reklama
reklama

UKS Niedźwiadki MOSiR Sanok wygrywają Młodzieżową Hokej Ligę! Mamy złoto!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Niedźwiadki Sanok

UKS Niedźwiadki MOSiR Sanok wygrywają Młodzieżową Hokej Ligę! Mamy złoto! - Zdjęcie główne

foto Niedźwiadki Sanok

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Rundę play-off rozpoczynali z szóstego miejsca, w cieniu faworytów, za jakich uchodziły drużyny: Polonii Bytom oraz SMS PZHL Katowice. Oni sami, wierząc w siebie, mierzyli w „złoto”, oznaczające zwycięstwo w Młodzieżowej Hokej Lidze.
reklama

Sięgnęli po nie, zwyciężając kolejno: Unię Oświęcim (6-1, 6-4), SMS PZHL Katowice (przegrywając w Sanoku 3-5 i wygrywając w Katowicach 4-2 i 8-3) i w finale Polonię Bytom (4-3 i 2-1). Z siedmiu spotkań w fazie play-off wygrali sześć, w tym cztery na wyjeździe. Zwyciężając w MHL w sezonie 2022/23 drużyna UKS Niedźwiadki MOSiR Sanok powtórzyła sukces z poprzedniego sezonu, skutecznie broniąc tego tytułu.

Do Bytomia, nazywanego wśród I-ligowców „jaskinią lwa”, jechali mając już na swoim koncie jedno zwycięstwo z „Polonią” (4-3). Potrzebowali drugiego, mogąc pozwolić sobie na jedną wpadkę. Chcieli jednak sięgnąć po nie już w pierwszym, sobotnim meczu, aby w niedzielę móc świętować sukces już w Sanoku! I tak zrobili! Po ciężkim, zaciętym meczu pokonali faworyta 2-1. Brawa dla drużyny, brawa dla jej znakomitego trenera Krzysztofa Ząbkiewicza. A swoją drogą, warto byłoby policzyć, który to już medal tego szkoleniowca, od wielu lat pracującego z sanocką młodzieżą.



POLONIA BYTOM – UKS NIEDŹWIADKI MOSiR SANOK 1-2 (0-1, 1-1, 0-0)

    1. Karol Biłas-Louis Miccoli-Damian Ginda (15.24)

    1. Igor Augustyniak-Błażej Salamon (23.52, 5/4)

  • Konrad Filipek-Louis Miccoli-Damian Ginda (29.01)

  • Oto autorzy sukcesu, mistrzowie MHL w sezonie 2022/2023:

    Filip Świderski – Bartosz Florczak, Karol Biłas; Damian Ginda, Louis Miccoli, Konrad Filipek (kapitan drużyny) – Marlon Wróbel, Michał Starościak; Marcin Dulęba, Krystian Mocarski, Filip Sienkiewicz – Kacper Rocki, Kacper Niemczyk; Aleks Radwański, Jakub Mazur II, Szymon Dobosz – Mateusz Koczera, Adam Sawicki; Sebastian Burczyk, Marcel Karnas, Krzysztof Stabryła. Trener Krzysztof Ząbkiewicz.

    Po przegranej w Sanoku bytomianie, chcąc zdobyć mistrzowski tytuł, musieli ten mecz wygrać, sanoczanie mogli pozwolić sobie na luksus porażki i doprowadzenie do trzeciego, rozstrzygającego starcia. Nie dopuszczali jednak takiej myśli do siebie. Już wsiadając do autokaru ruszającego do Bytomia, głośno mówili: „wracamy w sobotę! Z pucharem!”

    Od początku meczu czuć było i widać, że gra idzie o najwyższą stawkę. Ataki sunęły na jedną, to na drugą bramkę, sporo było strzałów, świetnych interwencji bramkarzy. Siły były bardzo wyrównane, a wskazanie zwycięzcy niezwykle trudne. W 10 min. na ławkę kar odesłany został Bartosz Florczak i gospodarze zwietrzyli szansę, aby otworzyć wynik tego spotkania. Sztuka ta się im nie udała, gdyż rywale bronili się bardzo odpowiedzialnie. Aż nadeszła 16 minuta. Szybko ruszył ze swojej tercji obronnej Damian Ginda, krążek przejął Louis Miccoli, oddał go wychodzącemu na czystą pozycję Karolowi Biłasowi, a ten mocnym, precyzyjnym strzałem umieścił go obok interweniującego Mateusza Kołodzieja. Znakomite otwarcie, ale dla gości!

