To przerażające, że w XXI wieku pracownik często jest niewolnikiem pracodawcy. Musi być na każde jego skinienie, nawet jeśli pewne działania nie są zgodne z jego zasadami moralnymi. Matki wychowujące dzieci są zdolne do wielu poświęceń i upokorzeń, aby zarobić na przysłowiowy chleb. Nieraz poniżane, wykorzystywane seksualnie milczą, bo chcą zapewnić dzieciom w miarę normalny byt.
– To była moja pierwsza praca – wspomina ze łzami w oczach Agnieszka z Sanoka. – Pracowałam jako barmanka na dwie zmiany. Kiedyś, gdy w nocy sprzątałam lokal, przyszedł mój szef. Zdarł ze mnie ubranie i rzucił się na mnie. Protestowałam, ale on był nachalny. Zagroził, że jeśli mu się nie oddam, to mnie zwolni.
Agnieszka samotnie wychowywała wtedy dziecko. Nie miała wsparcia w rodzicach, a pracodawca doskonale o tym wiedział. Miała też spory kredyt do spłacenia. Uległa raz, drugi, trzeci. Jak twierdzi, nie miała wyjścia. Jej dramat ciągnął się przez osiem miesięcy. Dopiero wtedy miała na tyle odwagi, aby powiedzieć „nie!”. Zgłosiła sprawę na policję. Trafiła do domu samotnej matki. Dzisiaj ma kochającego męża i normalną pracę, ale piekło, które przeżyła, pozostawiło piętno na całym jej życiu.
*Imiona pracowników zostały zmienione.
Więcej w 32 numerze Korso Sanockie