JKH GKS Jastrzębie - Marma Ciarko STS Sanok 3:4 (2:0, 1:1, 0:2, d. 0:0, k. 0:1)
1:0 Eduards Jansons - Ēriks Ševčenko, Josef Mikyska (3:57)2:0 Maciej Urbanowicz - Dominik Jarosz (10:40)
3:0 Maciej Urbanowicz - Dominik Jarosz (26:45)
3:1 Kalle Valtola - Sami Tamminen, Niko Ahoniemi (37:19)
3:2 Juho Mäkelä - Elliot Lorraine, Johan Lorraine (44:50)
3:3 Sebastian Harila - Konrad Filipek (54:36)
3:4 Ville Heikkinen (65:00, rzut karny, decydujący)
SĘDZIOWIE: Patryk Kasprzyk I Mateusz Niżnik oraz Igor Dzięciołowski i Michał Gerne. KARY: 10-8 minut. STRZAŁY: 38-20. WIDZÓW: 500.
JKH GKS: M. Kieler - O. Viinikainen, M. Bryk, M. Urbanowicz, D. Paś, T. Rajamäki - K. Górny, Ē. Ševčenko, E. Jansons, J. Mikyska, J. Švec - A. Kostek, J. Kamienieu, Ł. Nalewajka, D. Jarosz, A. Sinegubovs - M. Horzelski, J. Onak, J. Blanik, M. Płachetka.
Trener: Róbert Kaláber.
MARMA CIARKO STS: D. Salama - J. Karlsson, K. Valtola, N. Ahoniemi, S. Tamminen, V. Heikkinen - B. Florczak, B. Rąpała, J. Lorraine, J. Mäkelä, E. Lorraine - J. Höglund, W. Łysenko, K. Filipek, K. Mocarski, S. Harila - W. Tołstuszko, S. Dobosz, L. Miccoli, F. Sienkiewicz. Trener: Mika Elomo.
Od początku rzucili się na rywala gospodarze. Ich ataki siały popłoch w tercji obronnej sanoczan. Mimo ofiarnej obrony i kilku efektownych popisów Salamy, wynik bezbramkowy udało się utrzymać tylko przez niespełna cztery minuty. W 3.57 sek. skrzydłowy II ataku gospodarzy Jansons otworzył wynik. Od tego momentu sanoczanie zaczęli odpowiadać na ich ataki szybkimi kontrami, opanowując sytuację na własnym przedpolu. Mimo to, w 11 min. Urbanowicz zdobył drugą bramkę i „jastrzębie” już byli pewni swego.
Grali spokojnie, przekonani, że już nic złego ich nie może spotkać. Tymczasem goście z minuty na minutę zaczęli grać coraz odważniej, do szczęścia brakowało tylko kontaktowej bramki. Nie padła ona jednak do końca tercji i z dwubramkową przewagą gospodarze zjeżdżali do szatni na pierwszą przerwę. Tercja zdecydowanie dla JKH, grającego szybciej i odważniej. Wynik 2-0 dla gospodarzy to i tak najmniejszy wymiar kary dla gości.
Przegrywali 3-0, a nie załamali się!
Wydawało się, że druga tercja zdecyduje, kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku. Z zapasem dwóch bramek rozpoczęli ją hokeiści JKH. Od początku mecz jakby się wyrównał. Wprawdzie częściej przy krążku byli gospodarze, jednak akcje gości stanowiły zagrożenie dla utrzymania dwubramkowego prowadzenia. Gdy było już tego blisko, chwila nieuwagi kosztowała ich utratę trzeciej bramki.
Zdobył ją, drugi raz w tym meczu, Urbanowicz w 27 minucie spotkania. Wydawałoby się, że gol załamie dzielnie walczących gości. Tymczasem odpowiedzią była coraz lepsza ich gra, coraz groźniejsze akcje pod bramką Kielera. Efektem był pierwszy gol dla gości, zdobyty przez Valtolę z podania Tamminena w 38 minucie spotkania. Można powiedzieć gol do szatni! Tercja remisowa 1-1, dająca jeszcze nadzieję.
Sportowy triller
Plan sanoczan na początek trzeciej tercji był konkretny: szybko strzelić kontaktowego gola. Doskonale znali go gospodarze, śmiało ruszając do boju. Mecz stał się świetnym widowiskiem, a obustronne ataki, zakończone strzałami, dodawały mu smaku. Wszyscy zadawali sobie tylko pytanie: kto kogo? Pierwsza odpowiedź padła w 45 minucie. Po szybkiej akcji braci Lorraine, krążek otrzymał środkowy II ataku Makela, który pięknym, mierzonym strzałem pokonał Kielera. Od tego momentu mecz stał się jeszcze bardziej emocjonujący.Goście złapali kontakt i postanowili pójść za ciosem, aby doprowadzić do wyrównania. Gospodarze, zszokowani nieco utratą drugiego gola, ruszyli do boju, aby uciec rywalom na dwie bramki. Bój o to, komu się to uda, trwał dokładnie 10 minut. W 55 minucie Harila, z podania Filipka, strzelił wyrównującego gola. Do końca tercji trwała walka o zwycięstwo, jednak żadnej z drużyn nie udała się ta sztuka. Może nieco bliżej tego byli gospodarze, ale ofiarnie i odpowiedzialnie grała defensywa STS-u, a w bramce fantastycznie spisywał się Dominik Salama.
Dogrywka nie wyłoniła zwycięzcy
Rozpoczął się konkurs rzutów karnych. Już w pierwszej kolejce znakomicie dla sanoczan. Kielera pokonał Heikkinen i goście objęli prowadzenie. A potem był już koncert w wykonaniu obu bramkarzy. Do końca konkursu żadnemu z zawodników nie udało się umieścić krążka w bramce. Wszystkie pojedynki wygrywali Salama i Kieler. Tym samym mecz wygrała Marma Ciarko STS Sanok 4-3! I to jest niespodzianka. Wyżej notowany przeciwnik przegrywa na własnym lodowisku z drużyną z Sanoka. Z „walczakami” z Sanoka, którzy mimo tego, że do 37 minuty przegrywali 3-0, nie złożyli broni.
Grali do końca, odnosząc sukces. Świetnie bronił Salama, broniąc 35 strzałów rywali, z których 3 znalazły drogę do bramki. Sanoczanie odpowiedzieli na to 20 strzałami, ale 4 z nich ulokowali w bramce Kielera. Brawa dla całej drużyny, dla strzelców bramek, dla Ville Heikkinena, który zdobył tę zwycięską. Brawa dla równie dzielnej ekipy sanockich kibiców (najlepszych w Polsce), która ich dopingowała. Trzeba było widzieć z jaką radością śpiewali na koniec: „Tak się bawią ludzie, kiedy Sanok gra, tak się bawią ludzie, kiedy wygrywa!!!
I tak pięknie zakończyła się IV runda rozgrywek. W najbliższą niedzielę rozpoczyna się piąta runda, ostatnia. Sanoczanie rozpoczną ją meczem wyjazdowym w … Jastrzębiu!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.