reklama

Toruń też za mocny dla sanoczan

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Tomasz Sowa

Toruń też za mocny dla sanoczan - Zdjęcie główne

Bezradny trener sanockiej drużyny Elmo Aittola | foto Tomasz Sowa

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportMecz z TKH Toruń na własnym lodzie uważany był za próbę sił, która miała dać odpowiedź czy sanocki zespół stać na pokonanie któregoś z ligowych rywali. Niestety, był kolejną, czwartą z rzędu porażką, w dodatku do zera. Gospodarze, mimo, iż przeciwnik nie grał nic wielkiego i był w zasięgu sanoczan, nie błyszczeli na tafli, grając tak, jakby nie wierzyli, że rywal jest do pokonania. W efekcie nie potrafili mu strzelić choćby honorowego gola.
reklama

TEXOM STS SANOK – TKH TOTUŃ 0-3 (0-0, 0-2, 0-1)
 
Deniss Fiodorovs-Adrian Jaworski-Kamil Kalinowski (25.20)
Robert Arrak-Deniss Fiodorovs-Kamil Kalinowski (34.43)
Mikołaj Syty-Jakub Kwiatkouski (59.04, do pustej)
 
TEXOM STS SANOK: Świderski – Biłas, Tamminen; Henderson, Thomson, Strzyzowski – Karlsson, Florczak; Bryzgałow, Karnas, Bukowski – Niemczyk, D. Musioł; J. Musioł, Huhdanpaa, Filipek – J. Mazur II, Gurshman: Dobosz, Sienkiewicz, Fus.
 
TKH TORUŃ: Studziński – Svars, Schafer; Kwiatkouski, Syty, Vorona – A. Jaworski, Johansson; Fiodorovs, Arrak, K. Kalinowski – Henriksson, Lawior; Maćkowski, Vahatalo, Persson – Zieliński, Gimiński; M. Kalinowski, Prokurat, Kogut.
 
SĘDZIOWIE: Marcin Polak i Andrzej Nenko oraz Zachariasz Kadela i Maciej Waluszek.
KARY: 15 min. (w tym 5 min. dla Florczaka) – 8 min.
WIDZÓW: 1000.
 
Już pierwsze minuty pokazały, że poziom meczu raczej nie zaskoczy kibiców. Pierwsi okazję do otwarcia wyniku mieli torunianie. W 5 min. nie trafił w krążek Świderski, przejął go Kwiatkouski i zamiast do siatki posłał go obok bramki. Zareagowali gospodarze. W 6 min. Thomson uderzył prosto w Studzińskiego, a minutę później, po wygranym buliku, zza zasłony strzelił Sienkiewicz, ale bramkarz TKH okazał się czujny. W rewanżu dwie dobre akcje przeprowadzili goście. Najpierw uciekł sanockim obrońcom szybszy od nich Kwiatkouski, ale przegrał pojedynek sam na sam ze Świderskim.

Chwilę potem w bramkowej sytuacji znalazł się M. Kalinowski, jednak strzelił obok słupka. Następnie z bliska, ale z kąta, zaatakował Thomson, ale Studziński pewnie strzegł bliskiego słupka. Próbowali pokonać go: Biłas i Tamminen. Pierwszy strzelił prosto w bramkarza, uderzenie drugiego odbił do boku Studziński. Znacznie groźniejsze były ataki torunian. W 17 min. z 3 metrów strzelał Jaworski, krążek zdołał odbić Świderski, kierując go ponad bramkę. Świetnie poradził też sobie z uderzeniem Maćkowskiego z bliska w 20 min.
Tercja bez bramek, dość wyrównana, chociaż groźniejsze akcje przeprowadzali goście. 
 

Do zdobywania bramek potrzeba trochę kunsztu

 
Początek II tercji nie wskazywał, że gospodarze podejmą próbę przełamania rywala i wyjścia na prowadzenie. Nadal ich ataki były anemiczne, kompletnie bez siły rażenia. Nawet podczas gry w przewadze (22.37 min. Gimiński) nie potrafili zagrozić toruńskiej bramce. Zdecydowanie lepiej pod bramką przeciwnika radzili sobie grający szybciej i dokładniej goście. W trakcie jednej z takich akcji Świderski nie zdołał wyłapać krążka, lecz wybił go wprost przed siebie, a tam pierwszy dopadł go Fiodorovs, kierując pod poprzeczkę. W 25.20 min. goście objęli prowadzenie 1-0. Coraz mocniej naciskani sanoczanie popełniali sporo błędów i coraz goręcej było pod sanocką bramką. Pomagali im w tym „gościnni” gospodarze, nader często okupując ławkę kar.

W 28 min. ukarany został Karnas, w 31- Biłas, w 37 - Filipek i w 38 - Florczak. Nie mogło to ujść im bezkarnie. W 35 min. Arrak pokazał swoją klasę i wielki spryt. Zasygnalizował zamiar objechania bramkarza STS-u, po czym wcale tego nie zrobił, lecz lekko i finezyjnie skierował krążek do sanockiej bramki. W 37 min. K. Kalinowski przestrzelił będąc w idealnej sytuacji, po czym złapał się za głowę na znak, że nie miał prawa się pomylić. W 38 min. Florczak zbyt mocno zaatakował Sytego, rzucając go na bandę. Na tafli pojawiła się krew, a sędzia bez wahania ukarał go 5-minutową odsiadką. W efekcie przez 42 sekundy kończące II tercję goście grali z przewagą dwóch zawodników. Atakowali wściekle, ale gola nie zdobyli.
Tercja dla torunian 2-0, zasłużenie, goście byli groźniejsi w akcjach ofensywnych. Sanoczanie w zasadzie nie stworzyli ani jednej sytuacji, która powinna skończyć się strzeleniem gola.
 

W akcjach ofensywnych odstajemy od przeciwników

 
Pomimo, iż pierwsze trzy minuty III tercji sanoczanie grali w osłabieniu, w 41 min. stanęli przed szansą strzelenia kontaktowego gola. Do sytuacji sam na sam z bramkarzem TKH doszedł Henderson, ale będąc blisko niego, próbował „mieszać”, licząc, że ten wykona jakiś ruch i odsłoni kawałek bramki. Niestety, Studziński zdołał wybić mu krążek. Chwilę po tym „setki” nie zaliczył Arrak. Dostawił kija do krążka, mając odsłonięte pół bramki, ale ten tak odbił się od patki, że wylądował ponad bramką. W tej samej 42 minucie, Huhdanpaa nie trafił do pustej bramki, uderzając w boczną siatkę.

Pomiędzy 46 i 51 minutą kilka dobrych akcji ofensywnych przeprowadzili goście, ale ostre uderzenia Arraka, Fiodorovsa, Johanssona i K. Kalinowskiego dobrymi interwencjami zwycięsko zakończył Świderski. W 52 min, gdy na karę powędrował Kogut, śmielej zaatakowali miejscowi. Zapachniało bramką, gdy spod niebieskiej huknął Biłas. Jak na złość, krążek trafił w łyżwę Huhdanpy i ominął bramkę TKH. Na 2.48 min. przed końcową syreną z bramki zjechał Świderski i sanoczanie ruszyli na przeciwnika większą siłą. Próbowali szybko strzelić kontaktowego gola, aby jeszcze spróbować pokusić szansę, ale ich uderzenia nadal nie miały siły rażenia. A skończyło się jak zwykle; w pewnym momencie goście przejęli krążek i w 59.04 min. Syty bez problemów umieścił go w bramce STS-u. 
 
Przegrana 3-0 z rywalem, który wydawało się będzie w zasięgu sanockiej drużyny, doznana na własnym lodzie, pokazuje, że po czterech porażkach trzeba się liczyć z kolejnymi. Niestety, nie widać oczekiwanych postępów w grze. Akcje ofensywne sanoczan są łatwe do rozczytania przez rywali, poza tym przeprowadzane na małej szybkości. W grze defensywnej też jest kiepsko, szkolne błędy zdarzają się zbyt często. Niestety, nie wróży to nic dobrego. No nic, gramy dalej! We wtorek w Krakowie, w piątek z Podhalem w Sanoku. 

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo