reklama

Hokejowy mistrz Polski pokonany w Sanoku!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportOgromną niespodziankę sprawili hokeiści MARMY CIARKO STS, pokonując drużynę aktualnego mistrza Polski GKS Katowice 4-1 (1-0, 1-0, 2-1). Tylko najwierniejsi kibice wierzyli w zwycięstwo swojej drużyny. Krocząca od zwycięstwa do zwycięstwa Gieksa, była pewnym kandydatem do wygrania w Sanoku. Tymczasem rację miała grupa kibiców zmierzająca do Areny, śpiewając: „Ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas!” I była!
reklama

Po ciężkim, stojącym na wysokim poziomie, meczu, sanoczanie zwyciężyli, choć na dwie minuty przed końcową syreną prowadzili 2-1 i bronili się w pięciu przeciwko szóstce! Ściągnięcie bramkarza kosztowało mistrza Polski wiele, bo aż dwie bramki. Ostatnia wpadła do siatki na 2 sekundy przed końcem meczu. Brawo! Brawo! Bravissimo!

 

Marma Ciarko STS Sanok - GKS Katowice 4:1 (1:0, 1:0, 2:1)

 

1:0 Ville Heikkinen - Kalle Valtola, Sami Tamminen (12:44, 4/4)

2:0 Kalle Valtola - Ville Heikkinen (20:46, 5/4)

2:1 Bartosz Fraszko - Grzegorz Pasiut, Marcin Kolusz (45:35, 5/4)

3:1 Timi Lahtinen - Niko Ahoniemi (58:56 - do pustej bramki)

4:1 Niko Ahoniemi (59:58 - do pustej bramki)

 

SĘDZIOWIE: Robert Długi i Mateusz Niżnik oraz Andrzej Nenko i Jacek Szutta.

reklama

KARY: 12-8 minut. STRZAŁY: 18-39. WIDZÓW: 2500

 

STS Sanok: D. Salama - J. Karlsson, K. Valtola, S. Harila, T. Lahtinen, N. Ahoniemi - K. Biłas, W. Łysenko, V. Heikkinen, S. Tamminen, A. Pawlenko - B. Florczak, J. Höglund, K. Mocarski, J. Mäkelä, K. Filipek - M. Wróbel, B. Rąpała, S. Dobosz, F. Sienkiewicz, L. Miccoli.

 

GKS Katowice: J. Murray - M. Rompkowski, M. Kolusz, B. Fraszko, G. Pasiut, B. Magee - N. Mikkola, J. Wanacki, C. Blomqvist, I. Smal, J. Monto - M. Kruczek, P. Wajda, P. Ciepielewski, M. Lehtonen, T. Pulkkinen - D. Musioł, K. Maciaś, M. Bepierszcz, H. Olsson, S. Hitosato.

Obie drużyny zaczęły mecz z dużym respektem do siebie, grając bardzo uważnie w defensywie. Nawet grając w przewadze (5.21 Olsson), sanoczanie nie odważyli się zaatakować mocniej. Natomiast od 12 minuty przystąpili do śmielszych ataków katowiczanie. Na bramkę Salamy posypały się strzały (Monto, Hitosato i Lehtonen), ale sanocka defensywa wytrzymała tę próbę. Mało tego. W 13 minucie gospodarze wyszli z szybką kontrą. Tamminen obsłużył Valtolę, po którego strzale krążek odbił się od Murraya, dopadł go Heikkinen i umieścił w bramce GKS-u.

2,5- tysięczna widownia oszalała ze szczęścia. W 16 min. z błyskawiczną kontrą wystartowali goście. Z boku na bramkę Salamy strzelił Pulkkinen, do odbitego krążka dojechał Kolusz, musnął go delikatnie, ale ten ślizgnął się po poprzeczce i wyszedł poza bramkę. Akcja ta zachęciła katowiczan do kolejnych ataków, lecz sanocka defensywa grała bardzo odpowiedzialnie i ambitnie. Mecz stawał się coraz ostrzejszy. W 18.11 min. doszło do starcia pomiędzy Ahoniemim i Fraszko, obydwaj wylądowali na ławce kar. Ostatnia minuta 1 tercji mogła okazać się bardzo szczęśliwą dla gospodarzy. Po błędzie obrony gości, uciekł rywalom Heikiinen, ale w sytuacji sam na sam górą okazał się Murray.

reklama

 

Świetnie grały obie drużyny, ale tercję znów wygrali sanoczanie

Druga odsłona zaczęła się w sposób wymarzony dla gospodarzy. Już w 7 sekundzie na ławkę kar powędrował Rompkowski i sanoczanie natychmiast przystąpili do ataku. Szybko udało się im założyć zamek, a po kilku wymianach krążka, trafił on do Valtoli, który mocnym strzałem z nadgarstka nie dał szans na obronę Murrayowi. Goście rzucili się do odrabiania strat, atakując z wściekłością bramkę Salamy. W 24 min. ładnie strzelił Pasiut, ale obrona bramkarza STS-u była najwyższej marki. Po chwili świetnie uderzył Kruczek, ale krążek trafił w poprzeczkę. Sanoczanie ograniczali się do gry z kontry. W 27 min. zespołową akcją popisali się: Lahtinen, Ahoniemi i Filipek. Ostatecznie po strzale drugiego z Finów krążek odbił się od kija jednego z obrońców GKS-u, niemniej jednak była to jedna z najefektowniejszych akcji meczu. W 29 min. w idealnej sytuacji znalazł się Kolusz, po nim sam na sam z Salamą znalazł się Hitosato, ale atakowany przez Harilę, nie zdołał strzelić precyzyjnie. W 37 min. z szybką kontrą uciekł obrońcom gości Tamminen, jednak nie wyszedł mu pomysł na pokonanie Murraya. A szkoda, bo gol na 3-0 mógł podłamać katowiczan i odebrać im wiarę w możliwość odniesienia zwycięstwa.

reklama

 

Horror zakończony dwoma bramkami

Początek trzeciej tercji nie przyniósł zmian na tafli. Nadal częściej przy krążku, więcej strzelający, byli goście, ale wszystko to było pod kontrolą sanockiej defensywy. Aż przyszła 44.50 min, kiedy sędzia posłał na ławkę kar Rąpałę (rzekomo wysoki kij). Wykorzystując przewagę, goście przeprowadzili znakomitą, szybką akcję, zakończoną pięknym strzałem z nadgarstka Fraszki, który przyniósł rywalom kontaktowego gola. W tym momencie poczuli oni, że wcale tego meczu nie muszą przegrać. Jeszcze wzmocnili tempo, zakładając zamki nawet, gdy na lodzie grała piątka przeciw piątce. Co gorsze, w 49 minucie Lahtinen otrzymał bardzo dyskusyjną karę za zahaczanie i górnicy przystąpili do oblężenia bramki gospodarzy. Ci jednak bronili się niezwykle ambitnie i ofiarnie, nie dopuszczając do straty gola.

Od 53.35 min. znów przyszło grać sanoczanom w osłabieniu. Tym razem na ławkę kar sędziowie odesłali Heikkinena. Nie uczynili tego pół minuty później, gdy jeden z rywali ewidentnie faulował Florczaka. I tym razem goście nie potrafili przełamać muru obronnego STS-u. Na 1.54 min. trener GKS-u wziął czas i zdecydował się zaatakować gospodarzy szóstką, ściągając z bramki Murraya. Znów do szturmu przystąpili katowiczanie, ale trwał on tylko minutę, gdyż w trakcie jednej z akcji krążek przejął Ahoniemi, podał go do Lahtinena, a ten idealnie umieścił go w pustej bramce GKS. Ryknęły trybuny, już wierząc, że zwycięzcą tego meczu może być tylko Marma Ciarko STS. Do końcowej syreny brakowało tylko 64 sekundy. Jeszcze zaatakowali goście, grając nadal bez bramkarza. Na zegarze było 2 sekundy do końcowej syreny, gdy krążek jeszcze raz przejął Ahoniemi i osobiście ulokował go w bramce mistrza Polski.

reklama

 

Wygrana z GKS-em Katowice była jedną z największych niespodzianek dotychczasowej fazy rozgrywek. Zwłaszcza, że do tej pory mistrz Polski wygrał wszystkie rozegrane spotkania, pokazując wysoką formę. W Sanoku też mógł się podobać, demonstrując grę na wysokim poziomie. Tym cenniejsze jest zwycięstwo Marmy Ciarko STS, drużyny grającej mądrze w defensywie i mającej swą silną śmiercionośną broń w kontratakach. We wtorek kolejny wielki sprawdzian sanoczan, którzy gościć będą u siebie drużynę Cracovii. Znów może być ciekawie!

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo