Zła sytuacja finansowa sanockiego szpitala skłoniła Radę Powiatu sanockiego do uchwalenia programu naprawczego. Gdyby tego nie zrobiła, trzeba by było rozpocząć procedurę likwidacji szpitala. Szpital w Sanoku jest od kilku lat w trudnej sytuacji finansowej. Ubiegły rok zakończył stratą w wysokości prawie 6 mln zł, a dług szpitala to ponad 30 mln zł. Placówką od trzech lat kierował Henryk Przybycień. W 2016 roku wygrał konkurs, podpisano z nim kontrakt na 6 lat.
- W ubiegłym tygodniu, w poniedziałek, dyrektor złożył wypowiedzenie z pracy. Chciał odejść za porozumieniem stron, w trybie natychmiastowym. Zarząd powiatu się na to zgodził, choć nie było opinii rady społecznej szpitala. Otrzyma ekwiwalent za niewykorzystany urlop i odprawę. Ale to nie wszystko. Dyrektor Przybycień od środy, od 30 października, nadal kieruje szpitalem jako pełniący obowiązki dyrektora. Nie wiadomo, na jak długo, nie wiadomo, dlaczego zarząd nie ogłosił od razu konkursu na stanowisko dyrektora. Nie wiadomo, czy uda się szybko kogoś znaleźć - mówi Sebastian Niżnik Radny Powiatu sanockiego.
Radni nie wiedzą jeszcze jak wysoką odprawę otrzyma dyrektor, ale podejrzewają, że będzie to sześciomiesięczna odprawa, tak jak w przypadku urzędników państwowych i samorządowców. - W ubiegłym roku dyrektor Przybycień zarobił ponad 152 tys. zł - przypomina Sebastian Niżnik.
Redaktor wyborczej zadał pytanie we wtorek staroście, ile wyniesie odprawa dyrektora, kiedy ogłosi konkurs na jego następcę i na jakich warunkach będzie pełnił obowiązki. Nie otrzymał odpowiedzi.
Sprawa dyrektora Przybycienia bulwersuje w Sanoku, bo w czwartek ważyły się dalsze losy szpitala. - Na posiedzeniu rady powiatu został przyjęty program naprawczy, choć według mnie jest zły. Gdyby nie został uchwalony, musielibyśmy rozpocząć procedurę likwidacji szpitala. Radni zostali zaskoczeni informacją o odejściu dyrektora. On sam bardzo szybko opuścił posiedzenie, nie mogliśmy go zapytać o różne sprawy związane z tym programem. A sytuacja szpitala jest tak zła, że szpital nie płaci teraz ZUS-u - mówi Sebastian Niżnik. Przypomina, że za rządów Przybycienia w Sanoku zlikwidowano oddział ginekologiczno-położniczy, a teraz zagrożony jest oddział zakaźny, bo brakuje lekarzy.
Jaki jest pomysł na ratowanie sanockiego szpitala? Między innymi poprzez połączenie tego szpitala ze szpitalami w Lesku i Ustrzykach Dolnych, ponowne włączenie przychodni POZ. - Przypomnę, że POZ-ety zostały wyłączone ze struktury szpitalnej za pierwszych rządów Przybycienia. Miasto w międzyczasie sporo zainwestowało w przychodnie. Nie wiadomo, czy się zgodzi je oddać. Program zakłada przyłączenie szpitali w Lesku i Ustrzykach. Powinny być przynajmniej jakieś listy intencyjne. Ten program jest tylko formalnym dokumentem - wylicza Niżnik.
Źródło: wyborcza.pl