O Aleksandrze Twardowskim już nie raz było głośno i nie raz Sanok był z niego dumny. Najbardziej, wtedy kiedy zrobił rzecz nietuzinkową - uratował telefon zaufania dla dzieci i młodzieży.
17 stycznia internet obiegła smutna, wręcz tragiczna wiadomość, że rząd przestał finansować fundację, która prowadzi całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży. Media huczały, a internauci niewyszukanym językiem komentowali to posunięcie władzy. Sanoczanin, Aleksander Twardowski utworzył zrzutkę na portalu crowdfundingowym, aby realnie wspomóc dalsze działanie telefonu zaufania. Udało się, a wynik zebranej kwoty przeszedł jego oczekiwania.
Dzisiaj w Dniu Praw Dziecka w krótkiej rozmowie o dzieciach i ich prawach u nas właśnie Aleksander.
Redakcja: Olku, jaką rolę w dzisiejszym społeczeństwie odgrywają dzieci?
Aleksander Twardowski: Dzieci to nasza przyszłość, dosłownie i w przenośni. Będą pracować i budować nasz wspólny dobrobyt, gdy my przejdziemy na emeryturze, a z drugiej strony będą stanowić o tym, jak będzie wyglądał świat.
Red: Czy sposób wychowania dzieci zmienił się na przestrzeni lat?
AT: Oczywiście zmienił się, moim zdaniem na lepsze - jesteśmy dziś świadomi praw dzieci o wiele bardziej niż przed laty. Np wtedy, gdy sami mieliśmy dzieci. Dzieci zyskały podmiotowość.
Red: Co zrobić, aby dziecko czuło się szczęśliwe? Żeby było uśmiechnięte, spokojne.
AT: Przede wszystkim szanować i nie krzywdzić. Akceptować i nie naruszać ich godności i praw jako jednostki. Co ciekawe - nasze własne dzieci są często do nas bardzo podobne. Przypomnijmy sobie, jacy byliśmy kiedyś. Bardzo możliwe, że one są dziś podobne.
Red: Postanowiłeś uratować telefon zaufania. Dlaczego uważasz, że to ważne, żeby był czynny?
AT: Telefon zaufania działa i to cudownie. Jest ważne, aby działał, bo psychiatria dziecięca jest w zapaści. 4 dzieci dziennie, w Polsce w 2021 próbowało popełnić samobójstwo. Nie można przejść nad tym do porządku dziennego.
Red: Jakie prawo dzieci jest twoim zdaniem najczęściej łamane?
AT: Dzieci mają takie same prawa jak dorośli. Zawsze wiec, jeśli ktoś im odmawia tego, co wolno dorosłym, powinna się zapalić czerwona lampka. Moim zdaniem to jest dziś problemem, że uważa się, iż dzieci mogą mniej, niż dorośli, znaczą mniej, nie mają prawa być nawet wysłuchanym. To słynne „ryby i dzieci głosu nie mają” to chyba najgłupsze zdanie w historii.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.