Wiesław Banach honorowym ambasadorem Sanoka [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Warto przeczytać Nie jest rodowitym sanoczaninem, a mimo to Miasto przyznało Mu zaszczytny tytuł Honorowego Obywatela Sanoka.

To dowód najwyższego uznania i wdzięczności za wprowadzenie Muzeum Historycznego na salony kulturalne Polski i Europy, za stworzenie Galerii Zdzisława Beksińskiego o światowej renomie, a także za promocję grodu Grzegorza w kraju z poza jego granicami. 3 grudnia br. w wyjątkowej scenerii, jaką stwarza Sala 25. Obrazów sanockiego muzeum, odbyła się uroczysta sesja rady miasta, podczas której Wiesław Banach odebrał tytuł Honorowego Obywatela Sanoka.

Urodził się w Kościanie, w Wielkopolsce, po czym studiował historię sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. – Kończąc studia, myślałem, że osiądę w dużym mieście, gdzie znajduje się jakieś muzeum, w którym podejmę pracę. Jednakże Pan Bóg prowadzi człowieka swoimi drogami, a ta, którą mnie wyznaczył, wiodła do Sanoka. Stąd pochodzi moja żona, co też miało duży wpływ na to, że Sanok stał się moim miejscem na ziemi. Tutaj się osiedliłem, tu założyłem rodzinę, a w 1977 roku w tutejszym Muzeum Historycznym podjąłem pierwszą pracę, zupełnie nie myśląc, że będzie ona pierwszą i ostatnią. Pamiętam, że zachwyciły mnie wtedy wspaniałe zbiory muzealne i przeraziła mizeria zaniedbanego budynku – wspomina bohater spotkania.   

            W 1990 roku Wiesław Banach zostaje dyrektorem Muzeum Historycznego w Sanoku. Przyświeca mu wówczas jeden główny cel: stworzyć warunki ekspozycyjne dla posiadanych wspaniałych zbiorów, a równocześnie zainicjować prace remontowe, które przywróciłyby zamkowi renesansowy wygląd. Podejmuje wyzwanie, może nie końca świadom, jak ciężkie będą to zmagania z materią.

            Jest to także znamienny czas, kiedy Wiesław Banach nawiązuje serdeczną przyjaźń z sanockim artystą Zdzisławem Beksińskim. – Pamiętam moje pierwsze spotkanie z panem Zdzisławem w jego pracowni mieszczącej się w wyburzonym kilka lat później drewnianym domku przy Jagiellońskiej. To był rok 1973. Wtedy nie myślałem, że będzie to przyjaźń trwająca do końca jego życia, że to mnie Mistrz powierzy spuściznę swoją i rodziny Beksińskich, że to Muzeum Historyczne w Sanoku stanie się skarbcem wytworów Jego twórczości. To wszystko postawiło przede mną i moją załogą kolejne wielkie zadanie, polegające na stworzeniu przestrzeni ekspozycyjnej dla Jego dzieł. Nazwaliśmy ją „Galerią Beksińskiego”. Podjęta z myślą o niej dobudowa skrzydła zamku doskonale spełniła to zadanie – mówi dyrektor Banach.

            Działo się to wszystko w ciężkich czasach, zwłaszcza dla kultury. W przypadku położonego z dala od szosy muzeum, będącego placówką o statusie powiatowym, były one szczególnie ciężkie. Każdy niemal rok sanockie muzeum rozpoczynało z niedomkniętym budżetem, bez gwarancji, że uda się dotrwać do końca. Jakimś cudem i dzięki pomocy „dobrych ludzi”, którzy nie umieli odmówić Banachowi, sztuka ta się udawała. Aż w 2018 roku Sejmik Województwa Podkarpackiego podjął oczekiwaną przez wiele lat decyzję o współfinansowaniu sanockiego Muzeum Historycznego przez Urząd Marszałkowski. I w tym przypadku można mówić o sukcesie oddanego sprawie Wiesława Banacha.

Zdobył sympatię i szacunek sanoczan

 

 - „Uzasadniając wniosek o przyznanie Wiesławowi Banachowi tytułu Honorowego Obywatela Sanoka, miałem świadomość, że wołowej skóry by zabrakło, aby spisać wszystkie Jego zasługi i dokonania – rozpoczął laudację autor tegoż wniosku, burmistrz Tomasz Matuszewski. – Potrafił stworzyć wokół siebie ambitny krąg współpracowników i jednocześnie przyjaciół: historyków, historyków sztuki, konserwatorów, archeologów, a także artystów. Dzięki temu muzeum z czasem zmieniało swój wygląd, wzbogacało zbiory. Dzięki przyjaźni i zaufaniu, jaką Wiesława Banacha obdarzył Zdzisław Beksiński, Sanok dorobił się wspaniałej kolekcji dzieł Artysty, jednego z najbardziej popularnych polskich malarzy współczesnych. Jest to wspaniała promocja Sanoka. A nie sposób pominąć zasług W. Banacha w prezentowaniu twórczości Z. Beksińskiego w kraju i zagranicą, którą to sztukę nasz Honorowy Obywatel opanował po mistrzowsku. Są to prawdziwe spektakle, skłaniające słuchaczy do głębokiej refleksji nad artystycznym dorobkiem sanockiego Mistrza. Wiesław Banach jest ciepłym, dobrym i mądrym człowiekiem, któremu wiele osób zawdzięcza możliwości rozwoju naukowego i zawodowego. Honorowe obywatelstwo to wyrażenie Mu naszej wdzięczności. Pragnę podkreślić, że ma to miejsce w roku 2019, który dzięki uchwale rady miasta Sanoka, został uznany „Rokiem Zdzisława Beksińskiego”.

            Siła oklasków, jakie wypełniły salę po tych słowach, była najlepszym dowodem  akceptacji wyboru kandydata do tytułu Honorowego Obywatela Sanoka i potwierdzenia jego wartości.    

           
Ekstraliga czy Premier Leaque?

Do osiągnięć, jakimi szczycić się może Wiesław Banach, nawiązał dyrektor Muzeum Budownictwa Ludowego Jerzy Ginalski. Zwracając się bezpośrednio do Niego, powiedział: – Wspólnie klepaliśmy tę muzealną biedę, tyle, że Ty dłużej i Twoja była większa. Byłeś najdłużej sprawującym funkcję dyrektora w sanockim, a także podkarpackim muzealnictwie. Ja dołączyłem do Ciebie w 1999 roku i od tego czasu razem pchaliśmy te muzealne wozy. A droga była wyboista, ciągle pod górę i nic nie było widać co za zakrętem... Kończąc ten wątek, dodał: - Żeby być dyrektorem muzeum, zwłaszcza tu, na Podkarpaciu, trzeba mieć odporność konia, najlepiej kopalnianego. Ty ją miałeś! Przetrwałeś sześciu burmistrzów i sześciu starostów, a Twoje muzeum ma się znakomicie!  W tym miejscu przytoczył słowa dyrektora Muzeum Budownictwa Ludowego z Olsztynka, który przy każdym spotkaniu wyraża się o Sanoku, iż stanowi on „muzealną ekstraklasę”. - Biorąc pod uwagę jej poziom, wolałbym, aby awansował nas do Premier Leaque! – skwitował żartobliwie. W dowód uznania wręczył swemu przyjacielowi po fachu medal upamiętniający niedawne obchody 60-lecia Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku (2018 r.), po czym obydwaj utonęli w uściskach.

 

 Otaczają mnie wspaniali ludzie

 Mówiąc o Sanoku, o trwającym już 42 lata związku z nim, Wiesław Banach zachwyca się nie tylko jego wyjątkowym urokiem, ale podkreśla też wartość tutejszych ludzi, z jakimi przyszło mu współpracować i w ogóle zetknąć się. – Od początku poczułem się między Wami jak ktoś bliski i tak było zawsze, za co jestem Wam bardzo wdzięczny. W ogóle Sanok okazał się dla mnie dobrym, ciepłym i wyjątkowym miastem. Moim miastem! 

            Potwierdzeniem tych miłych, wypowiedzianych pod adresem sanoczan serdeczności, był „list do Przyjaciela”, nadesłany przez innego Honorowego Obywatela Sanoka, Janusza Szubera. Poeta wyrażał w nim szczery podziw dla osiągnięć Wiesława Banacha, dziękując za wspólnie spędzone chwile, braterskie oddanie, za najpiękniej wydany tomik wierszy („Śniąc siebie w obcym domu” – Muzeum Historyczne, 1997 r.)) i duże zasługi w podniesieniu rangi intelektualnej, które, wg. autora listu, są oczywiste.  

            Z wyrazami sympatii zwrócili się do bohatera uroczystości dwaj inni Honorowi Obywatele Sanoka. – Nigdy nie kryję zachwytu, słuchając jak Wiesław Banach mówi o sztuce, o zbiorach, będących dumą muzeum. To są wspaniałe wykłady, stanowiące cenną wartość dodaną do posiadanych skarbów – powiedział dr Stanisław Kułakowski. Z kolei Krystyna Chowaniec dziękowała W. Banachowi za pracowitość, dokonania, wiedzę i autentyczność. Podzieliła Jego opinię na temat Sanoka i jego mieszkańców, mówiąc: - To niezwykłe miejsce na świecie, ten Sanok i wspaniali ludzie!

            Na tej uroczystości nie mogło zabraknąć Janusza Baryckiego, założyciela i lidera Fundacji Beksiński. Tak wspominał on początki przyjaźni i współpracy z W. Banachem: - Po raz pierwszy zetknąłem się z Nim w 1987 roku, przygotowując wystawę obrazów Zdzisława Beksińskiego w Rzeszowie. Od tamtego czasu udało się nam wiele zrobić dla promocji Mistrza i Sanoka. Na pamiątkę wręczył Mu obraz ukazujący wzgórze z zamkiem na szczycie, a pod nim wijącą się wstęgę Sanu.

            W imieniu samorządu powiatowego, sprawującego nadzór nad Muzeum Historycznym, dziękował W. Banachowi starosta Stanisław Chęć, podkreślając Jego zasługi w rozwoju tej placówki i stworzeniu Galerii Beksińskiego, rozsławiającej imię Artysty i miasta, z którego się wywodzi.

            Z gratulacjami, podziękowaniami i nutką żalu, jako że uroczystość wręczenia tytułu Honorowego Obywatela Sanoka była równocześnie pożegnaniem W. Banacha w roli kierującego Muzeum Historycznym w Sanoku, wystąpili przedstawiciele załogi. O niekwestionowanych dokonaniach swego dyrektora na polu zawodowym, a także o wdzięczności i szacunku, jakim darzą i zawsze będą to czynić pracownicy muzeum, mówił w ich imieniu Jarosław Serafin. Piękny bukiet róż i uściski podkreślały szczerość tych słów oraz atmosferę, w jakiej dane im było pracować.

            Muzycznym prezentem od środowiska sanockiej kultury był wieńczący uroczystość koncert kwartetu gitarowego Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia, pracującego pod kierownictwem dr Iwony Bodziak, twórczyni „sanockiej szkoły gitarowej”. Wystąpił w składzie: Maria Kozimor, Adam Potoczny, Michał Chmura i Mateusz Wójcik.

                                   

 W pełni czuję się sanoczaninem  

42 lata, które spędził w Sanoku jest - Jego zdaniem - wystarczającym dowodem na to, aby uważać się za sanoczanina. Zwłaszcza teraz, kiedy przyznany Mu został tytuł Honorowego Obywatelstwa. Ale już wcześniej dane Mu było przeżyć momenty, w których czuł się prawdziwym sanoczaninem. Przywołując kilka z nich, zaczął od wystawy ikon, z jaką w 1990 roku ruszył do Holandii. – Już pierwsze wrażenie było niesamowite, gdyż na każdym kroku spotykaliśmy plakaty z napisem „Ikony z Sanoka”. A potem było otwarcie wystawy, na którą przybyły ogromne tłumy. Parkingi pękały w szwach! Wtedy tak naprawdę po raz pierwszy poczułem się autentycznym sanoczaninem! – wspomina.

 - Kolejny raz przeżyłem coś podobnego w 1998 roku, krótko przed śmiercią Zofii Beksińskiej. To było w ich mieszkaniu, w Warszawie, z którego nie mogłem wyjść, gdyż pani Zofia jeszcze w drzwiach zadawała mi mnóstwo pytań o Sanoku. Chłonęła je całą sobą. Potem uzmysłowiłem sobie, że byłem dla niej „żywym” kawałkiem Sanoka, poczułem się jego częścią! – opowiada pan Wiesław.

            I jeszcze jedno zdarzenie, kiedy nasz Honorowy Obywatel poczuł się sanoczaninem;

- To było w czasie wystawy Beksińskiego w Gdańsku, gdy podeszła do mnie grupa sanoczan, których los rzucił na Wybrzeże. Ze łzami w oczach dziękowali mi za zorganizowanie tej wystawy, dumni, że dzięki niej całe Trójmieście od kilku dni mówi tak dużo o Sanoku i o pochodzącym z niego Beksińskim. Mówili, że przywiozłem im Sanok nad morze! Przyznam, że sam byłem wzruszony, przeżywając to, co i oni! – przyznaje, dodając: - Wtedy jeszcze sam siebie przekonywałem o tym, może nie do końca będąc przekonanym, że mogę mówić o sobie, iż jestem prawdziwym sanoczaninem. Dziś, otrzymując tytuł Honorowego Obywatela Sanoka, jestem tego w stu procentach pewien. I czuję się z tego powodu dumny!

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE