reklama
reklama

Ciężki nokaut w Tychach. GKS na kolanach. Sami Tamminen katem tyszan

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: hokej.net

Ciężki nokaut w Tychach. GKS na kolanach. Sami Tamminen katem tyszan - Zdjęcie główne

Sanoczanie rozgromili tyszan | foto hokej.net

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Sanocka Republika Hokejowa ma prawo się radować. Po pokonaniu Cracovii, hokeiści Ciarko STS pojechali do Tych, gdzie nie byli faworytem, a wyszli na lód z przekonaniem, że stać ich na niespodziankę. Ta radość może być tym większa, że nie była to wymęczona wygrana, ani żaden fuks, bo i takie się zdarzają. Rzucili faworyta na kolana, pokonując go 7 do 2. To był naprawdę nokaut, chyba największa niespodzianka w dotychczasowych rozgrywkach PHL. Brawo! Brawo! Brawo!
reklama

GKS Tychy - Ciarko STS Sanok 2:7 (0:1, 1:2, 1:4)

 

0:1 Kamil Olearczyk - Toni Henttonen, Jakub Bukowski (2:53)

0:2 Radosław Sawicki - Kamil Olearczyk, Sami Tamminen (22:07)

0:3 Jakub Bukowski - Toni Henttonen, Aleksi Hämäläinen (28:37, 5/4)

1:3 Marek Biro - Jegor Fieofanow, Jean Dupuy (29:44)

2:3 Christian Mroczkowski - Bartłomiej Pociecha, Marek Biro (43:04)

2:4 Sami Tamminen - Aleksandr Mokszancew, Bogusław Rąpała (48:59)

2:5 Sami Tamminen - Aleksandr Mokszancew, Radosław Sawicki (53:23)

2:6 Sami Tamminen (56:43)

2:7 Toni Henttonen - Jakub Bukowski (57:53)

Sędziowali: Przemysław Gabryszak, Patryk Kasprzyk oraz Wojciech Moszczyński, Wiktor Zień. Minuty karne: 14-4. Strzały: 40-35. Widzów: 500

 

Tychy: K. Lewartowski - B. Pociecha, M. Biro, M. Gościński, F. Starzyński, B. Jeziorski - J. Seed, D. Korczemkin, A. Szczechura, R. Galant, C. Mroczkowski - A. Smirnow, M. Kotlorz, J. Dupuy, J. Fieofanow, D. Sierguszkin - J. Michałowski, J. Krzyżek, J. Witecki, K. Wróbel, S. Marzec.

 

Sanok: P. Spěšný - B. Rąpała, S. Jekunen, T. Henttonen, A. Hämäläinen, J. Bukowski - J. Marva, K. Olearczyk, R. Sawicki, S. Tamminen, A. Mokszancew - E. Piippo, K. Biłas, Ł. Łyko, M. Wilusz, M. Biały - B. Florczak, M. Bielec, K. Mocarski, K. Filipek.

- W tych rozgrywkach już raz wygraliśmy w Tychach, spróbujemy to powtórzyć – mówili sanoccy hokeiści przed wyjazdem do Tych, wyraźnie podbudowani swym ostatnim wysokim zwycięstwem nad Cracovią. I w tym duchu rozpoczęli swój występ na stadionie lodowym w Tychach, czym zaskoczyli gospodarzy. Już w 3 min. Kamil Olearczyk świetnym strzałem spod bandy zaskoczył Lewartowskiego, otwierając spotkanie. Kilkanaście sekund później mogło być już 0-2.

W świetnej sytuacji sam na sam z bramkarzem GKS znalazł się Marcin Biały, lecz tym razem Lewartowski interweniował bezbłędnie. W 7 min. oko w oko z nim stanął Sami Tamminen, ale goalkeaper tyszan wygrał ten pojedynek. W tej samej minucie goście znów popisali się bramkową sytuacją. Strzał Olearczyka zdołał odbić Lewartowski, kropkę nad „i” miał postawić Radosław Sawicki, lecz krążek po rykoszecie poszybował tuż nad poprzeczką.

W 16 min. przez kilkanaście sekund sanoczanie obstrzeliwali tyską bramkę, bramkarz GKS zwijał się jak w ukropie, skutecznie chroniąc swą bramkę przed uderzeniami Tamminena i Aleksadra Mokszancewa. W końcówce tercji (18 min.) gospodarze po raz pierwszy poważnie zagrozili bramce przeciwnika. Bliski strzelenia wyrównującej bramki był Christian Mroczkowski, lecz z bliska nie trafił do pustej bramki. Odpowiedzią na to była świetna zespołowa akcja I ataku STS. Efektowną wymianę krążka zakończył strzał Jakuba Bukowskiego, lecz interwencja Lewartowskiego uchroniła gospodarzy przed utratą drugiej bramki. 

Ostre, celne strzelanie i skuteczna obrona

Kto wie, jak potoczyłyby się losy tego pojedynku, gdyby nie zmarnowana w 21 min. przez Alexandra Szczechurę sytuacja. Otrzymał podanie „na pustą”, ale krążek tak odbił się od niego, że ominął bramkę. Odpowiedzią na zagrożenie była piorunująca kontra sanoczan. Na początku 23 min. krążek, jak po sznurku, wędrował od Tamminena do Olearczyka, a kiedy dotarł on do Radosława Sawickiego, było niemal pewne, że za moment wyląduje w bramce tyszan. I taki był finał tej akcji. W 28 min. jadący na dużej szybkości Toni Henttonen oddał dobry strzał, jednak krążek minimalnie minął słupek. Gdy na ławkę kar odesłany został Bartłomiej Pociecha, na bramkę GKS-u ruszył I atak STS-u.


Potrzebował niespełna pół minuty, aby zakończyć akcję celnym trafieniem. Skutecznym egzekutorem okazał się Jakub Bukowski, bądź co bądź lider klasyfikacji najlepszych strzelców PHL. W 30 min. szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Z nadgarstka mocno strzelił Jegor Fieofanow, krążek po rykoszecie zmienił kierunek i wylądował w bramce zasłoniętego Patrika Spesnego. Gol poderwał tyszan do walki, wzbudził nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Od 30 do 40 minuty mecz całkowicie zmienił oblicze. Goście odrzuceni zostali pod własną bramkę, zmuszeni do ofiarnej jej obrony.


W 31 min. uderzenie Radosława Galanta kaskiem wybronił Spesny, a dobitkę Mroczkowskiego powstrzymał wyrzucony w bok parkan. Minutę później w sytuacji sam na sam znalazł się Fieofanow, ale przegrał pojedynek z bramkarzem STS. Chwilę potem wybronił on strzały Kamila Wróbla, Dmitrija Korczemkina, Michała Kotlorza, Bartłomieja Jeziorskiego i Marka Biro. Napór gospodarzy, dzielnie odparty przez sanoczan, zakończył wielki młyn pod sanocką bramką. Zakończył się strzałami Kamila Wróbla i Filipa Starzyńskiego, które, leżąc już na lodzie, zdołał odbić, nie dopuszczając do utraty bramki. Tercja wygrana przez gości 2-1, w której pokazali, że potrafią się bronić, ale także groźnie kontratakować.

                         Ciężki nokaut w trzeciej rundzie (tercji)

Początek trzeciej odsłony wskazywał, że gospodarze podejmą próbę dogonienia rywala. Na bramkę Spesnego strzelali kolejno: Starzyński, Dupuy i Kotlarz, ale bramkarz STS interweniował bardzo pewnie. Jednakże na początku 44 min. Mroczkowski, otrzymawszy świetne podanie od Pociechy, świetnie przymierzył, zdobywając kontaktowego gola. Wydawało się, że może to być przełomowy moment spotkania. Niewątpliwie gospodarze uwierzyli, że jeszcze tego meczu nie przegrali. Takiego finału nie dopuszczali jednak do siebie ambitni sanoczanie.


Niespełna 6 minut po golu GKS, goście zdobyli czwartego w tym meczu gola, znów uciekając przeciwnikom na dwie bramki. Otrzymawszy krążek od Mokszancewa, Tamminen, na szybkości wjechał w tercję obronną GKS-u, a będąc na wysokości bulika idealnie przymierzył, zaskakując Lewartowskiego. Niespełna 5 minut później znów pokazał się widowni duet: Mokszancew-Tamminen. Ten pierwszy idealnie posłał krążek wzdłuż bramki, a tam pierwszym, kto do niego dojechał, był Tamminen, pakując go do bramki rywala.


To był pierwszy nokaut dokonany na gospodarzach. Z dającego nadzieję wyniku 2-3 nagle zrobiło się 2-5. Drugi cios, który mocno zachwiał przeciwnikiem, wymierzony został w 57 minucie. Z ławki kar wyskoczył Tamminen, odebrał krążek jednemu z zawodników GKS-u i pomknął na bramkę przeciwnika. Zwód, strzał i tak padła szósta bramka dla STS-u, trzecia Tamminena w tym spotkaniu. Minutę i 10 sekund później nienasyceni sanoczanie jeszcze raz zadali przeciwnikowi nokautujący cios. Z szybką kontrą ze swej tercji wyszedł Bukowski, dokładnie nagrał do Henttonena, a ten idealnie przymierzył pod poprzeczkę, nie dając Lewartowskiemu szans na obronę. Była to 57.53 minuta spotkania. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama