reklama
reklama

Sanoczanie fedrowali lepiej od górników z Katowic. Salama show!

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Ciarko STS Sanok

Sanoczanie fedrowali lepiej od górników z Katowic. Salama show! - Zdjęcie główne

foto Ciarko STS Sanok

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport „Czarny wtorek” zgotowali GKS-owi Katowice hokeiści Ciarko STS, pokonując na Śląsku wicelidera PHL 2-1! Jedyną bramkę sanoczanie stracili dopiero w 58 minucie. Wcześniej strzelili górnikom dwie. Świetny mecz rozegrał nowy fiński bramkarz STS Dominik Salama, który bronił fenomenalnie, wyłapując 52 strzały. Nie dał mu rady najlepszy atak PHL: Fraszko, Pasiut, Wronka, przegrywali z nim pojedynki czołowi strzelcy ligi: Eriksson, Krężołek i Lehtonen. Wygrana Ciarko STS to była prawdziwa sensacja wtorkowej hokejowej sesji.
reklama

GKS KATOWICE – CIARKO STS SANOK 1-2 (0-1, 0-1, 1-0)

0:1 Sami Tamminen - Aleksandr Mokszancew (1:01)

0:2 Konrad Filipek (38:24)

1:2 Carl Hudson - Bartosz Fraszko, Patryk Wronka (57:31)

 

SĘDZIOWALI: Przemysław Gabryszak i Daniel Lipiński oraz Kamil Korwin i Andrzej Nenko.
KARY: 12-10 min.
STRZAŁY: 53-23.
WIDZÓW: 474.

 

GKS: M. Miarka - M. Rompkowski (4), K. Valtola; B. Fraszko, G. Pasiut, P. Wronka - M. Kruczek, P. Wajda; A. Eriksson (4), M. Michalski, P. Krężołek - C. Hudson (2), J. Wanacki; M. Lehtonen, J. Monto (2), M. Kolusz - D. Musioł, A. Jakimienko; M. Bepierszcz, I. Smal, J. Prokurat. Trener: Jacek Płachta.

 

CIARKO STS: D. Salama - E. Piippo (2), S. Jekunen (2); F. Sienkiewicz, K. Mocarski, J. Bukowski - J. Marva, J. Karlsson; R. Sawicki, S. Tamminen, A. Mokszancew - B. Rąpała (4), K. Biłas; M. Bielec, M. Wilusz (2), K. Filipek - M. Wróbel, B. Florczak; Ł. Łyko, S. Bar, M. Biały. Trener: Miika Elomo.

 

Tym razem sanoczanie zaczęli mecz inaczej niż zazwyczaj. W 1.01 min, po świetnym zagraniu Mokszancewa, Tamminen strzałem przy samym słupku zdobył bramkę dla przyjezdnych. Gdy, mimo kary nałożonej na Wilusza w 1.27 min, gospodarzom nie udało się wyrównać, goście jakby przestali się bać rywala. W 7 min. Bukowski wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem GKS, ale strzelił minimalnie obok słupka. Kontratakowali gospodarze. W tej samej minucie oko w oko z Salamą stanął Krężołek, ale krążek po jego strzale wybronił parkanem bramkarz STS.

W 10 min. w idealnej sytuacji bramkowej znalazł się Wronka, ale znów Salama popisał się świetną interwencją. Kolejną, podobną odnotował minutę później przy strzale Lehtonena. W 14 min. na ławce kar wylądował Rąpała (trzymanie Fraszki) i znów do pozycji bramkowej doszedł Lehtonen. Salama i tym razem zażegnał niebezpieczeństwo. Mimo gry w osłabieniu, z kontrą uciekł Bukowski, w ostatnim momencie powstrzymany przez Pasiuta. W 18 min. znów na ławkę kar sędzia odesłał Rąpałę, lecz poza strzałem Rompkowskiego z niebieskiej, gospodarzom nie udało się skonstruować nic ciekawego. Tercja 1-0 dla gości, choć w strzałach lepsi byli gospodarze, oddając ich 18, podczas gdy goście tylko 10. To efekt dobrej, rozsądnej gry w defensywie i bardzo dobrej postawy bramkarza STS.

 

Mimo wyraźnej przewagi GKS-u, tercję wygrywają goście!

Druga tercja zaczęła się od kary Piippo (spowodowanie upadku), więc górnicy zwietrzyli szansę na wyrównanie. Tymczasem strzał Hudsona udało się zablokować jednemu z obrońców, zaś uderzenie Erikssona z 3 metrów wyłapał Salama. W 26 min. powinno być 0-2! Po strzale Bukowskiego krążek odbił się od słupka, a dobijał go dosłownie z linii bramkowej Tamminen. Jak to się stało, że zdążył go jeszcze zablokować Valtola, pechowy strzelec długo nie będzie umiał sobie wytłumaczyć.

Akcją tą sanoczanie postraszyli gospodarzy, którzy wzięli się do pracy. W 29 min. Rompkowski trafił w słupek, a dobitkę Bepierszcza wyłapał czujny bramkarz STS. Kolejne 7-8 minut to był nieprzerwany atak górników. W 30 min. kontrę Fraszki powstrzymał Salama, wyłapując również strzał tego napastnika z nadgarstka oddany w 33 min. Chwilę później Bepierszcz z bliska trafił w słupek, po nim z ostrego kąta strzelał Krężołek, ale nie był w stanie pokonać bramkarza STS. W 37 min. na ławkę kar odesłany został Hudson i sanoczanie postanowili postraszyć Miarkę.

W 37 min. naprzeciw niego stanął Sawicki, jednak minimalnie spóźnił strzał i po rykoszecie krążek poszybował ponad poprzeczką. Przeprowadzona przez niego chwilę później indywidualna akcja zakończyła się strzałem, który minimalnie minął bramkę. Drużyny grały już w pełnych składach, gdy w 39 min. kąśliwy strzał z nadgarstka oddany przez Filipka zza obrońcy, całkowicie zaskoczył bramkarz GKS-u. Niewiele zabrakło, aby kilkanaście sekund później padła kolejna bramka dla sanoczan. Bukowski świetnie podał do Tamminena, ten oddał błyskawiczny strzał, ale minimalnie okazał się on niecelny. Druga tercja znów dla gości (0-1), mimo jeszcze bardziej wyraźnej przewagi górników. W strzałach było to 17 do 5 na korzyść gospodarzy.

                       Dramatyczna końcówka, choć mogło być spokojnie 

Przegrywając 2-0, na trzecią tercję katowiczanie wyskoczyli niczym lwy z klatki. Przez pierwszych siedem minut non-stop atakowali sanocką bramkę, jednak goście przyjęli defensywny wariant gry, umiejętnie przerywając ich akcje i wybijając z uderzenia. Za swoimi plecami mieli mocny punkt w osobie bramkarza, co niewątpliwie pozwalało im zachować spokój. Strzelali kolejno: Pasiut i Hudson (w 41 min), Jakimienko i Wajda (42), Eriksson (43), Fraszko (45), Rompkowski (46), a serię tę zakończył w 47 min. Fraszko strzałem w słupek.

Pierwszy strzał na bramkę GKS-u w tej tercji oddał w 48 min. Sawicki, strzelając z okolic bulika, ale Miarka nie dał się zaskoczyć. W 51 min, gdy na ławce kar odpoczywał Bepierszcz, sanoczanie stanęli przed szansą dobicia przeciwnika. Sam na sam z Miarką znalazł się Tamminen, ale w ostatnim momencie jeden z obrońców zdołał podbić mu kij i uniemożliwić oddanie strzału. Gdy do Bepierszcza dołączył na ławce kar Erikssen, sanoczanie przez 21 sekund grali z przewagą dwóch zawodników. I znów świetną okazję do zdobycia bramki zmarnował Tamminen, który z bliska nie trafił do odsłoniętej części bramki.

Potem do ataku rzucili się gospodarze, wykorzystując 2 minuty gry w przewadze (na ławie Jekunen). Na 3 min. przed końcową syreną trener Jacek Płachta wziął czas, a na 2.50 min. zjechał z tafli Miarka. W pewnym momencie pod bramką gości zrobił się potworny kocioł. Na lodzie leżał już zwijający się jak w ukropie Salama. Wypatrzył krążek Hudson i wepchnął go do sanockiej bramki. To była 57.31 min. spotkania. Gospodarze, grając w dalszym ciągu bez bramkarza, wściekle atakowali. W 58 min. strzał Wajdy wybił Salama, na 1 minutę przed końcem uderzył Kruczek, ale nie trafił. 

Po chwili goście spontanicznie rzucili się sobie w objęcia. Nie kryli radości! Najbardziej szczęśliwym był zapewne Dominik Salama, który rozegrał fenomenalny mecz, broniąc 52 strzały przeciwników. Radość zwycięzców była tym większa, że wygrali z wiceliderem, na jego lodowisku, występując bez dwóch czołowych swoich zawodników: Hamalainena i Henttonena. Poza tym, po pięciu kolejnych porażkach w lidze, bardzo chcieli wreszcie wygrać! I zrobili to!

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama