Texom STS Sanok – Podhale Nowy Targ 6:4 (2:2, 2:1, 2:1)
1:0 - Thompson - Strzyżowski, Huhdanpää (7:50, 5/4)
1:1 - Dupuy - Mroczkowski (8:25)
1:2 - Wronka - Neupauer (11:53, 5/3)
2:2 - Henderson - Strzyżowski, Thompson (16:55)
3:2 - Strzyżowski - Niemczyk (27:52)
3:3 - Mroczkowski - Mrugała (29:03)
4:3 - Bukowski - Huhdanpää (34:36)
5:3 - Biłas - Tamminen, Strzyżowski (43:21)
6:3 - Dobosz (49:29)
6:4 - Morong (53:54)
STS: Salama – Biłas, Tamminen; Henderson, Thompson, Strzyżowski – Biłas, Florczak; Huhdanpää, Karnas, Bukowski – Niemczyk, D. Musioł; Dobosz, Sienkiewicz, Filipek – Karlsson, Gurshman; Dulęba, Mazur, Fus oraz Bryzgałow.
Trener: Elmo Aittola
Podhale: Klimowski (Bizub) – Tomasik, Załamaj; Szczechura, Wronka, Neupauer - Kolusz, Mrugała; Dupuy, Boivin, Mroczkowski - Wilson, Wajda; Kamiński, Zeman, Bochnak - Michalski, Horzelski; Słowakiewicz, Morong, Jarczyk.
Trener: Dave Allison
Początek zapowiadał dominację Podhala. Szybko opanowali sytuację, dominując na tafli. Tymczasem, grając w osłabieniu, w 8 minucie stracili bramkę, której strzelcem był Thompson, świetnie obsłużony przez Strzyżowskiego. Zrewanżowali się już po 35 sekundach, a strzelcem wyrównującego gola był Dupuy, z podania Mroczkowskiego. Gdy w 12 min. sanoczanie, grając w podwójnym osłabieniu, stracili kolejną bramkę, znów można było się obawiać, że siła jest po stronie gości. Tymczasem w 17 min. to gospodarze przeprowadzili szybką kontrę, którą wyrównującym golem zakończył Henderson, znów przy asyście Strzyżowskiego.
Ten sam Marek Strzyżowski w 28 min. dopadł krążek po świetnym podaniu Niemczyka, pojechał sam na sam z Klimowskim, nie dając mu szans na obronę. Niedługo cieszyli się gospodarze z prowadzenia. Minutę później Mroczkowski idealnie przymierzył z bulika w długi róg, wyrównując na 3-3.Mimo utraty bramki, sanoczanie przejęli inicjatywę, z impetem atakując bramkę gości. Rozegrali kilka znakomitych akcji, z których jedną pięknym golem zakończył Bukowski. Do końca II tercji przeważali miejscowi, stając przed szansą zdobycia kolejnej bramki, ale zabrakło szczęścia. Bardzo dobra tercja w wykonaniu gospodarzy, zakończona zasłużonym zwycięstwem 2-1.
W trzeciej tercji wcale nie zamierzali zwalniać. Twardo przeciwstawili się przeciwnikowi, dokumentując swą przewagę golem na 5-3, zdobytym przez Biłasa. Gdy w 50 min. Dobosz strzelił kolejną bramkę, sanoccy kibice byli niemal pewni zwycięstwa swojej drużyny. Wprawdzie „góralom” udało się, po błędzie jednego z obrońców, zmniejszyć rozmiary porażki, ale to było wszystko na co im waleczni gospodarze pozwolili w tym meczu.
Udany rewanż, pierwsze zwycięstwo i iskierka nadziei, że TEXOM STS wcale nie mają zamiaru być w lidze chłopcami do bicia. Ta wygrana była potrzebna nie tylko kibicom, ale także drużynie. Niech ją niesie w ligowej batalii, która niewątpliwie będzie bardzo trudna, w której nie będą faworytami. Ale wcale nie zamierzają być wyłącznie dostarczycielami punktów dla przeciwników. Pokazali, że mają serce do gry i wiele potrafią!
Nie była to udana prapremiera dla gospodarzy obiektu. Zawiodła wymieniana ostatnio za duże pieniądze instalacja, co sprawiło, że na hali grzały grzejniki, aby nie dopuścić do tworzenia się mgły. Miękki lód bardzo utrudniał grę obydwu drużynom.
Powiedzieli po meczu:
Michał Radwański – dyrektor ds. sportowych
- Po nie najlepszej pierwszej tercji, od początku drugiej zaczęliśmy grać naprawdę dobrze. Hasło do ataku rzuciła pierwsza formacja, druga nie chciała być gorszą, mając też dobre momenty. Zresztą cała drużyna zagrała poprawnie i bardzo ambitnie.
Czesław Radwański – żywa legenda sanockiego hokeja.
- Szkoda, że jakieś kłopoty techniczne sprawiły, iż na hali było gorąco, a miękki lód nie nadawał się do tego, aby drużyny mogły pokazał pełne swoje możliwości, aby grać szybko. Stąd trudno jest ocenić ten pojedynek. Sanoczanie zademonstrowali swą przewagę od drugiej tercji, prezentując lepszą skuteczność niż dotychczas. Chociaż ciągle może ona być jeszcze lepsza. Cieszy, że stworzyliśmy więcej sytuacji bramkowych niż drużyna Podhala.
Marta Przybysz – prezes spółki
- Jestem szczęśliwa. Drużyna obiecała mi zwycięstwo i dotrzymała słowa. Zaimponował mi swą postawą Marek Strzyżowski (gol i trzy asysty), ale cała drużyna walczyła bardzo ambitnie. Pokazała charakter!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.