UNIA OŚWIĘCIM – MARMA CIARKO STS SANOK 7-2 (1-0, 6-0, 0-2)
- Carl Ackered-Łukasz Krzemień-Jan Sołtys (18.45)
7-1Louis Miccoli-Damian Ginda, Krzysztof Bukowski (45.19)
7-2 Kristian Lindberg-Sami Tamminen (49.08)
UNIA: R. Kowalówka – Ackered, Diukow; Sadłocha, Olsson, Denyskin – Valtola, Uimonen; Ahopelto, Heikkinen, Karljalainen – Bezuszka, Jakobsons; Sołtys, Krzemień, S. Kowalówka – M. Noworyta, Prusak; Dutkiewicz, Kalinikovas.
MARMA CIARKO STS: K. Tamminen (od 34.14 Świderski) – McEachern, Lindberg; Vitanen, S. Tamminen, Kivinen – Alho, Florczak; Dobosz, Ceder, Luusuaniemi – Monteleone, Musioł; Ginda, Bukowski, Filipek – Najsarek, Rybnikar; Sienkiewicz, Miccoli, Fus.
SĘDZIOWALI: Mateusz Krzywda I Bartosz Kaczmarek oraz Artur Hyliński, Jacek Szutta.
STRZAŁY: 39-12. KARY: 8-4. WIDZÓW: 1000.
W 17 min, po nieczystym wejściu Prusaka, w bandę uderzył Alho, a uczynił to tak nieszczęśliwie, że opuścił lodowisko na noszach. Grając w przewadze, goście nie potrafili stworzyć ani jednej groźnej sytuacji. Chwilę potem uczynili to gospodarze. W 19 min. szybkiej akcji nie wykorzystał Krzemień, ale wjechawszy z krążkiem za bramkę, bezbłędnie podał go najeżdżającemu Ackeredowi. Ten natychmiast skierował go w długi róg, nie dając szans obrony Tamminenowi.
Tercję nieoczekiwanie wygrywają unici, chociaż powinna ona zakończyć się dwubramkowym zwycięstwem gości. Brak skuteczności w idealnych sytuacjach to mankament, który mocno osłabia wartość sanockiej drużyny.
Tornado i grad goli do jednej bramki
Początek II tercji zatrząsnął drużyną gości. Już w pierwszej minucie Sadłocha otrzymał świetne podanie od strzelca pierwszej bramki Ackereda i będąc w dużym gazie trafił w samo okno bramki Tamminena. Gol zachęcił gospodarzy do dalszych śmielszych ataków. Już w następnej minucie powinno być 3-0, jednak Karljalainen zmarnował „setkę, nie trafiając do prawie pustej bramki. W rewanżu, w 23 min, goście przeprowadzili dynamiczną dwójkową akcję, jednak zakończyła się ona nie golem, a niecelnym podaniem do partnera. Błędu takiego nie zrobili hokeiści Unii. W 26 min. pognał z krążkiem lewym skrzydłem Karljalainen, zagrał na drugą stronę do niepilnowanego przez nikogo Heikkinena, a ten przepięknym strzałem umieścił krążek w siatce sanockiej bramki.Drugi gol, stracony w ciągu kilku minut, całkowicie rozbroił drużynę gości. Hokeiści Unii bezkarnie zaczęli hasać w tercji obronnej przeciwnika. W 30.05 min. Valtola ze środka huknął z pierwszego krążka, trafiając w sam róg bramki Tamminena. W 34 min. w sytuacji sam na sam z bramkarzem STS-u znalazł się Ahopelto, jednak przegrał pojedynek z sanockim goalkeeperem. Ale minutę później (33.24 min) było już 5-0. Tym razem pod bramkę gości wjechał bezkarnie Karljalainen, lokując krążek między parkanami Tamminena. Żeby było bardziej obrazowo, gola tego zdobył, gdy rywale grali z przewagą jednego zawodnika. Niespełna minutę później (34.13) padła szósta bramka. Oko w oko z bramkarzem rywala stanął Sołtys.
Uderzył precyzyjnie w samo okno, nie dając Tamminenowi szans na obronę. Po tym trzęsieniu ziemi, przy wyniku 6-0, zjechał z bramki Tamminen, a jego miejsce zajął Świderski. Przez nieco ponad dwie minuty udawało się utrzymać czyste konto, ale w 37 min. był bezsilny, gdy w sytuacji 2 na 1 gospodarze idealnie rozegrali krążek między sobą. Ostatnim, który umieścił go w połówce pustej bramki przeciwnika, był Karkjalainen. Dramat. Nie pamiętam tercji przegranej 6-0 i drużyny, która nie wie co ma robić, jak się bronić przed nawałą rywala. To był po prostu nokaut!
Lizak na pocieszenie
Można się było spodziewać, że gospodarze, po pokazowej lekcji co potrafią, jak się sprężą, i prowadzeniu 7-0, spuszczą z tonu i zaczną bawić się z przeciwnikiem. Tak też było. Tempo gry wyraźnie spadło, co sprawiło, że do krążka coraz częściej zaczęli dochodzić przeciwnicy. W 44 min. mocnym strzałem popisał się Ceder, ale Kowalówka nie dał się zaskoczyć. Minutę później na jednego obrońcę Unii ruszyło trzech sanoczan. Akcję próbował zakończyć golem Viitanen, ale i tym razem bramkarz Unii interweniował bezbłędnie.Sztuka ta nie udała mu się chwilę później, gdy Ginda, wjeżdżając z krążkiem za bramkę, zagrał do najeżdżającego na nią Miccoliego. Szybki, precyzyjny strzał dał gościem honorowego gola. Była 45.19 minuta meczu. Niespełna 3 minuty później sanoczanie strzelili drugą bramkę. Tym razem za bramki zagrał do Lindberga Tamminen, a ten, strzałem ze środka tercji obronnej gospodarzy, pokonał bramkarza Unii. W 52 min. szansę na poprawienie wyniku miał Ginda, jednak strzelony krążek wybił Kowalówka. Na koniec Dutkiewicz ostemplował poprzeczkę sanockiej bramki i to było wszystko w tym meczu, o którym chciałoby się jak najszybciej zapomnieć.
Źle się dzieje w drużynie Marmy Ciarko STS. O ile poprzednie spotkania przegrywała różnicą dwóch bramek, grając z mocnymi przeciwnikami całkiem przyzwoite mecze, o tyle mecz z Unią pokazał, że drużyna popełnia mnóstwo błędów w grze defensywnej, że ma też poważne problemy z wykorzystywaniem dobrych sytuacji bramkowych. Grając w ten sposób, nie ma najmniejszych szans, aby wygrać z kimkolwiek. Mecz z Unią, a zwłaszcza fatalna druga tercja, był tego dowodem.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.