Marma Ciarko STS Sanok - GKS Katowice 2:5 (0:1, 2:1, 0:3)
0:1 Brandon Magee - Hampus Olsson (14:39)1:1 Konrad Filipek - Krystian Mocarski, Sebastian Harila (24:49)
2:1 Sebastian Harila - Ville Heikkinen, Kalle Valtola (28:59, 5/4)
2:2 Mateusz Rompkowski - Brandon Magee, Grzegorz Pasiut (39:19)
2:3 Shigeki Hitosato - Patryk Wajda, Hampus Olsson (48:11)
2:4 Grzegorz Pasiut - Brandon Magee, Matias Lehtonen (51:25, 5/3)
2:5 Hampus Olsson - Matias Lehtonen (53:17)
SĘDZIOWIE: Mateusz Bucki i Bartosz Kaczmarek oraz Sebastian Iwaniak i Artur Hyliński. KARY: 18-33 min.
STRZAŁY: 23-20. WIDZÓW: 2800.
Marma Ciarko STS: D. Salama - J. Karlsson, K. Valtola, J. Lorraine, S. Tamminen, V. Heikkinen - B. Florczak, W. Łysenko, N. Ahoniemi, J. Mäkelä, E. Lorraine - J. Höglund, K. Biłas, K. Filipek, K. Mocarski, S. Harila - B. Rąpała, S. Dobosz, D. Ginda, L. Miccoli, F. Sienkiewicz.
GKS Katowice: J. Murray - M. Rompkowski, M. Kruczek, B. Fraszko, G. Pasiut, B. Magee - K. Maciaś, J. Wanacki, J. Šimek, M. Lehtonen, M. Bepierszcz - D. Lebek, P. Wajda, H. Olsson, T. Pulkkinen, S. Hitosato - P. Krężołek, I. Smal, P. Ciepielewski.
Sanoczanie już raz pokonali w Arenie GKS (4-1), więc mieli ogromny apetyt, aby i tym razem odprawić górników z kwitkiem. Od początku dorównywali im kroku, oddając więcej strzałów na bramkę Murraya. Gdy w 4 min. za uderzenie głową i niesportowe zachowanie się Simek (GKS) otrzymał karę meczu (5+20), gospodarze zaatakowali jeszcze odważniej.
W 7 min. Tamminen świetnie uderzył z okolic bulika i Murray z największym trudem zapobiegł utracie bramki. Minutę później z niebieskiej huknął Karlsson, bramkarz odbił krążek, dopadł go Makela, ale strzelił tuż obok słupka. W rewanżu Pasiut uderzył z nadgarstka z odległości 3 metrów, ale Salama interweniował bezbłędnie. Odpowiedzią była kontra w wykonaniu Tamminena. Na szybkości objechał bramkę gości, wyjechał przed Murraya, ale strzelił niecelnie. Pachniało bramką. Padła ona w 15 minucie, ale nie po tej stronie, po której była oczekiwana. Magee posłał po lodzie krążek w kierunku bramki gospodarzy, a ten przeleciał między parkanami Salamy i wylądował w siatce. To był ewidentny prezent sanockiego bramkarza dla przeciwnika. W końcówce tercji goście próbowali wykorzystać grę w przewadze (w 15.30 kara Filipka za spowodowanie upadku), jednak strzały Rompkowskiego i Magee wyłapał Salama.
Udany pościg i objęcie prowadzenia
Mocno zaczęli II tercję gospodarze. Krążek po strzałach Makeli w 21 i 22 min. oraz Florczaka zdołał odbić Murray, ale był on bezradny w 25 min, gdy sanoczanie rozklepali defensywę rywala, kończąc akcję podaniem Mocarskiego wzdłuż bramki, gdzie czyhał na krążek Filipek. Jego celny strzał przyniósł wyrównującą bramkę i zachęcił gospodarzy do dalszych ataków. W 26 min. poszła szybka kontra 3 na 2, która powinna była zakończyć się kolejnym golem. Niestety, w końcówce nie popisał Tamminen, posyłając krążek obok słupka. W odpowiedzi na coraz śmielsze ataki gospodarzy górnicy próbowali ich przestraszyć podostrzeniem gry. W 29 min. właśnie za ostrość (faul na Filipku) podwójną karą 2+2 ukarany został obrońca GKS-u Kruczek. Wkrótce po tym powstał prawdziwy kocioł pod bramką Murraya. Strzelali: Valtola, Heikkinen, po czym w gąszczu nóg wypatrzył krążek Harila i posłał go do bramki.Sanoczanie podnieśli kije w górę, goście kwestionowali zdobycie bramki, analiza video wykazała, że gol został zdobyty. Niespełna pół minuty później znów zakotłowało się pod bramką GKS-u, ale skończyło się to jedynie na wymianie ciosów pomiędzy Bepierszczem i Makelą. W 30 min. piękny strzał z nadgarstka oddał Tamminen, ale tym razem z pomocą Murrayowi przyszedł słupek. Przez kolejnych siedem minut drużyna gości była w opałach. Strzelali Heikkinen, Tamminen, Valtola, Elliot Lorraine i Biłas, jednak Murray radził sobie świetnie. W 33 min, będąc już w pozycji leżąc, strzelił na bramkę GKS-u Heikkinen, ale nie trafił. W 35 min. Mocarski wycofał do Filipka, ten oddał mocny strzał, ale znakomitą interwencją popisał się „Jasiek murarz”. W 36.19 min. za popchnięcie Magee sędzia zdecydował się ukarać Elliota Lorraine, wzbudzając tym sprzeciw zawodników i ostre gwizdy widowni. Grając w przewadze groźny strzał oddał Magee, po nim z 2 metrów uderzał Krężołek, a następnie potężnie strzelił Wajda, jednak Salama zdołał wyjść cało z opresji. Gdy wskazówka zegara ruszyła w ostatnie koło II tercji, spod niebieskiej z nadgarstka uderzył Rompkowski, a krążek minął zaskoczonego Salamę, wpadając do bramki. To był drugi gol katowiczan, który nie miał prawa wpaść! I to do szatni!
Sędziowie pomogli
Początek trzeciej odsłony przyniósł walkę wręcz pomiędzy Johanem Lorraine i Kanadyjczykiem Magee, za co obydwaj odesłani zostali na ławkę kar. W 45 min. gospodarze mogli po raz drugi objąć prowadzenie w tym meczu. Świetna akcja Heikkinena zakończona strzałem nie skończyła się golem za sprawą fantastycznej interwencji Murraya. Za to kilka minut później szczęście uśmiechnęło się do gości. Z okolic bulika uderzył Hitosato, a krążek minął bramkarza STS-u i wpadł do bramki. Dlaczego nie zareagował? Trudno odpowiedzieć. Niewątpliwie był to trzeci „gol Salamy” w tym meczu. W szeregach gospodarzy zrobiło się nerwowo. W 50.08 min. za uderzanie kijem odesłany został na odsiadkę Filipek, a minutę później na gospodarzy sędziowie nałożyli karę techniczną za rzekomą nadmierną ilość zawodników na lodzie.Karę tą można nazwać kuriozalną, gdyż w chwili jej nałożenia przy krążku był Tamminen, który wycofał go na środek, a w tym czasie pod boksem gospodarzy wymieniało się dwóch zawodników. Na nic zdały się protesty i wściekła reakcja bisko 3-tysięcznej widowni. Kara sprawiła, że przy stanie 2-3, goście przez ponad minutę grali w przewadze pięciu na trzech. Po 40 sekundach padła czwarta bramka dla GKS-u, a zdobył ją Pasiut strzałem po lodzie z okolic bulika. Gol podciął skrzydła walczącej, próbującej doprowadzić do remisu drużynie gospodarzy. W zasadzie można się nie dziwić, że półtorej minuty później padł jeszcze jeden gol dla gości. Zdobył go strzałem z bliskiej odległości Olsson.
5-2 wygrali hokeiści GKS-u. Szkoda, bo sanoczanie nie byli zespołem gorszym od przeciwnika. Przegrali, bo wyjątkowo kiepski dzień miał ich bramkarz Salama. Przełomowym momentem była 48 minuta meczu, kiedy przy stanie 2-2 przepuścił on krążek po strzale Hitosato zza bulika. Gospodarze dobici zostali przez nieprawidłową decyzję sędziów, którzy doprowadzili do gry w podwójnej przewadze, co skończyło się czwartym golem. Szkoda!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.