reklama
reklama

Dwie tercje na pół gazu dało zwycięstwo hokeistom Cracovii [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Potwierdziły się obawy, że po niezwykle ciężkim, wygranym boju z GKS-em Katowice, sanoczan nie będzie stać na to, aby po dwóch dniach stoczyć kolejny pojedynek na tym samym poziomie. Przez dwie tercje to był cień tamtej drużyny. Inne tempo gry, mało akcji ofensywnych, brak strzałów. Do tego doszły jeszcze (głupie) kary, co bardzo ułatwiło krakowianom panowanie na tafli i zdobywanie bramek.
reklama

Swój ulubiony STS kibice zobaczyli dopiero w trzeciej tercji, kiedy w 43 min. strzelili pierwszego gola, a niespełna siedem minut później złapali kontakt na 2-3. W ostatnich dziesięciu minutach kilkakrotnie byli blisko zdobycia upragnionej bramki, ale szczęście było przy Cracovii. Kibice ze zrozumieniem przyjęli przegraną swoich pupili. Jeszcze nie ochłonęli po emocjach meczu z GKS-em Katowice.

 

Marma Ciarko STS Sanok - Comarch Cracovia 2:4 (0:1, 0:2, 2:1)

 

0:1 Martin Kasperlík - Roman Rác, Radosław Sawicki (7:08)

0:2 Roman Rác - Saku Kinunnen, Aleš Ježek (20:50, 5/4)

0:3 Sebastian Brynkus (30:22, 4/5)

1:3 Aleksandr Pawlenko - Juho Mäkelä, Ville Heikkinen (42:01, 5/4)

2:3 Władysław Łysenko - Ville Heikkinen, Niko Ahoniemi (49:56)

2:4 Damian Kapica - Patryk Wronka, Marek Račuk (59:37 - do pustej bramki)

 

SĘDZIOWIE: Marcin Polak i Michał Baca oraz Dariusz Pobożniak i Mateusz Kucharewicz.

KARY: 10-10.

STRZAŁY: 27-39.

WIDZÓW: 2000.

 

Marma CiARKO STS: D. Salama - J. Karlsson, K. Valtola, S. Harila, T. Lahtinen, N. Ahoniemi - K. Biłas, W. Łysenko, V. Heikkinen, S. Tamminen, A. Pawlenko - B. Florczak, J. Höglund (2), K. Mocarski, J. Mäkelä, K. Filipek (2) - M. Wróbel, B. Rąpała, S. Dobosz (2), F. Sienkiewicz, L. Miccoli. Trener: Miika Elmo

 

Comarch Cracovia: R. Stojanovič (2) - A. Ježek, S. Kinnunen, M. Kasperlík (2), R. Rác, R. Sawicki - P. Husák, E. Němec, P. Wronka, M. Michalski, D. Kapica - J. Šaur, J. Gula, S. Brynkus (2), M. Račuk, Š. Csamangó (2) - D. Tynka, R. Arrak, A. Dziurdzia (2). Trener: Rudolf Roháček, 

 

Od początku dało się wyczuć, że obydwa zespoły chciałyby ten mecz wygrać, ale bez angażowania wszystkich swoich mocy, których, w wyniku maratonu spotkań, nieco im brakowało. Pierwszy strzał godny odnotowania oddał obrońca gości Husak dopiero w 7 minucie. Niespełna minutę później krakowianie otrzymali prezent od Harili, który w chaosie dokonywanej w tym czasie zmiany piątek, podał krążek na kij Raca, ten zagrał go do znajdującego się na czystej pozycji Kasperlika, który nie miał problemu z umieszczeniem go w bramce Salamy. W 14 min. krakowianie, grając w przewadze (na ławce Biłas, za…zamknięcie krążka w rękawicy) mogli podwyższyć prowadzenie. Strzał z bliska Sawickiego zdołał jednak odbić bramkarz STS-u. W 20 min. znów goście grali w przewadze (19.12 min, kara techniczna za nadmierną liczbę zawodników na tafli), ale jedynie strzał Guli spod niebieskiej był tym, co warto odnotować.

Krakowianie uciekają, nikt ich nie goni

Grając jeszcze z przewagą jednego zawodnika, goście dynamicznie zaatakowali. Po kilku wymianach, krążek ze środka mocno uderzył Kinnunen. Pod bramką zmienił kierunek jego lotu Rac i tak padł drugi gol dla Cracovii. Sanoczanie zrewanżowali się ładną akcją zespołową, w której bardzo bliski zdobycia bramki był Valtola. Szczęście jednak sprzyjało rywalom. Zdecydowanie więcej z gry mieli jednak goście. W 27 min. dobry strzał Brynkusa z trudem wybronił Salama, a w 28 krakowianie, wykorzystując przewagę jednego zawodnika (Dobosz, za spowodowanie upadku), założyli zamek, stwarzając duże zagrożenie dla bramki gospodarzy. W pewnym momencie krążek trafił w kask Salamy, będąc blisko sięgnięcia celu. Chwilę potem na ławce kar wylądował zawodnik Cracovii (Csamango) i wydawało się, że sanoczanie podejmą próbę zdobycie kontaktowego gola. Takie były nadzieje kibiców, tymczasem fatalny błąd jednego z zawodników gospodarzy sprawił, że Brynkus pojechał sam na sam z Salamą, zdobywając trzeciego gola. To była 31 minuta spotkania. Cztery minuty później wydawało się, że wreszcie gospodarze odczarują bramkę Cracovii. W idealnej sytuacji znalazł się Ahoniemi, ale nie zdołał jej wykorzystać.

 

Trzecia tercja po sanocku, ale widać jedna to za mało

Trzecią tercję sanoczanie rozpoczęli w przewadze (w 40 min. Stojanovic), a 25 sekund później dołączył do niego Kasperlik i przez ponad półtorej minuty grali z przewagą dwóch zawodników. Przez cały ten czas atakowali, ale nie potrafili postawić kropki nad „i”. Dopiero, gdy na lód wjeżdżał z ławki kar jeden z krakusów, Pawlenko pięknym strzałem pokonał Stojanovica. Od tego momentu jakby nowy duch wstąpił w hokeistów STS-u, jednak drugi gol jakoś nie mógł wpaść do bramki przeciwnika, mimo, że ten dwukrotnie grał w osłabieniu (w 43.50 min. Dziurdzia i w 46.56 – Brynkus). Jednakże szybsza i składniejsza gra gospodarzy sprawiła, że mecz przeniósł się pod bramkę Cracovii, atakowanej przez sanoczan.

Efektem była kontaktowa bramka zdobyta w 50 min. przez Łysenkę z podania Heikkinena, trudnym do obrony strzałem pod pachę bramkarza. Sanoczanie poczuli wiatr w żagle, mając 10 minut na doprowadzenie do wyrównania. Atakowali wściekle, może nie tak precyzyjnie jak w meczu z GKS-em, ale na pewno bardzo ambitnie, wkładając w to całe swoje serca. Jak na złość, bardzo dobrze spisywał się w bramce Stojanovic. Na minutę przed końcową syreną zjechał z bramki Salama, zastąpiony przez napastnika. Zagrywka ta nie przyniosła oczekiwanego efektu. Przeciwnie, na 23 sekundy przed końcem spotkania gościom udało się przejąć krążek i Kapica wpisał się na listę strzelców, zdobywając czwartego gola dla Cracovii. 

Mecz może nie był pięknym widowiskiem, ale miał swoją dramaturgię. Próba doścignięcia, prowadzącego już 3-0 rywala, przyniosła sporo emocji i gdyby się powiodła, znów rozpływalibyśmy nad kunsztem naszych hokeistów. Ale w sporcie bywa różnie, nie zawsze jest z górki, często idzie jak po grudzie. W piątek czeka sanoczan bardzo trudny wyjazdowy mecz z Unią Oświęcim, która dziś nieoczekiwanie przegrała u siebie z GKS-em Katowice 1-4. A w niedzielę powalczymy w Sanoku z JKH Jastrzębie. Zaczyna się robić ciekawie!

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama