reklama

Ryszard Paszkiewicz - leśnik, który tańczy z żubrami

Opublikowano:
Autor:

Ryszard Paszkiewicz - leśnik, który tańczy z żubrami - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

BieszczadyW tym numerze przedstawiamy sylwetkę piątego kandydata do tytułu Bieszczadzkiego Leśnika w plebiscycie Korso Gazety Sanockiej. Jest nim Ryszard Paszkiewicz, emerytowany leśnik, który obecnie pełni funkcję gajowego w lasach należących do Sanoka.

Pan Ryszard tworzy pierwsze pokolenie leśników w swojej rodzinie. Po skończeniu liceum w 1964 roku wybrał studia na Wydziale Leśnym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Pierwszą pracę rozpoczął w 1969 roku na stanowisku adiunkta w Nadleśnictwie Cisna. Następnie przeniesiono go do Nadleśnictwa Komańcza, gdzie pracował do 1978 roku. Potem objął funkcję zastępcy nadleśniczego w Nadleśnictwie Baligród. Tam awansował na nadleśniczego. Na tym stanowisku spędził 18 lat. Niestety z powodu odmiennych wizji został odwołany z funkcji i w 2009 roku trafił do Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne. W 2012 przeszedł na emeryturę.

 
Myśliwy, który działa na rzecz zwierząt

 

Wielką pasją pana Ryszarda jest myślistwo. Polował jego dziadek i ojciec. On sam należy do Koła Łowieckiego "Ponowa" w Lesku. - Nie wstydzę się tego - mówi. - Boli mnie, że dzisiaj postrzega się myśliwych jako tych, którzy strzelają do zwierząt, a nie widzi się zaangażowania w zagospodarowanie łowisk i ochronę zwierząt chronionych. Zapomina się, że myśliwi odgrywają dużą rolę w monitorowaniu zwierząt.

Pan Ryszard jako leśnik i myśliwy posiada duże zasługi w zakresie ochrony zwierząt. W 1999 roku z jego inicjatywy do baligrodzkiej przyrody przywrócono bobry. Populacja tego gryzonia, która wynosiła w latach 60. i 70. w Polsce 200 sztuk zwiększyła się do około 40 tysięcy. Pan Ryszard miał również swój udział w powstaniu słynnego Jeziorka Bobrowego, które powstało jako zbiornik wodny dla celów przeciwpożarowych. Następnie wprowadził do środowiska raka rzecznego, również gatunku chronionego. Podejmował też starania wypuszczenia na wolność konika polskiego.


Żubry - miłość leśnika

Jednak największe zasługi pana Ryszarda wiążą się ze sprowadzeniem w Bieszczady żubrów. Pasja rozpoczęła się w 1976 roku, jeszcze w Nadleśnictwie Komańcza. Nasz kandydat otrzymał zadanie zbudowania w Woli Michowej zagrody dla żubrów sprowadzonych z ośrodka hodowli w Niepołomicach. Wszystkie swoje działania prowadzone na rzecz stada żubrów zachodnio-bieszczadzkich skrupulatnie dokumentował. Jest autorem lub współautorem kilkunastu opracowań dotyczących tych ssaków, a od 2000 roku uczestniczy w poświęconych im międzynarodowych konferencjach. W 2005 roku znalazł się wśród 15 współzałożycieli Stowarzyszenia Miłośników Żubrów w Polsce. W tym samym roku wraz z innymi leśnikami

uratował małego żubrzyka. - Po powodzi na terenie Nadleśnictwa Baligród pracownicy z wypału węgla znaleźli małego żubrzyka - opowiada. - Przez trzy dni czekaliśmy, że pojawi się jego matka. Niestety nie przyszła, więc przekazaliśmy go leśniczemu z leśnictwa Czarne. Tam opiekowano się nim przez niecały rok. Problem pojawił się, gdy chcieliśmy go wypuścić na wolność i oddać naturze. Okazało się, że Pubal, tak dano mu na imię, woli spędzać czas z człowiekiem. Kolejne próby nie powiodły się, więc w końcu nasz żubr stał się reproduktorem żubroni w gospodarstwie w Karolewo.


Gajowy w królewskim mieście

 

Po przejściu na emeryturę w 2012 roku pan Ryszard przyjął posadę gajowego w sanockich lasach w dzielnicy Olchowce. Opiekuje się 140 hektarami drzewostanu. - Praca gajowego jest podobna do pracy leśniczego - mówi. - Proponowano mi nawet zmianę nazwy, ale nie zgodziłem się. To jest mój prywatny hołd oddany gajowym. Lasy w Polsce bardzo dużo im zawdzięczają.

Dla naszego kandydata zawód leśnika łączy w sobie pasję z elementami gospodarki i ekonomii. - Gdy pracowałem w Baligrodzie, mogłem realizować swoją wizję zarządzania lasem - zaznacza. - Często uczestniczyłem w szkoleniach z zakresu prowadzenia poszczególnych etapów rozwoju drzewostanu. Pamiętajmy, że gospodarzyć to nie znaczy tylko rąbać, ale również sadzić i pielęgnować las.

Dla pana Ryszarda największym wyzwaniem w pracy leśnika było pogodzenie życia zawodowego z prywatnym. - Jak chce się realizować pasje i być dobrym gospodarzem, to nie można pracować tylko osiem godzin - tłumaczy. - Wtedy pracuje się na okrągło. A w takim przypadku bardzo często cierpi rodzina.

W czasie swojej kariery zwracał uwagę na edukację leśną. W 1995 roku w Nadleśnictwie Baligród założył ścieżkę i szlaki edukacyjne, a w Górzance "zieloną klasę". Prowadził kronikę Nadleśnictwa Baligród, w której zawarto wspomnienia pierwszych leśników w Baligrodzie po 1945 roku. Uczestniczył w rewaloryzacji nieistniejącej wsi Choceń, po której pozostał doskonały zarys urbanistyczny. - Żaden dom nie zachował się, ale ocalały studnie, spichlerze, piwnice i sady - mówi. - Odmłodziliśmy sady, zabezpieczyliśmy pozostałe budynki, uporządkowaliśmy cerkwisko, opracowaliśmy tablice informacyjne.

Pan Ryszard swoimi leśnymi doświadczeniami dzieli się często ze słuchaczami Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Sanoku i Brzozowie. Mieszka wraz z żoną w dzielnicy Olchowce. Ma troje dzieci - dwie córki i syna oraz troje wnuków. Jest fanem jazzu i filatelistyki. Zorganizował dwie wystawy filatelistyczne o tematyce przyrodniczej w Lesku o zasięgu ogólnopolskim.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo