Choć odszedł przedwcześnie, pozostawił po sobie ogromny dorobek artystyczny, który wciąż inspiruje kolejne pokolenia. Jego dzieła biją aukcyjne rekordy, a Muzeum Historyczne w Sanoku, które posiada największą kolekcję jego prac, przyciąga co roku tysiące odwiedzających. Kim był Beksiński? Dlaczego jego sztuka jest tak wyjątkowa?
Z Sanoka na światowe salony – droga do artystycznej nieśmiertelności
Zdzisław Beksiński urodził się 24 lutego 1929 roku w Sanoku. Choć ukończył studia architektoniczne w Krakowie, szybko zrozumiał, że jego prawdziwym powołaniem jest sztuka. Pierwsze kroki stawiał w fotografii artystycznej, by następnie poświęcić się malarstwu, grafice i rzeźbie. Eksperymentował także z muzyką konkretną oraz literaturą, tworząc niezwykle sugestywne opowiadania.
Jego styl, choć ewoluował na przestrzeni lat, zawsze cechował się niepowtarzalnym klimatem – na pograniczu snu i koszmaru. Postacie o zdeformowanych kształtach, gotyckie pejzaże, rozpadające się budowle, duchy i cienie – to wszystko składało się na niepokojący, ale hipnotyzujący świat Beksińskiego. Jego obrazy wydają się mówić więcej niż słowa, a ich interpretacja zależy wyłącznie od wyobraźni odbiorcy.
W 1977 roku artysta przeprowadził się z rodziną do Warszawy, gdzie kontynuował twórczość. Pod koniec lat 90. XX wieku zainteresował się grafiką komputerową i fotomontażem, pokazując, że nie boi się nowych technologii i artystycznych wyzwań.
Jego dzieła znajdują się w prestiżowych muzeach i kolekcjach prywatnych na całym świecie – od Francji, przez Niemcy, aż po Japonię. Z każdym rokiem jego sztuka zyskuje na wartości, a ceny obrazów na aukcjach osiągają zawrotne kwoty.
20. rocznica tragicznej śmierci Beksińskiego
Jednak historia Beksińskiego to nie tylko sukcesy, ale i dramaty. Jego życie naznaczone było tragedią – w 1998 roku zmarła jego żona Zofia, a rok później samobójstwo popełnił jego jedyny syn Tomasz. Dla Beksińskiego był to ogromny cios, który jeszcze bardziej zamknął go w świecie sztuki.
Jego życie zakończyło się w sposób brutalny i niespodziewany. 21 lutego 2005 roku do mieszkania malarza przy ul. Sonaty na warszawskim Mokotowie przyszedł 19-letni Robert K. – syn znajomego, który od lat pomagał Beksińskiemu w codziennych sprawach. Nastolatek chciał pożyczyć 10 tysięcy złotych na spłatę długu, który zaciągnął w dyskotece.
Gdy artysta odmówił, chłopak zaatakował go nożem, zadając mu 17 ciosów. Po zbrodni, wraz z 16-letnim kuzynem, próbował zatrzeć ślady i wyniósł z mieszkania kilka rzeczy – dwa aparaty fotograficzne i płyty CD. Mordercy zostali zatrzymani już dwa dni później.
Śmierć Beksińskiego wstrząsnęła światem sztuki. Artysta, który w swoich obrazach często ukazywał motywy śmierci, samotności i przemijania, sam padł ofiarą bezsensownej przemocy.
Beksiński żyje w swoich obrazach
Pogrzeb Zdzisława Beksińskiego odbył się 8 marca 2005 roku na Cmentarzu Centralnym w Sanoku. Spoczął w rodzinnym grobowcu, obok swojej żony, syna, rodziców i dziadków.
Choć jego życie zostało brutalnie przerwane, Beksiński wciąż żyje – w swoich dziełach, w pamięci wielbicieli, w inspiracji, jaką daje kolejnym artystom. Jego twórczość nie tylko nie odeszła w zapomnienie, ale wręcz zyskała na znaczeniu. W epoce cyfrowej, kiedy jego wizje wydają się bardziej aktualne niż kiedykolwiek, Beksiński wciąż przemawia do wyobraźni kolejnych pokoleń.
20 lat po śmierci, jego sztuka nadal fascynuje i intryguje. Każdy, kto odwiedza Muzeum Historyczne w Sanoku i staje przed jego obrazami, czuje, że patrzy na coś więcej niż tylko dzieło sztuki – to okno do innego świata, pełnego tajemnicy i emocji.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.