reklama

120 minut gry bez gola!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: M.Korzeniowska

120 minut gry bez gola! - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
51
zdjęć

foto M.Korzeniowska

reklama
Udostępnij na:
Facebook
SportInauguracja rozgrywek THL 2024/25 w Sanoku pod względem sportowym wypadła blado. Hokeiści TEXOM STS ulegli GKS-owi Tychy 4-0, tracąc wszystkie bramki już w pierwszej tercji, a więc na „dzień dobry”. Kibice przegraną przyjęli ze spokojem. Martwili się tylko dość dużą różnicą w poziomie gry na niekorzyść swojej drużyny, a także brakiem siły i umiejętności w grze ofensywnej. Szybko wyłapali, że to już 120 minut bez zdobycia bramki!
reklama

TEXOM STS SANOK – GKS TYCHY 0-4 (0-4, 0-0, 0-0)

Joona Monto-Dominik Paś-Alan Łyszczarczyk (0.42 min)
Joona Monto-Matias Lehtonen-Rasmus Heljanko (4.33)
Dominik Paś-Aapo Ahola-Feliks Komorski (12.50)
Feliks Komorski-Dominik Paś-Alan Łyszczarczyk (19.11)
 
TEXOM STS: Salama (od 12.50 Świderski) – Biłas, Tamminen; Henderson, Thomson, Strzyżowski – Karlsson, Florczak; Huhdanpaa, Karnas, Bukowski – Niemczyk, D. Musioł; Dobosz, Sienkiewicz, Filipek – Bryzgałow, Gurshman; J. Musioł, J. Mazur II, Fus.
GKS TYCHY: Fuczik – Kaskinen, Bizacki; Łyszczarczyk, Komorski, Paś – Ahpla, Bryk; Lehtonen, Monto, Hejlanko – Ciura, Pociecha; Viitanen, Turkin, Jeziorski – Sobecki, Krzyżek; Larionovs, Ubowski, Gościński.
 
SĘDZIOWIE: Andrzej Nenko, Michał Baca oraz Michał Kret i Dariusz Pobożniak.
KARY: 10-10. STRZAŁY: 25-20. WIDZÓW: 1600.
 
Zaczęło się uroczyście i radośnie od śpiewu operowego i wystąpienia burmistrza m. Sanoka, który życzył drużynie powodzenia, ale tuż po pierwszym gwizdku sędziego, dokładnie w 42 sekundzie, goście zdobyli bramkę i nastrój prysł. Gdy w 4.33 min. napastnik GKS-u Joona Monto po raz drugi „rozmontował” sanocką obronę, podwyższając prowadzenie na 2-0, zrobiło się smutno. W obydwu przypadkach środkowy GKS-u otrzymywał krążek pod bramkę rywala, będąc kompletnie niepilnowany przez obrońców STS. Podobnie było w 13 min, kiedy Paś z bliskiej odległości wpakował krążek do sanockiej bramki, nie dając szans Salamie, aby zapobiec utracie gola. Pomimo tego trener zdecydował się dokonać zmiany bramkarza, wprowadzając do gry Świderskiego.

Nie zmieniło to obrazu gry. Nadal goście zdecydowanie dominowali na tafli, ale niby czemu mieli być spięci, gdy w 13 minucie prowadzili już 3-0. Do końca I tercji przeprowadzili jeszcze kilka ładnych i szybkich akcji, jednak Świderski w 17 min. świetnie wybronił strzał Lehtonena z bliska, a po chwili nie dał się zaskoczyć przy strąceniu krążka przez Turkina. W 20 min. był jednak bezradny, gdy Komorski, dostając do środka idealne podanie od Pasia, uderzył z pierwszego krążka, a ten wylądował w samym rogu sanockiej bramki. Inauguracyjna pierwsza tercja i 0-4 dla gości. Powiało chłodem.
 

Pokazali, że wiedzą, jak trzeba się bronić

 
W przerwie trener Aittola zapewne musiał przypomnieć drużynie, jak to dwa dni wcześniej w Katowicach potrafiła dzielnie walczyć w defensywie z GKS-em. Nawet grając w osłabieniu (w 22.41 min kara dla Huhdanpy), sanoczanie umiejętnie blokowali rozpędzonych rywali. W 23 min. po ostrym strzale Komorskiego krążek po barku Świderskiego otarł się o poprzeczkę, a minutę później świetny strzał Lehtonena wybronił bramkarz STS-u, mrożąc gumę. Z kolei po mocnym strzale Kaskinena „Świder” świetnie interweniował, wybijając krążek do boku.

Sanoczanie rzadko odpowiadali na ataki tyszan. W 25 min, po dobrym podaniu Huhdanpy, na bramkę gości uderzył Bryzgałow, ale strzał ten nie sprawił Fuczikowi większych kłopotów. W 29 min. w dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się Strzyżowski, lecz strzelił mało precyzyjnie, aby mogło to zaskoczyć bramkarza GKS-u. Z kolei w 30 min. „setkę” miał Lehtonen, ale nie popisał się, nie trafiając z kliku metrów. W odpowiedzi, po strzale Gurshmana zza bulika, krążek wylądował w łapaczce Fuczika. To był czas, kiedy gospodarze odważyli się, aby być równorzędnym partnerem dla przeciwnika i na ataki gości odpowiadali swoimi.

W 33 min. strzelali na bramkę tyszan: Florczak, po nim Karlsson, minutę później: Niemczyk i Sienkiewicz, ale nie były to uderzenia pachnące bramką. Dopiero w 37 min. ostry strzał po lodzie oddał Strzyżowski. Fuczik zdołał jedynie odbić krążek przed siebie, jednak z dobitką nie zdążył nikt z sanoczan. Identycznie było po strzale Florczaka w 38 minucie. 
Tercja bez bramek, w której wreszcie pokazali się gospodarze. Inna rzecz, że prowadząc 4-0, hokeiści GKS-u grali nieco spokojniej niż w pierwszej odsłonie. Większa szybkość i lepsze wyszkolenie techniczne wystarczyły im, aby panować nad sytuacją na tafli.
 

 Tamminen mógł ten mecz zakończyć ładnie

 
Trzecia tercja była bardzo podobna do drugiej. Tyszanie kontrolowali przebieg meczu, zaś gospodarze rewanżowali się kontratakami, chcąc po raz pierwszy w tym sezonie zdobyć choćby jedną bramkę. Groźniejsze akcje montowali jednak goście. W 44 min. bramkowej sytuacji nie wykorzystał Hejlanko, minutę później Ciura z bliska uderzył mocno, ale krążek po jego strzale został zablokowany. W 50 min. strzał Pociechy efektownie do łapaczki schwytał Świderski. W końcowych minutach więcej strzałów na bramkę oddawali sanoczanie.
 
W 54 min. krążek po strzale Filipka krążek zdołał odbić Fuczik, minutę później przed szansą na gola stanął Bukowski, ale uderzył prosto w bramkarza. Sprytniejszym od niego chciał okazać się w 58 min. Paś, lecz Świderski doskonale odczytał jego zamiary i nie dał się oszukać. Gdy wskazówka zegara zaczęła swoje ostatnie okrążenie, w idealnej pozycji bramkowej znalazł się przez nikogo niepilnowany Tamminen. Jak mógł nie trafić w krążek i wepchnąć go do bramki, tego on sam zapewne nie wie. A mogło się tak ładnie zakończyć! Szkoda, ogromna szkoda!
 
Po inauguracyjnym meczu sezonu w Arenie sanoccy kibice nie mieli powodów do zadowolenia. Oczekiwali więcej. Doskonale jeszcze pamiętają mecze z faworytami, które kończyły się naszymi zwycięstwami. W polskim światku hokejowym mówiło się, że mecze w Sanoku to walka w jaskini lwa i na wszystko trzeba być przygotowanym. W meczu z GKS-em Tychy tej walki, tej determinacji nie było. Stąd i przegrana. Druga do zera! W piątek mecz w Jastrzębiu, a za tydzień, w niedzielę zjedzie do Sanoka TKH Toruń. Poczekamy!
 

reklama

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo