reklama

Zwycięstwo! Zwycięstwo! Zwycięstwo! Mimo nieuregulowanych wynagrodzeń!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: M.Korzeniowska

Zwycięstwo! Zwycięstwo! Zwycięstwo! Mimo nieuregulowanych wynagrodzeń! - Zdjęcie główne

foto M.Korzeniowska

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportPo dynamicznym meczu sanoczanie postarali się o miłą niespodziankę, pokonując przed własną publicznością faworyta, jakim było sosnowieckie Zagłębie. Zagrali uważnie w defensywie, świetnie w bramce, groźnie kontratakując. I to przyniosło im sukces. Przeszkodą nie okazały się nieuregulowane w terminie wynagrodzenia. Temat zamknęli subtelnym protestem w postaci opóźnionego o 5 minut wejścia na lód. A jak już weszli, to postanowili wygrać, czym sprawili swoim sympatykom wielką radość!
reklama

TEXOM STS SANOK – EC BĘDZIN ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 2-1 (0-0, 1-0, 1-1)

1-0 Jonathan Karlsson-Konrad Filipek-Joona Tamminen (22.12)
2-0 Lauri Huhdanpaa-Krzysztof Bukowski (52.47, 4/5)
2-1 Patryk Krężołek-Damian Tyczyński-Marek Charvat (53.17, 5/4)

TEXOM STS: Salama – Biłas, Florczak; Strzyżowski, Huhdanpaa, Bukowski – Karlsson, Tamminen; Dobosz, Sienkiewicz, J. Musioł – Rocki, D. Musioł; Dulęba, Bryzgałow, Filipek – Niemczyk, Koczera; Ginda, Czopor, Fus.

EC BĘDZIN ZAGŁĘBIE: Spesny – Charvat, Kotlorz; Nahunko, Butsenko, Krężołek – Saur, Sozański; Korenchuk, Viikila, Djumic – Krawczyk, Andrejkiv; Bernacki, Tyczyński, Karasiński – Vłodara, Kaczyński; Menc, Ciepielewski.

SĘDZIOWIE: Rafał Noworyta, Andrzej Nenko oraz Zachariasz Kadela, Artur Hyliński.
KARY: 12-12 minut. STRZAŁY: 14-39. WIDZÓW: 1200.

reklama

Już początek pokazał, że będzie to bardzo zacięty mecz, w którym gospodarze zechcą postawić się faworytowi. Dużo w nim było walki na całym lodowisku, koncentracja na zadaniach defensywnych. W 2 min. Filipek wypracował sobie dogodną sytuację bramkową, chwilę potem z niebieskiej mocno uderzył J. Musioł, ale Spesny w obydwu przypadkach pokazał, że łatwo sanoczanom nie będzie.

W odpowiedzi ze skrzydła strzelił Viikila, a po nim Andrejkiv huknął z niebieskiej, lecz obydwa uderzenie pewnie zneutralizował Salama. Swą wielką klasę zademonstrował sanocki bramkarz w 12 min, gdy Bernacki, po minięciu go, już chciał podnosić ręce do góry, ale z niedowierzaniem stwierdził, że krążek nie jest w siatce, lecz w ręku Salamy. Kara nałożona na Kotlorza w 14 min (za trzymanie) nie przyniosła gospodarzom akcji pachnących bramką. Podobnie strzały Gindy i Czopora (17 min.) nie były tymi, które mogły zaskoczyć Spesnego.

reklama

W 19 min. bardzo blisko otwarcia meczu byli goście. Po świetnym prostopadłym podaniu, oko w oko z Salamą stanął Karasiński, ale zwycięzcą pojedynku był sanocki bramkarz. Tercja bezbramkowa, z wskazaniem na Zagłębie, którego co najmniej dwie wyborne akcje miały duże szanse na zdobycz bramkową. I tak by pewnie było, gdyby w sanockiej bramce nie stał Dominik Salama.

Gol, który dał nadzieję

Druga tercja rozpoczęła się od zdecydowanej ofensywy gości, w wyniku której kilka razy było gorąco pod sanocką bramką. Ale w 22.12 min. wyhamował rywali Karlsson, który precyzyjnie uderzył spod niebieskiej i krążek zatrzepotał w siatce bramki Spesnego. W odpowiedzi świetną akcją popisali się Djumic i Viikila, ale Salama nie dopuścił do wyrównania.

reklama

W 25 min. w dogodnej sytuacji znalazł się Huhdanpaa, mocno uderzył, jednak minimalnie chybił. W rewanżu Andrejkiv szukał dziury między parkanami Salamy, ale przewidział jego zamiary bramkarz STS i nie dał się zaskoczyć. W 30 min. wydawało się, że nic nie może przeszkodzić Nahuńce w zdobyciu wyrównującego gola. Przeszkodą okazała się fenomenalna interwencja Salamy.

W 33 min. uciekł obrońcom gospodarzy Tyczyński, jednak i on przegrał pojedynek sam na sam z goalkiperem Texom STS. W odpowiedzi świetną dwójkową akcję przeprowadzili: Filipek ze Strzyżowskim. Strzał „Fryzjera” wydawał się nie do zatrzymania, a jednak krążek poszybował tuż nad poprzeczką.

W 36, 37 i 38 min. przed szansą na wyrównanie wyniku stawali: Bernacki, Korenchuk, Krężołek i Bucenko, ale dzielnie walczyli pod swoją bramką sanoczanie, którzy zawsze mogli liczyć jeszcze na niezawodnego Salamę. Gdy w 38.04 min. na ławce kar wylądował (zupełnie niepotrzebnie) J. Musioł, wydawało się, że pęknie obronny szaniec gospodarzy. Nie pękł. Zamarły trybuny, gdy w 40 min. huknął, będąc w idealnej sytuacji, Krężołek, jednak krążek poszybował tuż nad spojeniem słupka i poprzeczki.

reklama

Tercja dała prowadzenie gospodarzom, aczkolwiek co najmniej remis należał się gościom. Podobnie jak w pierwszej odsłonie, to oni stworzyli więcej groźniejszych sytuacji bramkowych.

Emocje do końcowej syreny

Trzecia tercja zaczęła się dość nerwowo. Najpierw (w 41.22 min.) sędziowie ostudzili temperamenty Djumica i Tamminena, sadzając ich obydwóch na ławce kar, po chwili dołączyli do jednego z nich dwaj kolejni: Kotlorz (46.07) i Krężołek (46.55). Pomimo 73 sekund gry w podwójnej przewadze, sanoczanom nie udało się poważniej zagrozić bramce rywali.

Zachęceni powodzeniem skutecznej obrony, goście ruszyli na przeciwnika. W 50 min. niebezpiecznie strzelał Saur, a minutę później, z backhandu, Karasiński. Salama był na posterunku. W 51.44 min. powalczył pod bandą Bryzgałow, co nie spodobało się sędziemu i odesłał go do boksu kar.

W tym momencie wyczuwało się przerażenie na trybunach. Czyżby nie udało się dowieźć zwycięstwa do końca? Tymczasem po chwili trybuny mogły szaleć z radości. Gospodarze zaserwowali rywalom szybką dwójkową kontrę, w której uczestniczyli: Bukowski i Huhdanpaa. Świetne podanie tego pierwszego, idealny strzał drugiego i krążek wylądował w samym rogu bramki Spesnego. Gol na 2-0 był prawdziwym balsamem na rozkołatane serca kibiców.

Niestety, na krótko. Wystarczyło pół minuty, aby goście strzelili swoją pierwszą w tym meczu, a zarazem kontaktową bramkę. Jej zdobywcą był Krężołek, który oddał z pola bulikowego znakomity strzał, po którym krążek wylądował w długim rogu sanockiej bramki.

Zrobiło się bardzo nerwowo. W 55.29 min. nie wytrzymali napięcia: Florczak i Sozański, ale była to kara obustronna, nie osłabiająca żadnej z drużyn. Gorzej stało się w 56.26 min, gdy za spowodowanie upadku przeciwnika na ławkę kar odesłany został Bukowski. Goście ruszyli do frontalnego ataku.

Efektem była „setka” Tyczyńskiego, po którego strzale krążek poszybował ponad bramką. Na 31 sekund przed końcową syreną zjechał do boksu Spesny i zagłębiacy jeszcze raz zaatakowali. Wobec twardej gry w defensywie gospodarzy, nic już nie zwojowali.

I tak doszło do dużej, jakże miłej dla sympatyków sanockiego hokeja niespodzianki. Mierzące w tym sezonie wysoko Zagłębie, mające już na rozkładzie czołowe zespoły THL, przegrywa w Sanoku z „młodzieżówką” Texom-u STS. Brawo, brawo!

To zwycięstwo, drugie w tej rundzie rozgrywek, a trzecie w sezonie, bardzo było potrzebne, zarówno spragnionym kibicom, jak i samym zawodnikom. Ciekawe, czy przyspieszy spóźnioną wypłatę wynagrodzeń?

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo