reklama
reklama

Akcja na Langiewicza zakończona. Mężczyzna pod opieką medyków [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: M.Korzeniowska

Akcja na Langiewicza zakończona. Mężczyzna pod opieką medyków [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
12
zdjęć

Akcja zakończona sukcesem | foto M.Korzeniowska

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Na sygnale Przez całą noc trwały napięte negocjacje z mężczyzną, który zagroził, że wyskoczy z IV piętra bloku przy ulicy Langiewicza w Sanoku. Akcja służb rozpoczęła się w niedzielę po południu i trwała aż do dzisiejszych godzin porannych.
reklama

Wszystko zaczęło się od zgłoszenia, które otrzymały służby ratunkowe. Na miejscu natychmiast pojawiła się policja oraz straż pożarna, aby zabezpieczyć teren i próbować nawiązać kontakt z desperatem. Jednak mimo licznych prób rozmowy, mężczyzna był nieobecny myślami i nie dało się z nim rozmawiać rzeczowo.

Negocjacje trwały przez całą noc, ale nie przynosiły żadnych rezultatów. Z tego powodu w poniedziałek rano na miejsce wezwano Samodzielny Pododdział Kontrterrorystyczny Policji (SPKP). Kontrterroryści byli gotowi do interwencji, jednak negocjatorzy postanowili podjąć jeszcze jedną próbę przekonania mężczyzny do zejścia z parapetu.

Negocjator, który brał udział w akcji, przyznał, że były to jedne z najtrudniejszych negocjacji w jego karierze.

Mężczyzna był całkowicie zamknięty na jakiekolwiek argumenty. Trudno było do niego dotrzeć, ale nie poddaliśmy się

– powiedział negocjator.

Na szczęście, dzięki wytrwałości i profesjonalizmowi służb, udało się uniknąć tragedii. Mężczyzna dobrowolnie zszedł z parapetu okna, na którym spędził całą noc, bez konieczności interwencji kontrterrorystów. Po zakończeniu akcji został przewieziony do szpitala, gdzie otrzyma niezbędną pomoc psychologiczną.

 

To pokazuje, jak ważna jest praca negocjatorów i jak istotne jest, aby nie rezygnować, nawet gdy sytuacja wydaje się beznadziejna

– podsumował rzecznik policji.

Mieszkańcy bloku przy ulicy Langiewicza, którzy byli świadkami tego dramatycznego wydarzenia, wyrażają ulgę, że wszystko skończyło się szczęśliwie.

To była straszna noc, wszyscy byliśmy bardzo zdenerwowani. Cieszymy się, że nikomu nic się nie stało

– powiedziała jedna z sąsiadek.

Sytuacja została opanowana, ale pozostaje przypomnieniem o potrzebie wsparcia psychologicznego i społecznego dla osób znajdujących się w kryzysie.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama