Jeden z mieszkańców uważa, że sprzątanie rynku za pomocą dmuchawy to fikcja.
- Cały kurz osiada na elewacjach budynków, w ogródkach piwnych, w fontannie, na ławkach, gdzie siadają ludzie - mówi. - Są przecież sprzęty, które umożliwiają sprzątanie na zasadzie odkurzacza. Dmuchać to można liście w parku.
Mieszkaniec twierdzi, że z problemem zwracał się do urzędu miasta.
- Chwilę był spokój - mówi. - Ale niedługo. Firma, która podejmuje się sprzątania miasta, powinna mieć odpowiedni sprzęt, biorą za to na pewno niemałe pieniądze.
W tej sprawie skontaktowaliśmy się z Urzędem Miasta w Sanoku. Burmistrz Tadeusz Pióro zaznaczył, że o problemie słyszy po raz pierwszy. Jednocześnie zapewnił, że poczyni starania, aby rynek był sprzątany dobrze, a samo sprzątanie nie było uciążliwe dla ludzi.