    Nie dali się zastraszyć

    Wraz z pierwszym gwizdkiem rozpoczynającym II tercję, ruszyli mocno bytomianie. Gdy w 22 min. na ławkę kar powędrował Krystian Mocarski, z impetem zaatakowali bramkę Filipa Świderskiego. Po jednej z akcji Igor Augustyniak trafił w słupek, a na 2 sekundy przed końcem kary ten sam zawodnik z okolic bulika oddał precyzyjny strzał, po którym krążek otarł się o słupek i wpadł do bramki. Była 23.52 min. meczu. Wyrównujący gol podenerwował przyjezdnych. W 25 min. dynamiczny atak Marcina Dulęby powinien był zakończyć się zdobyczą bramkową, jednak bramkarz gospodarzy popisał się świetną obroną. Dwie minuty później przed szansą na gola stanął Filip Sienkiewicz, jednak krążek po jego uderzeniu minimalnie minął słupek. W tej samej minucie poszła szybka kontra bytomian. Tym razem bliski objęcia prowadzenia był Sebastian Wicher, ale znakomicie interweniował Filip Świderski. Rewanż gości był okrutny.

    Louis Miccoli wypuścił w bój Konrada Filipka. Ten, na szybkości, zwodem pozostawił za sobą jednego z obrońców Polonii i strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Kołodziejowi na obronę. Gospodarze nie odpuszczali. W 32 min. w idealnej sytuacji znalazł się Arkadiusz Karasiński. Będąc oko w oko z Filipem Świderskim strzelił mocno po lodzie, bramkarz „Niedźwiadków” zdołał jednak wypuścić w kierunku lotu krążka jeden z parkanów, co sprawiło, że guma odbijając się od niego trafiła w słupek, wychodząc na zewnątrz bramki. W 37 min. sędziowie postanowili zagrać przez 2 minuty w barwach „Polonii”, nakładając - po konsultacji - niesłuszną karę na Louisa Miccoli-ego za rzekome rzucenie na bandę Arkadiusza Karasińskiego. Grając w przewadze, Błażej Salamon stanął przed szansą doprowadzenia do wyrównania, ale lepszym od niego okazał się Filip Świderski.

    Nie było „obrony Częstochowy”

    Od początku trzeciej odsłony widać było, że sanoczanie dalecy byli od przyjęcia taktyki obrony wyniku. Na ataki odpowiadali atakami, czując, że trzeci gol byłby najlepszą receptą na końcowe zwycięstwo. W 45 min. dwukrotnie groźnie strzelał Damian Ginda, ale bramkarz gospodarzy był bardzo czujny, odbijając krążek po jego uderzeniach. W 47 min. za brutalne rzucenie na bandę Marcela Karnasa na ławkę kar odesłany został Igor Augustyniak i sanoczanie śmielej zaatakowali. Przed szansą na gola stanął Marcin Dulęba, próbował precyzyjnie uderzyć z backhandu, ale Kołodziej wyczuł jego intencje i nie dał się zaskoczyć. W 50 min. znów goście przez dwie minuty grali w przewadze, jednak poza strzałem Bartosza Florczaka spod niebieskiej, nie udało się im skonstruować bramkowej akcji.

    Na 2 minuty i 9 sekund przed końcową syreną trener bytomian Mariusz Puzio zdecydował się ściągnąć bramkarza. Poloniści zaatakowali, ale defensywa „Niedźwiadków” radziła sobie dobrze. Sanoczanom dwukrotnie udawało się przejąć krążek, lecz ani Damianowi Gindzie, ani Konradowi Filipkowi nie udało się spod swojej bramki trafić do bramki rywala. Na kilkanaście sekund przed końcową syreną przed szansą na wyrównanie stanął Błażej Salamon, ale znakomitą interwencją popisał się Filip Świderski.

    A po chwili kaski, kije i rękawice „Niedźwiadków” wylądowały na lodzie, a oni rozpoczęli taniec zwycięzców. Radość była ogromna! Potem były podziękowania przed sektorem zajmowanym przez sanocki Klub Kibica, a następnie zapłonęła czapeczka trenera Krzysztofa Ząbkiewicza. Ten stary, hokejowy rytuał, kiedy płonącą czapkę bądź kapelusz trenera, kapitan, w asyście całej drużyny, obwozi na kiju hokejowym wokół lodowiska. W części bardziej oficjalnej złote medale na szyjach zwycięzców wieszali: p. Marta Zawadzka, wiceprezes PZHL w asyście Adama Frasa, wiceprezydenta Bytomia. Potem kapitan „Niedźwiadków” odebrał zwycięski puchar, który każdy z zawodników chciał choć przez chwilę mieć w swych rękach. I była to kolejna okazja, aby znów wybuchnąć radością!

    Drogie, kochane „Niedźwiadki”! Dostarczyliście nam dużo radości. Sanocka Republika Hokejowa dziś świętuje! Pokazaliście, że bez kilku milionów dotacji, jaką z miasta rok w rok dostaje bytomski hokej, z tym Bytomiem potraficie wygrać! I to jest właśnie promocja przez sport! Dziękujemy! Dziękujemy! Dziękujemy!

    reklama
    reklama
    Udostępnij na:
    Facebook
    wróć na stronę główną

    ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

    e-mail
    hasło

    Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

    reklama
    Komentarze (0)

    Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

    Wczytywanie komentarzy
    reklama