GKS KATOWICE – TEXOM STS SANOK 2-0 (0-0, 1-0, 1-0)
Bartosz Fraszko-Mateusz Bepierszcz (36.28 min)
Stephen Anderson-Bartosz Fraszko-Grzegorz Pasiut (58.27, do pustej)
GKS: Murray – Verveda, Kostek; Salituro, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen; Michalski, Anderson, Bepierszcz – Runesson, Englund; Smal, Sokay, Kallionkieli – Maciaś, Hofman; Rydstrom, Engback, Kowalczuk. Trener - Jacek Płachta.
TEXOM STS: Salama – Biłas, Tamminen; Henderson, Thomson, Strzyżowski – Karlsson, Florczak; Huhdanpaa, Karnas, Bukowski – Niemczyk, D. Musioł; Dobosz, Sienkiewicz, Filipek – Ginda, Gurshman; J. Musioł, J. Mazur II, Fus. Trener – Elmo Aittola.
Sędziowie: Bartosz Kaczmarek i Wojciech Czech oraz Łukasz Sośnierz i Kacper Król.
Kary: 6-8 minut.
Strzały: 31-12.
Pierwsze wznowienie wygrali sanoczanie, ale już po chwili przed 100-procentową sytuacją stanął Fraszko, idealnie obsłużony przez Pasiuta. Bohaterem tej akcji był jednak bramkarz STS Salama, który nie dał się pokonać. Do szturmu rzucili się gospodarze. W 4 min. mógł otworzyć wynik meczu Koponen, ale i tym razem górą był sanocki bramkarz. Chwilę potem obronił on kąśliwy strzał Runessona spod niebieskiej. Duża przewaga GKS-u przyniosła mu kolejne sytuacje bramkowe. W 10 min. strzał Smala z bliska świetnie wybił Salama, zaś w 12 min. powinien był trafić do bramki Kallionkieli, jednak nie trafił w krążek.
Chwaląc górników za ofensywny jad, nie sposób nie pochwalić sanoczan za walkę w defensywie i umiejętne powstrzymywanie naporu rywala. W 13 min. dobry strzał oddał Florczak, lecz „Jasiek murarz” nie dał się zaskoczyć. Niedługo po nim sprytnie strzelił Huhdanpaa, ale bramkarz Gieksy zdołał go obronić, choć na raty. W końcowych minutach I tercji gospodarze jakby stracili animusz do ataku i gra się wyrównała. Wykorzystali to sanoczanie, dwukrotnie zatrudniając bramkarza przeciwnika. Krążek po strzałach Huhdanpy spokojnie wyłapał Murray.
Chwaląc górników za ofensywny jad, nie sposób nie pochwalić sanoczan za walkę w defensywie i umiejętne powstrzymywanie naporu rywala. W 13 min. dobry strzał oddał Florczak, lecz „Jasiek murarz” nie dał się zaskoczyć. Niedługo po nim sprytnie strzelił Huhdanpaa, ale bramkarz Gieksy zdołał go obronić, choć na raty. W końcowych minutach I tercji gospodarze jakby stracili animusz do ataku i gra się wyrównała. Wykorzystali to sanoczanie, dwukrotnie zatrudniając bramkarza przeciwnika. Krążek po strzałach Huhdanpy spokojnie wyłapał Murray.
Dość pechowo stracona bramka
Bez strachu i kompleksów rozpoczęli II tercję goście. W 21 min. kąśliwy strzał Tamminena z okolic bulika obronił wyraźnie zaskoczony tą próbą Murray. Chwilę potem z kąta przymierzył Huhdanpaa. Krążek po barku bramkarza trafił w poprzeczkę, jednak wyszedł poza bramkę. W odpowiedzi strzelał Fraszko, ale Salama bez trudu wyłapał krążek. Gdy w 25 min. na ławkę kar odesłany został Tamminen, gospodarze postanowili zrobić z tego użytek. Ostro ruszyli na przeciwnika, zamykając go w jego strefie obronnej. Mocno strzelali na sanocką bramkę: Fraszko (25 min. z pierwszego krążka), Smal i Salituro, ale i tym razem nie udało się im wykorzystać gry w przewadze. Kontynuowali grę w ofensywie, gdy składy się wyrównały, nie wypuszczając przeciwnika z kleszczy.
W 31 min. szybki rajd Fraszki przez pół lodowiska zakończył się świetną interwencją Salamy. Niewiele jednak brakowało, a sami nadzialiby się na kontrę. Z kąta ostro strzelił na bramkę GKS-u Thomson, ale też Murray wykazał się umiejętnościami. Gdy w 35 min. na ławkę kar powędrował Fraszko, wydawało się, że goście podejmą próbę objęcia prowadzenia. Niestety, i tym razem pokazali, że gra w przewadze nie jest ich mocną stroną. Kilka sekund po tym, jak z ławki kar wyskoczył Fraszko, lewą flanką uciekł z kontrą Bepierszcz. Dołączył do niego Fraszko, którego nie spodziewali się obrońcy STS-u. Otrzymał krążek na czystą pozycję, nie dając żadnych szans na obronę Salamie. Tak padł pierwszy gol w tym spotkaniu. Do końca tercji już nic się nie działo.
W 31 min. szybki rajd Fraszki przez pół lodowiska zakończył się świetną interwencją Salamy. Niewiele jednak brakowało, a sami nadzialiby się na kontrę. Z kąta ostro strzelił na bramkę GKS-u Thomson, ale też Murray wykazał się umiejętnościami. Gdy w 35 min. na ławkę kar powędrował Fraszko, wydawało się, że goście podejmą próbę objęcia prowadzenia. Niestety, i tym razem pokazali, że gra w przewadze nie jest ich mocną stroną. Kilka sekund po tym, jak z ławki kar wyskoczył Fraszko, lewą flanką uciekł z kontrą Bepierszcz. Dołączył do niego Fraszko, którego nie spodziewali się obrońcy STS-u. Otrzymał krążek na czystą pozycję, nie dając żadnych szans na obronę Salamie. Tak padł pierwszy gol w tym spotkaniu. Do końca tercji już nic się nie działo.
Zaryzykowali i niewiele brakło, aby uciszyli Satelitę
Trzecia tercja rozpoczęła się od kary dla Fusa za spowodowanie upadku przeciwnika (42 min), ale katowiczanie znów nie potrafili wykorzystać gry w przewadze, w czym duża zasługa dobrej defensywnej gry sanoczan. Identycznie było kilka minut później, gdy Niemczyk odesłany został na 2 minuty za zahaczanie. Goście umiejętnie blokowali strzały rywali, zaś przy uderzeniu Pasiuta z bliskiej odległości, po raz kolejny klasę pokazał Salama. W 50 min. 2 minutami za niesportowe zachowanie ukarany został kapitan GKS-u Pasiut, ale owocem tego był zaledwie jeden strzał Hendersona, po którym Murray zdołał zamrozić krążek. To był okres, kiedy sanoczanie zaczęli atakować coraz śmielej. W 54 min. bramkarz GKS-u dwukrotnie był w opałach, jednak gościom nie udało się postawić kropki nad „i”.
Na 2.24 min. trener Texom STS poprosił o czas, po czym na lód jego drużyna wyjechała już bez bramkarza. Sanoczanie zaatakowali i gorąco zrobiło się pod bramką Murraya. Groźnie strzelał Huhdanpaa, mocno pod bramką pracował Bukowski. Wyrównujący gol wisiał w powietrzu. Niestety, gospodarzom udało się przechwycić krążek, który bez problemów w pustej bramce rywala umieścił Anderson.
Na 2.24 min. trener Texom STS poprosił o czas, po czym na lód jego drużyna wyjechała już bez bramkarza. Sanoczanie zaatakowali i gorąco zrobiło się pod bramką Murraya. Groźnie strzelał Huhdanpaa, mocno pod bramką pracował Bukowski. Wyrównujący gol wisiał w powietrzu. Niestety, gospodarzom udało się przechwycić krążek, który bez problemów w pustej bramce rywala umieścił Anderson.
Wygrana 2-0, tylko 2-0, przez wicemistrza Polski przyjęta została z pewnym zdziwieniem. Przedmeczowe prognozy wskazywały bowiem na wysokie zwycięstwo GKS-u. Nie było takiego, gdyż sanoczanie zagrali ambitnie, z wielką determinacją i mądrze w defensywie. Wyróżniali się w niej: Salama oraz Florczak. Wszyscy jednak dzielnie powalczyli, zasługując na słowa pochwały.
Ciekawie zatem zapowiada się inauguracyjny pojedynek w Sanoku, gdzie rywalem Texom STS będzie mocny zespół GKS Tychy. Tyszanie w pierwszym swym pojedynku pokonali Zagłębie 4-0, obejmując prowadzenie w tabeli. Dobrze wystartowała mocna Cracovia, wygrywając w Toruniu 6-4, a największą niespodzianką kolejki było zwycięstwo Podhala Nowy Targ w Jastrzębiu z GKS-em 4-3. Trzymamy kciuki za esteesiaków!
Ciekawie zatem zapowiada się inauguracyjny pojedynek w Sanoku, gdzie rywalem Texom STS będzie mocny zespół GKS Tychy. Tyszanie w pierwszym swym pojedynku pokonali Zagłębie 4-0, obejmując prowadzenie w tabeli. Dobrze wystartowała mocna Cracovia, wygrywając w Toruniu 6-4, a największą niespodzianką kolejki było zwycięstwo Podhala Nowy Targ w Jastrzębiu z GKS-em 4-3. Trzymamy kciuki za esteesiaków!
reklama
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.