natomiast, jak jest z ludźmi - wiadomo. Z Czystogarbu sprzedany jest jeden bilet miesięczny i tyle.
Wątpliwości u przewoźnika budzą listy dzieci, które będą korzystać z przejazdów, sporządzane przez rodziców, co potem nie sprawdza się w praktyce.
- Staramy się ustalać kursy i przewozy pod większość, a nie po potrzeby jednostek - tłumaczył. - Moja córka też musi korzystać z internatu, bo nie zabezpieczałem przejazdów pod swoje dzieci i chyba nie mają mi tego za złe.
Radni i mieszkańcy mieli do przewoźnika sporo konkretnych pytań i uwag. Wskazywali, że muszą nieraz wcześnie rano dostać się do lekarza czy urzędów do Sanoka, bo nie wszystko da się załatwić w Komańczy. Przewoźnik zgodził się przygotować propozycje zmian, które uwzględnią postulaty mieszkańców Czystogarbu i Wisłoka Wielkiego.