reklama
reklama

Julek „waleczne serce”

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości - Czy mnie pamiętacie? Jestem „Julek – waleczne serce”. Początkiem grudnia 2020 skończyłem cztery lata. To dzięki Waszej pomocy żyję, a nawet gram z tatą w piłkę. Moje serduszko bije mocno i równo. Ważę już piętnaście kilogramów, a najbardziej lubię śledzie w oleju. Dzięki zabiegom rehabilitacyjnym jestem coraz bardziej sprawny. Mama mówi, że powoli zaczynam doganiać moich rówieśników.
reklama

Tak by powiedział dziś Julek Świdurski tym wszystkim, którzy w 2019 roku, w odpowiedzi na medialne apele, na kontach fundacji „Się pomaga” i „Czas nadziei” zbierali pieniądze na operację jego serduszka. Tak by powiedział, gdyby umiał mówić. Niestety, jeszcze tego nie potrafi. Ale ma wiele innych powodów do radości. Pierwszy, ten najważniejszy, że żyje, że jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Drugi sprowadza się do tego, że po półtora roku, jakie minęło od operacji, Julek chodzi, biega, bawi się samochodami, gra z tatą w piłkę, z taty pomocą jeździ nawet na rowerze. I uśmiecha się do wszystkich, jakby chciał im powiedzieć: „zobaczcie, jak dużo już potrafię!”

Powróćmy pamięcią do początków 2019 roku, kiedy to rodzice 3-letniego wówczas syna, widząc, że w wyniku przeprowadzonych w kraju operacji serca stan chłopczyka z tygodnia na tydzień staje się coraz bardziej dramatyczny, podjęli heroiczny bój o ratowanie jego życia. Tym ratunkiem miała być skomplikowana operacja na otwartym sercu małego pacjenta, jakiej podjął się prof. Frank Hanley z kliniki kardiochirurgicznej w Stanford (USA). Wyznaczył nawet jej termin – trzecia dekada sierpnia 2019 r. Koszt opiewał na kwotę 1,7 mln. złotych.

Z hasłem na ustach: „Stawką jest życie naszego synka. Musimy to wygrać!” państwo Ewelina i Marcin Świdurscy przystąpili do dzieła. Wkrótce, za sprawą mediów, „Julek – waleczne serce” stał się ulubieńcem wielu tysięcy Polaków, którzy postanowili ratować chłopca. Rozpoczęła się walka z czasem, zakończona pełnym sukcesem. 24 lipca 2019 r. rodzice Julka złożyli oficjalny meldunek, że zebrana została pełna kwota i czynione są ostatnie przygotowania do wylotu do USA

22 sierpnia 2019 r. o godz. 16 w klinice w Stanford rozpoczęła się trwająca dwanaście godzin operacja! Pani Ewelina, niczym rasowy reporter, przekazywała do kraju aktualne informacje. A tak brzmiała najważniejsza z nich:

Zgodnie z planem, zamknięte zostały ubytki: międzykomorowy i międzyprzedsionkowy, a zespolenie systemowo-płucne zostało usunięte. Julek ma dwie nowe zastawki: aortalną, która jest mechaniczna i płucną – homogenną. Krążenie jest dwukomorowe, z saturacją 100 procent! Dziękujemy za Wasze wsparcie, modlitwy, za pozytywną energię, jaką nam przekazujecie. Wierzymy w to, że koszmar, jaki zgotowali nam lekarze w Warszawie, to już przeszłość.

Od tamtego czasu minęło półtora roku. Co się zmieniło – pytam mamę Julka. – Oj, wiele się zmieniło, przede wszystkim jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Julek przestał mieć sinicę, jest piękny, różowiutki, ma dużo większą wydolność organizmu, dużo więcej siły i energii. W Polsce, z uwagi na brak alternatywnych rozwiązań, groził mu przeszczep serca, do którego został zakwalifikowany – mówi z dumą pani Ewelina.

8 grudnia 2020 roku Julek skończył 4 latka. Rocznicę tę uczczono zdmuchnięciem czterech świeczek na urodzinowym torcie, szampanem dla dzieci wzniesiono toast za zdrowie jubilata.

– Julek jest wspaniałym, kochanym chłopcem, który uwielbia ludzi. Często można go zobaczyć w oknie domu, machającego do przechodniów na ulicy i uśmiechającego się do nich. Najchętniej bezpośrednio zaczepiałby każdego, ale z uwagi na czas pandemii, musimy pilnować, żeby tego nie robił.

– mówi pani Ewelina.

Jak każdy chłopiec, lubi zabawę samochodami i grę w piłkę nożną. Kiedyś to było marzenie jego taty: nauczyć syna grać w piłkę! Jak widać, marzenia się spełniają.

- Julek, choć może tego jeszcze nie widać, lubi dobrze zjeść. Jego ulubione przysmaki są dość nietypowe jak na dziecko w jego wieku. Bardzo lubi np. śledzie w oleju, kiełbaski i kapustę zasmażaną. Aktualnie waży 15 kg. – komunikuje mama chłopca. 

 Chociaż życie Julka wydaje się być już całkowicie „normalne”, to do końca tak nie jest. Jest on dzieckiem opóźnionym psychoruchowo w stosunku do rówieśników. Jego rozwój specjaliści szacują na drugi rok życia, a zaczął właśnie piąty. Julek nadal nie mówi. Jedyną wypowiadaną sylabą jest „ma”. Czasem, wielokrotnie powtarzana, tworzy „ma-ma”, ale nie mówi on tego ze świadomością, że zwraca się do mamy, raczej wszystko tak nazywa.

– wyjaśnia p. Ewelina. 

Od powrotu z USA chłopiec jest pod stałą opieką specjalistów rehabilitantów i terapeutów z Centrum Rehabilitacji niemowląt, dzieci i dorosłych „SensoRech” w Sanoku. Wszystko po to, by sukcesywnie usprawniać jego rozwój i zapewniać powrót do zdrowia. 

Trzeba też pamiętać o tym, że w serce Julka wszczepiono sztuczne zastawki, które nie urosną wraz z wiekiem, przez co czekają go jeszcze dwa zabiegi kardiochirurgiczne oraz cewnikowania serca. Pacjent jest pod opieką dwóch lekarzy kardiologów z Rzeszowa i Zabrza, którzy pilnują i kontrolują stan jego serduszka, a wyniki badań przesyłane są do USA.

- Gdyby nie było pandemii, już w ubiegłym roku, dokładnie rok po operacji, musielibyśmy z Julkiem polecieć do Stanford na kontrolne badania, ale lekarze nie chcieli narażać dziecka na długą i niebezpieczną w tym czasie podróż. Na szczęście, stan jego serca pozwolił na odłożenie w czasie tej wizyty. Kiedy do niej dojdzie, kiedy znowu dostaniemy wezwanie na badania w USA, tego na razie nie wiemy.

– wyjaśnia pani Ewelina.

Z tego też powodu Julek cały czas pozostaje podopiecznym fundacji, które pomagają swemu podopiecznemu, prowadząc zbiórki na dalsze kosztowne leczenie i rehabilitację. Jest to: sanocka fundacja „Czas Nadziei”, w której posiada on specjalne subkonto, z którego dochód w 100 procentach przekazywany jest na pomoc wyłącznie dla niego.

Numer tego subkonta w fundacji „Czas Nadziei”: 41 8642 1184 2018 0037 4228 0018. Wspierać Julka można także przekazując 1% podatku w Fundacji Siepomaga, wpisując w swoim rozliczeniu: Nr KRS 0000396361, w celu szczegółowym: 0001933 Julian

Chociaż Julek nie mówi, to całym sobą okazuje swoją wdzięczność. Czyni to, śmiejąc się i dokazując, jak inne dzieci. Chciałoby się przywołać tu słowa popularnego wiersza o Murzynku Bambo, brzmiące: „Psoci, figluje, to jego praca!” W jego imieniu wyrazy głębokiej wdzięczności przekazują natomiast Państwu rodzice Julka.

Jesteśmy bardzo wdzięczni za każdą pomoc, tą wymierną, finansową, jak też za wszystkie modlitwy i słowa wsparcia. Zawsze będziemy pamiętać te niezwykłe, dramatyczne, a zarazem piękne chwile, jak to cały Sanok, i nie tylko Sanok, walczył z nami o jego życie.


– kończą rodzice Julka: państwo Ewelina i Marcin. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama