GKS KATOWICE – MARMA CIARKO STS SANOK 3-1 (1-0, 1-0, 1-1)
1:0 Olli Iisakka-Aleksi Varttinen-Shigeki Hitosato (19.15)
2:0 Hampus Olsson (30.13)
2:1 Szymon Fus-Ondrej Rybnikar-Dawid Musioł (46.34)
3:1 Sam Marklund (56.55)
GKS: Murray – Delmas, Kruczek; Fraszko, Pasiut, Michalski – Varttinen, Koponen; Iisakka, Monto, Hitosato – Cook, Wanacki; Marklund, Sokay, Olsson – Maciaś, Chodor; Kowalczuk, Smal, Lebek.
MARMA CIARKO STS: . Tamminen – MacEachern, Lindberg; Viitanen, S. Tamminen, Kivinen – Monteleone, Alho; Bukowski, Ceder, Luusuaniemi – Florczak, Musioł; Sienkiewicz, Rybnikar, Filipek – Najsarek, Niemczyk; Dobosz, Fus.
SĘDZIOWALI: Mateusz Krzywda i Przemysław Gabryszak oraz Sławomir Szachniewicz i Eryk Szwiertnia. KARY: 8-4 min.
Początek tradycyjny dla STS; kara nałożona na MacEacherna już w 23 sek. meczu. Na szczęście bez konsekwencji. W 3 min. mógł otworzyć wynik dla gospodarzy Kovalchuk, ale z bliska nie trafił do pustej bramki. 2 minuty później nastąpiło przejęcie krążka przez Koponena, który wyłożył na czystą Michalskiemu, ale świetnie odebrał mu krążek Ceder. W kolejnych dwóch minutach postraszyli Murraya sanoccy obrońcy: MacEachern i Florczak, ale nie były to strzały, które mogły czymś zagrozić. Pierwszą pozycję strzelecką mieli goście w 8 min; szybka akcja dwóch hokeistów STS-u zakończyła się strzałem Tamminena, jednak Murray popisał się świetną interwencją, zapobiegając objęciu prowadzenia przez gości. W 14 min. Wanacki dwukrotnie próbował pokonać bramkarza rywali, ale sztuka ta mu się nie udała. Na tafli od początku utrzymywała się przewaga gospodarzy, jednak goście grali bardzo mądrze w defensywie, nie dopuszczając ich do klarownych sytuacji. Gdy wydawało się, że tercja zakończy się bezbramkowo, w kierunku bramki posłał krążek Varttinen, tam odbił się on od kija Iisakki i wpadł w górny róg bramki Tamminena. Kwestionował prawidłowość zdobycia gola trener sanoczan (spalony w polu bramkowym?), ale sędzia był stanowczy w swojej decyzji.
Bez mistrzowskich fajerwerków
Od początku II tercji tempo nieco spadło. Nadal lekką przewagę mieli na tafli gospodarze, ale goście umiejętnie rozbijali próby zagrażające ich bramce. W 24 min. ze środka tercji STS-u mocno strzelił Michalski, trafił jednak prosto w bramkarza. W 27 min. ładną dwójkową akcją popisali się goście. Ceder idealnie obłużył Bukowskiego, jednak gdy ten składał się do strzału, w ostatnim momencie uniemożliwił mu to jeden z obrońców GKS-u. Minutę później ostro strzelił z dystansu Pasiut, ale krążek bezbłędnie wychwycił do raka Tamminen. Moment nieuwagi defensorów sanockich kosztował ich zespół utratę drugiej bramki. W 31 min. blisko bramki dojechał Olsson, po czym bezbłędnie trafił krążkiem pod poprzeczkę. W 33 min. kąśliwy strzał oddał Pasiut, ale krążek wylądował w rękawicy bramkarza STS. W końcówce tercji sanoczanie mogli pokusić się o kontaktowego gola. Z szybką kontrą uciekł obrońcom GKS-u Tamminen. W sytuacji sam na sam z Murrayem, strzelił w sam róg, jednak „Jasiek murarz” wyczuł jego intencje i nie dał się pokonać.
Napędzili strachu mistrzowi
Ostatnią odsłonę goście rozpoczęli jakby nieco odważniej. Na początek na bramkę rywala strzelali: Alho i Florczak, ale to nie były petardy zagrażające czymkolwiek. W 44 min. zakotłowało się pod bramką gospodarzy, ale wyszli z tego obronną ręką. Aż nadeszła 47 min. spotkania. Naciskany w strefie środkowej Rybnikar, już prawie leżąc, zdołał jeszcze pchnąć krążek przed siebie, gdzie dopadł go Fus. Błyskawicznie przymierzył i po chwili Murray mógł tylko wyciągnąć krążek z siatki. Świetna akcja młodego napastnika Marmy. Gol pobudził gości do ataku. W 48 min. w dobrej sytuacji znalazł się Dobosz, lecz w ostatnim momencie wybił mu krążek jeden z obrońców GKS-u. 3 minuty później ze środka tercji obronnej gości strzelił Tamminen, ale Murray zdołał odbić krążek. W 53 min. rozpędzonych gości mógł skutecznie powstrzymać Hitosato, ale fantastycznie zatrzymał go K. Tamminen. W 56 min. na ławkę kar odesłany został Olsson, a niespełna minutę później wylądował na niej Pasiut, ukarany za atak łokciem, w którym ucierpiał Luusuaniemi. Przez 1.34 min. sanoczanie grali z przewagą dwóch zawodników, więc były ogromne szanse i nadzieje na doprowadzenie do remisu. Niestety, sanoczanie chyba nie wytrzymali nerwowo, gdyż nie potrafili nawet doprowadzić do sytuacji, która pachniałaby bramką. Zostali za to ukarani. W 56.55 min, gdy na lód wyskoczył już z ławki kar Pasiut, znajdujący się pod bramką Marklund, podniósł krążek, a ten wpadł tuż pod poprzeczkę. Gol ten był zarazem końcowym wynikiem meczu, wygranym przez gospodarzy 3-1.
Od autora:
Wbrew obawom, sanoczanie nieźle zaprezentowali się w meczu z liderem i to na jego lodzie. Oczywiście, katowiczanie nadawali ton grze, byli drużyną dyktującą warunki, jednak goście bronili się bardzo rozważnie. W drugiej połowie II tercji coraz częściej przechodzili do kontrataków, doprowadzając do zdobycia bramki kontaktowej. A w końcówce, przy wyniku 2-1, gdy gospodarzom przyszło w trójkę stawić czoła piątce rywali, na pewno byli pewni obaw, że wcale tego meczu nie muszą wygrać. I szkoda, że tak się nie stało. W drużynie gości na wyróżnienie zasługują: świetnie dysponowany Kristian Tamminen w bramce oraz zdobywca bramki Szymon Fus, młody wychowanek sanockiego hokeja. Teraz mecz z kolejnym potentatem – GKS-em Tychy. Będzie się działo!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.