reklama

Przegrali z JKH do zera, choć zasłużyli na bramkę

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: redakcja

Przegrali z JKH do zera, choć zasłużyli na bramkę - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
101
zdjęć

foto redakcja

reklama
Udostępnij na:
Facebook
SportPo zdobyciu 1 punktu z Cracovią, marzyło się im pełne zwycięstwo. Rywal był z grona średniaków, więc to on miał wyjechać z Sanoka na tarczy. Niestety. Sanoczanie przegrali i to do zera, choć za grę w trzeciej odsłonie zasłużyli co najmniej na jedną bramkę. Siła była jednak po stronie rywala, grającego szybciej i składniej. Walczyli jedni i drudzy, stąd pojedynek był zacięty i emocjonujący. Ale punkty pojechały do Jastrzębia. Ciekawostką meczu jest niewykorzystanie przez obydwa zespoły 18 minut gry w przewadze!
reklama

 MARMA CIARKO STS SANOK – JKH GKS JASTRZĘBIE 0-3 (0-1, 0-0, 0-2)

0-1  Jauhienij Kamienieu (7.51)

0-2  Tuukka Rayamaki-Marcin Kolusz (48.26)

0-3  Filip Staryński-Olli Viinikainen-Dawid Paś (58.23)  

MARMA CIARKO STS: K. Tamminen – McEachern, Florczak; Viitanen, Tamminen, Filipek – Lindberg, Musioł; Kivinen, Ceder, Huhdanpaa – Najsarek, Monteleone; Miccoli, Bukowski, Dobosz – Sienkiewicz, Rybnikar, Ginda, Fus.  

JKH GKS: Miarka – Kostek, Wajda; Urbanowicz, Starzyński, Paś – Viinikainen, Bagin; Kolusz, Spirko, Rayamaki – Górny, Martiszka; Kiełbicki, Jarosz, Arrak – Freidenfelds, Kamienieu; R. Nalewajka, Ł. Nalewajka, Bernhards.  

reklama

SĘDZIOWALI: Michał Baca, Patryk Pyrskała oraz Wiktor Zień, Jacek Szutta.

KARY: 8-10 minut. STRZAŁY: 29-33. WIDZÓW: 1100.    

Obraz pierwszych minut gry, to szarpanina na całej tafli lodowiska. Dopiero w 5 min. pierwszy godny odnotowania strzał oddał zawodnik JKH Viinikainen, lecz krążek, zmierzający w okno, efektownie wyłapał Tamminen. Po chwili nacisnęli goście, tworząc spory kocioł pod sanocką bramką. Próbowali przekonywać sędziów, że krążek przekroczył linię bramkową, ale analiza video nie potwierdziła tego. W 6 min. ładny rajd przeprowadził Lindberg, jednak zabrakło w nim końcówki z happy endem. W rewanżu uciekł sanockim obrońcom Kiełbicki, ale strzelił prosto w bramkarza. W 8 min. goście przyjezdni znów zaatakowali pełnymi siłami, tworząc potworne zamieszanie pod bramką rywala. Jako pierwszy krążek odnalazł w nim Kamienieu, umieszczając go w bramce.

Od 8.38 min. sanoczanie grali w osłabieniu (kara techniczna za 6 na lodzie), próbowali to wykorzystać goście. Groźny strzał z kąta Arraka zdołał odbić Tamminen, zaś po uderzeniu Spirki zamroził krążek. Na tafli nadal dominował chaos, dużo było niecelnych podań, żadnej z drużyn nie udawało się przejąć inicjatywy, choć dłużej przy krążku byli jastrzębianie. W 18.04 min. na ławce kar wylądował Monteleone (za zahaczanie), z czego skorzystali przeciwnicy. Najpierw, będąc w dobrej sytuacji, w bramkarza strzelił Kiełbicki, potem goście stworzyli jeszcze jeden kocioł, na koniec ładny strzał oddał Spirko i tylko słupek uratował miejscowych przed kolejnym golem. Brzydka pierwsza tercja, prowadzenie 1-0 dla JKH w pełni zasłużone.                               

