Pomysłodawcą i organizatorem turnieju na bieszczadzkim stawie jest Bartosz Sitkiewicz, prezes i zawodnik Sopot Curling Club Wa ku’ta. Drużyny, od rana do zmroku, ambitnie walczyły przez trzy dni! Turniej przebiegał w cudownej, przyjacielskiej atmosferze. Drużyny, na co dzień trenujący i grający w zamkniętych halach curlingowych, tutaj pokazały curling w jego pierwotnej wersji, rozgrywanej pod gołym niebem, na zamarzniętych stawach czy jeziorach.
Turniej był wyśmienitą okazją do spotkania się zawodników, którzy wystąpili w składach drużyn walczących o pierwsze rozegrane w Polsce mistrzostwo kraju (Krynica 2004).
W turnieju wzięło udział 10 drużyn, w tym również goście ze Szwecji Team THE GROOVES (klub CK GRANIT GÄVLE), której skipem (czyli kapitanem) jest Lars Berg, a także drużyna gospodarzy czyli WILCZA JAMA z Andrzejem Pawlakiem w składzie. Co ciekawe - zawodnik jednej z drużyn przyleciał w Bieszczady aż z Gibraltaru!
Finał turnieju odbył się w niedzielę, 13 stycznia o godzinie 14.00. Był na tyle emocjonujący, ze wymagał dogrywki.
Wyniki przedstawiają się następująco:
1 miejsce zajęła drużyna o wymownej nazwie ANIOŁY BIESZCZADZKIE - skip Agnieszka Schröder (z zawodnikami z Gliwic, Katowic i Warszawy)
2 miejsce zajęła drużyna z Warszawy o nazwie Kamienie Nerkowe Bazyliszka drużyna pierwszych Mistrzów Polski z 2004 roku - skip Arek Detyniecki.
3 miejsce należy do drużyny CARLUSY BANIATE - skip Damian Herman (skład z śląskich Pawłowic).
Miejscowa drużyna WILCZEJ JAMY zajęła 6 miejsce.
Laureatom serdecznie gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów!! Już teraz możemy zdradzić tajemnice, że to nie była ostatnia edycja imprezy curlingowej w Bieszczadach!
Do zobaczenia zatem za rok! - zapowiadają organizatorzy.
Warto dodać , że w niedzielę 13 stycznia (ostatni dzień zawodów) drużyny grały razem z WOŚP!
Często słyszymy zdanie "a może by tak rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady" - polecamy jak najbardziej. Na pewno wrażeń i pięknych scenerii nie zabraknie!