Biorąc pod uwagę poprzedni sezon, to już trzynasta z kolei przegrana Sanoka. Mimo licznych porażek, kibice wciąż licznie przybywają na Arenę, by wiernie wspierać ukochany klub. W końcu nieraz z trybun rozbrzmiewa "Czy wygrywasz czy nie ja i tak kocham cię. W sercu moim - Sanok i na dobre i na złe." Czy te słowa są aktualne także w obecnej sytuacji?
Ilość osób zapełniających Arenę mogłaby być właściwie jedynym dowodem na potwierdzenie prawdziwości owej piosenki. Sanoczanie w różnym wieku, w koszulkach i szalikach klubu z poprzednich lat, a także tych najnowszych, aż do ostatniej minuty wspierali ukochaną drużynę, a na koniec zgodnie z tradycją zawodnicy pożegnali się z kibicami wspólnie klaszcząc i krzycząc "Hej, hej STS!".
A jakie emocje towarzyszyły podczas meczu?
Z trybun, co jakiś czas rozbrzmiewały huczne wulgaryzmy po nieudanych akcjach przy bramce, które mogły zakończyć się zdobyciem punktu dla gospodarzy. Niektórzy pokusili się o pełnienie roli trenera i rzucali uwagi typu "szybciej", "jedź do niego", "no na co czekasz? strzelaj!". Zdecydowanie poza lodem emocje również sięgały zenitu. Przed wejściem na lód, na zawodników czekały wystawione przez barierki ręce najmłodszych kibiców, którzy z cichą nadzieją liczyli na dostanie "piątki" i życzyli hokeistom powodzenia.Spytaliśmy kibiców o ich spostrzeżenia co do gry drużyny Texom STS Sanok.
"No co mogę powiedzieć, takie głupie drobne błędy wynikające z nieuwagi moim zdaniem. Akcje ładnie budują, coś się dzieje w tercji przeciwnika, ale zawsze zabraknie tego czegoś, żeby zakończyć akcję punktem."
- przyznaje Pan Marian.
"To dopiero początki, widać, że chłopaki się zgrywają i próbują. Nie brakuje im determinacji, szczególnie młodym. Oby do przodu. Ja i tak będę chodził, na dobre i na złe."
- odpowiada Sebastian.
"Dobrze grają, mi się podoba. Ja kibicuję na młynie i jak przegrają też będę śpiewał: czy wygrywasz czy nie!"
- mówi 7-letni Krystianek.
"Nie chodziłem jakiś czas i mam taki przeskok z kiedyś a teraz. No i hmm... Niestety to nie to samo. Pamiętam czasy świetności i nie chcę myśleć, że one już nie powrócą. Dlatego wierzę, że kiedyś kiedyś uda nam się wrócić do dawnej "potęgi". Mocno trzymam za to kciuki, chyba tyle pozostało."
- przyznaje Janusz.
"Wierni kibice byli w stanie przewidzieć jak będzie wyglądał ten sezon. Z naszej strony - wsparcie, wiara, kibicowanie do ostatniej sekundy. Czekamy na sukces."
- mówi Aleksandra.
A czy zawodnicy odczuwają wsparcie płynące z trybun?
"Dobrze jest grać, gdy na trybunach jest głośno i widać te emocje zwłaszcza w rodzinnym mieście, gdzie bliscy z bardzo dużą dokładnością obserwują nasze poczynania."
- przyznał Karol Biłas, obrońca i wychowanek drużyny STS Sanok wtym wywiadzie.
Sanok od zawsze był utożsamiany z hokejem, który stanowił niejako wizytówkę miasta. Wszechobecnie wiadomo było także, że na mecze przybywała tu ogromna liczba kibiców, którzy zarówno podczas zdobywania największych osiągnięć, jak i zaliczania gorzkich porażek, pozostawali wiernie z drużyną. Jak widać, sytuacja nie ulega zmianie. Jedno jest pewne - czy Sanok wygrywa, czy nie, kibice byli, są i będą. Na dobre i na złe.
Już za niedługo szczegółowa relacja z meczu na naszym portalu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.