reklama

Gra w przewadze zmorą obydwu zespołów       

Druga tercja zaczęła się od szybkiej akcji I ataku gospodarzy, zakończonego dobrym strzałem Filipka. Ramieniem jednak wybił krążek Miarka. Dużo było walki o krążek na całej tafli, mało klarownych sytuacji bramkowych. Dopiero w 28 min. sanoczanie uciekli rywalom 2 na 1. Akcję zakończył Filipek strzałem odbitym przez bramkarza, choć podanie wydawało się lepszym rozwiązaniem. W tej samej minucie Bagin uderzył sprytnie zza zasłony, jednak Tamminen był czujny i zdołał wybić krążek.

W 30 min. karę odsiadywał Musioł i to były minuty, w których gospodarze wypracowali dwie bardzo groźne sytuacje bramkowe. Przy pierwszej Lindberg nie podał do wychodzącego na pozycję sam na sam Tamminena, chwilę potem Miarka świetnie wyłapał strzał Kivinena. Grający w przewadze goście w ciągu 2 minut oddali tylko jeden strzał na bramkę, uderzał z dużego kąta Wajda. W 35 min. na ławkę kar odesłany został Kamienieu, a 2,5 minuty później Górny. W ciągu 4 minut gry w przewadze sanoczanom nie udało się stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką rywala. Tercja bez bramek, dość wyrównana, mało w niej było dobrego hokeja.                       

reklama

Nieudane próby wyrównania wykorzystali goście

             W III tercji zmienił się obraz meczu. Obydwu drużynom zależało na zdobyciu gola. Sanoczanie chcieli doprowadzić do wyrównania, goście mieli w planie odskoczyć na dwie bramki. Stąd wzięły się obustronne ataki i częstsze odkrywanie się, na czym zyskało widowisko. W 43 min. (od 42.18 karę odsiadywał Arrak) blisko zdobycia wyrównującego gola był Bukowski, chwilę po nim dobry strzał oddał Tamminen. W 45 min, po błędzie Miarki, wydawało się, że Bukowski nie może nie strzelić. Niestety, w ostatnim momencie zapobiegł temu Górny. Zamiast 1-1, wkrótce na tablicy pojawił się wynik 0-2. W 48.26 min. szybki strzał z pola bulikowego oddał Rayamaki, zaskoczył on Tamminena, który przepuścił krążek między parkanami.

W 50 min, chociaż gospodarze grali w osłabieniu (48.50 kara Rybnikara), mogła paść bramka kontaktowa. Przed szansą stanął Viitanen, ale nie wykorzystał bardzo dobrej sytuacji. W 51.21 min. na karę odesłany został Bagin i gospodarze podjęli próbę zdobycia upragnionego gola. Bliski szczęścia był Tamminen, ale Miarka uprzedził jego ostatni ruch. W 56 min. „setkę” zmarnował Rayamaki, po nim w dobrej sytuacji znalazł się Viitanen, ale minimalnie chybił. Więcej szczęścia miał Starzyński w 59 minucie meczu.

W tłoku pod bramką sanocką, krążek odbił się od któregoś z obrońców i zatrzymał blisko linii bramkowej. A że była to całkowicie odsłonięta część bramki, napastnik JKH nie miał żadnych problemów z ulokowaniem go w bramce. Mecz wygrała drużyna nieco lepsza, będąca częściej przy krążku i stwarzająca groźniejsze sytuacje. Podkreślam: nieco lepsza. Wynik 0-3 wskazywałby jednak coś innego. Sanoczanie walczyli ambitnie, starając się dotrzymywać kroku rywalowi, zabrakło im jednak trochę szczęścia, trochę skuteczności. Gdyby w 49 min. goście nie strzelili drugiego gola, a wcale nie musieli go strzelić (przepuszczony strzał z bulika między parkanami), mieli szansę, aby doprowadzić do wyrównania. Nie udało się. Szkoda. Obawiam się tylko, żeby nie przyzwyczaili się do porażek, bo to groźna choroba

reklama

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo