reklama
reklama

Sensacja na sanockiej Arenie. Drużyna Ciarko STS Sanok pokonała Mistrza Polski!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport O tym będzie głośno w hokejowym światku, ten mecz długo będą wspominać ci, którzy go oglądali. Sanoczanie pokonali w nim aktualnego mistrza Polski i świeżo upieczonego zdobywcę Superpucharu Polski, drużynę JKH GKS Jastrzębie. Nie ulękli się faworyta. Po dramatycznym przebiegu wygrali z nim 4-3, mimo iż w 35 minucie przegrywali 2-1. W odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodziła im nawet fatalna postawa sędziów, w wielu sytuacjach kompletnie niekontrolujących wydarzeń na tafli.
reklama


Ciarko STS Sanok - JKH GKS Jastrzębie 4:3 (1:1, 0:1, 3:1)

 

0:1 Egils Kalns - Roman Rác (6.01, 5/4)

1:1 Radosław Sawicki - Julius Marva (18.36, 4/5)

1:2 Samuel Mlynarovič - Martin Kasperlík (34.39)

2:2 Jakub Bukowski - Kamil Olearczyk (43.19)

3:2 Sami Tamminen - Radosław Sawicki, Aleksandr Mokszancew (44.58, 5/4)

3:3 Vitālijs Pavlovs (49.28)

4:3 Sami Jekunen - Jakub Bukowski (53.24, 5/4)

 

SĘDZIOWALI: Paweł Kosidło, Tomasz Radzik - Kamil Korwin, Andrzej Nenko.

KARY: 8-10 min. STRZAŁY: 28-34 (5:9, 11:8, 9-17). WIDZÓW: 2100.

 

CIARKO STS: Spěšný – Rąpała, Jekunen; Henttonen, Hämäläinen, Bukowski – Marva, Olearczyk; Sawicki, Tamminen, Mokszancew – Piippo, Pavúk; Filipek, Mocarski, Łyko - Biłas, Florczak; Bielec, Wilusz, Biały.Trener: Marek Ziętara.

 

JKH: Nechvátal – Kostek, Bahalejsza; Baszyrow, Rác, Kalns; Górny, A. Ševčenko; Urbanowicz, Pavlovs, Razgals – Horzelski, Kamienieu; Kasperlík, Mlynarovič, Pelaczyk - Matusik, Gimiński; R. Nalewajka, Jarosz, Ł. Nalewajka.Trener: Robert Kaláber.

Początek nie zapowiadał sensacji

Mistrzowie z Jastrzębia od 1 minuty wzięli się ostro do pracy, spychając gospodarzy do tercji obronnej. Grając szybko i zdecydowanie, atakowali świątynię Spesznego, dążąc do szybkiego objęcia prowadzenia. Doczekali się go w 6.01 min, gdy sanoczanie bronili się osłabieni brakiem jednego zawodnika. Z bliska, z ostrego kąta, w krótki róg, krążek do bramki skierował Kalns.


Dość wyraźna przewaga gości trwała do 18 minuty, gotowało się pod bramką STS-u kilkakrotnie, ale na tablicy ciągle utrzymywał się wynik 0-1. Gdy w 18.20 min. na ławkę kar powędrował Bukowski, wydawało się, że po raz drugi pęknie sanocka defensywa. Tymczasem po 16 sekundach gry w osłabieniu, szybka kontra Marvy, który wyszukał pod bramką Sawickiego, przyniosła bramkę dla STS. Wynik remisowy zupełnie nie oddaje tego, co działo się na lodzie w tej tercji. 


STS rozpoczął atak

Patrząc na grę w drugiej odsłonie, odnosiło się wrażenie, że to nie to spotkanie, jakie oglądało się wcześniej. Gospodarze przejęli inicjatywę, zmuszając rywala do zaprezentowania swej sztuki obronnej. W 24 min. groźny strzał ze środka oddał Henttonen, ale Nechvatal pokazał się z jak najlepszej strony. Dwie minuty później z bliska uderzył Bielec, ale w ostatniej chwili skutecznie zareagował bramkarz JKH. W 27 min. pierwszy atak STS przeprowadził oblężenie bramki gości i tylko cud sprawił, że krążek nie wpadł do siatki JKH.


W 29 min. Tamminen oddał mocny, zaskakujący strzał, po którym krążek przeleciał tuż nad poprzeczką. Połowa II tercji zdecydowanie na korzyść gospodarzy, którzy swą grą zasłużyli na co najmniej jedną bramkę. Tym bardziej więc zabolała 35 minuta, gdy bramkę zdobyli… hokeiści JKH. Szybkim strzałem ze środka tercji w samo „okno” popisał się Mlynarovicz. Gol nie załamał walecznych sanoczan. W 44 min. swoją klasę pokazał trenerowi reprezentacji Bukowski, który pozostawił za sobą obrońców gości, na pełnej szybkości objechał bramkę Nechvatala i „od zachrystii” ulokował krążek tuż przy słupku.

Gospodarze dostali skrzydeł


Wyrównujący gol dodatkowo uskrzydlił miejscowych. Grając z przewagą jednego zawodnika, po wygranym buliku, padła upragniona bramka, jednak jeden z sędziów, widząc leżącego na lodzie zawodnika JKH, przerwał gwizdkiem grę, czego konsekwencją było nieuznanie strzelonej bramki. Niewątpliwie, miało to prawo podwyższyć ciśnienie u zawodników i na trybunach. W tej samej minucie (44.58) drugi atak STS przeprowadził bodajże najpiękniejszą akcję zespołową tego meczu, całkowicie rozklepując przeciwnika.


Szybki krążek skierował do Sawickiego Mokszancew, ten odesłał go do Tamminena, a Fin ulokował go w bramce bezradnego Nechvatala. I w ten oto sposób gospodarze po raz pierwszy w tym spotkaniu objęli prowadzenie. Rozsierdziło to mistrzów Kalabera. Ruszyli do ataku, zamykając przeciwnika pod jego bramką. Kocioł trwał ponad minutę, trudno było zorientować się, gdzie jest krążek. W pewnym momencie jeden z zawodników JKH wskazał, że krążek był w bramce, ale sędziowie nie przerwali gry.

 

Wet za wet

Dopiero po kilku minutach zdecydowali się sprawdzić tę sytuację na monitorze, co trwało kolejnych kilka minut, ale skończyło się wskazaniem ręki na środek tafli. I tak to w 49.28 min. JKH doprowadził do wyrównania (3-3). Z odwetem ruszyli gospodarze. W 53.24 min, grając w przewadze (na ławie Kamienieu), krążek wywalczył Bukowski, idealnie zagrał do Jekunena, który znakomitym strzałem pokonał Nechvatala. Przy wiwatach ponad 2-tysięcznej widowni, rozpoczęła się dramatyczna końcówka spotkania.

Goście atakowali, ale sanoczanie bronili się bardzo dzielnie, nie pozwalając im na zbyt wiele. I byłoby tak zapewne do końca, gdyby nie jedno z ostrych spięć pod bandą, które sędziowie ocenili na niekorzyść gospodarzy. W 58.29 min. otrzymali oni 4 minuty kary (Olearczyk, Marva), zaś goście 2 minuty (Kasperlik). Przez półtora minuty hokeiści JKH atakowali bramkę Spesznego siłami sześciu przeciwko czterem (ściągnęli bowiem bramkarza), ale nie potrafili sforsować zasieków obronnych STS-u. Równo z końcową syreną zawodnicy w górę wznieśli ręce, trybuny szalały, a dziennikarze słali w eter sensacyjne doniesienie: w Sanoku Ciarko STS pokonał mistrza Polski JKH Jastrzębie 4-3!!!

Polski hokej dla kibiców

Na meczu z JKH pojawiła się grupka kibiców drużyny mistrza Polski. Mimo, iż nie mieli szans zagłuszyć dopingu miejscowych kibiców, bardzo głośno i kulturalnie kibicowali swoim. Po zakończonym meczu pokazali klasę, gratulując sanockim kibicom zwycięstwa i zapraszając ich na mecz do Jastrzębia. Gest ten sanoczanie przyjęli bardzo serdecznie, dziękując za zaproszenie i zapewniając, że na pewno przyjadą. Mało tego, na koniec dodali, że pozyskali nowych przyjaciół, z czego bardzo się cieszą. Na koniec meczu z sektora klubu kibica gruchnęło gromkie " I GKS i GKS przyjacielem Sanoka jest!" Można? Pewnie, że można!

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama