reklama

Żubr - król bieszczadzkich lasów

Opublikowano:
Autor:

Żubr - król bieszczadzkich lasów - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNa początku XX wieku żubrom groziło wyginięcie. Teraz jest ich tak dużo, że gdy stado idzie przez las, łamią się drzewa.

Od kilku lat sentyment wobec żubrów wzrastał. Jednak sympatia nie szła w parze z wiedzą na temat zachowań populacji tych zwierząt. Potwierdziła to ankieta przeprowadzona wśród mieszkańców Bieszczad: leśników, dzieci, młodzieży i dorosłych w 2016 roku. Kwestionariusz wypełniło blisko tysiąc osób.
- Wyniki były zaskakujące – mówi Ryszard Paszkiewicz, emerytowany leśnik i badacz żubrów. – To była porażka dla edukatorów, w tym leśników.

Pytania dotyczyły wiedzy merytorycznej o żubrach. Wśród poruszonych zagadnień znalazły się kwestie: postrzeganie żubrów, ewentualne odstrzały, badania i opieka nad tymi zwierzętami. Ankietę podzielono na trzy grupy. Pierwszą stanowili leśnicy z bieszczadzkich nadleśnictw, drugą młodzież gimnazjalna i średnich bieszczadzkich szkół, zaś trzecią dorośli.

- Wydawało się, że mieszkańcy Bieszczad powinni dysponować dużą wiedzą na temat żubrów – mówi pan Ryszard. – Nic bardziej mylnego. Przykładowo – na pytanie, ile żubrów żyje w Bieszczadach, właściwą odpowiedź udzieliła tylko jedna trzecia ankietowanych. Natomiast jako opiekunów stad mylnie podawano Bieszczadzki Park Narodowy, a nie leśników. 

Podobnie było z pytaniem o to, czy w Polsce poza Bieszczadami i Puszczą Białowieską żubry żyją jeszcze gdzieś na wolności. Ankietowanych pytano także o źródła wiedzy na temat tych zwierząt. Pan Ryszard zaznacza, że Lasy Państwowe wydają mnóstwo materiałów bibliograficznych dla szkół, ale według przeprowadzonej ankiety korzysta z niej zaledwie 8 procent ankietowanej młodzieży. Wiedzę o żubrach czerpią głównie z internetu.

- Dlatego leśnicy powinni tworzyć ciekawe strony internetowe, konta na portalach społecznościowych, jak to jest w przypadku leśników z Baligrodu – mówi i dodaje - Mimo to wiedza o przyrodzie wciąż jest jak podawanie cukierków, a ludzi przecież trzeba nakarmić chlebem.

Taniec z żubrami

W Bieszczadach istnieją dwa główne stada żubrów: wschodnio-bieszczadzkie i zachodnio-bieszczadzkie, nazywane baligrodzko-komanieckim. Tę ostatnią linię skrupulatnie udokumentował Ryszard Paszkiewicz, który w 1976 roku, pracując w Nadleśnictwie Komańcza, budował zagrodę dla żubrów w Woli Michowej, sprowadzonych z hodowli w Niepołomicach i Pszczynie. To on przywiózł pierwsze żubry do Komańczy. Niestety, podobną dokumentacją nie może pochwalić się drugie ze stad – wschodnio-bieszczadzkie.

- Pozostają tylko relacje osób, które jeszcze żyją – mówi pan Ryszard. – Dobrze byłoby udokumentować wiedzę o bieszczadzkich żubrach i na przykład stworzyć w Mucznem lub Baligrodzie bibliotekę żubrów bieszczadzkich. Bardzo bym chciał, żeby wiedza o tych niezwykłych zwierzętach dotarła do ludzi.

Wszystkie żubry na świecie reprezentują dwie linie genetyczne: nizinną, białowieską oraz białowiesko-kaukaską. W Polsce populacja tych zwierząt jest największa na świecie. Pozostałe duże skupiska występują na Białorusi i w Rosji. Gdy w XX wieku żubrowi groziło wyginięcie, rozpoczęto walkę o jego przetrwanie. Zainicjowano program, aby zasiedlić żubrem całe Karpaty.

- Proces zasiedlania Bieszczadów żubrami pod koniec lat 50. i na początku 60. był trudny – mówi pan Ryszard. – Po raz pierwszy odbywało się to w górach. W tym samym czasie żubry sprowadzono do ośrodka zamkniętego w Rumunii. Na Ukrainie powstało cztery, pięć stad, Słowacja nie uczestniczyła wtedy w tym projekcie.

Obecnie wolnościowe stado w Rumunii liczy około 40 sztuk, zaś na Ukrainie żyje 100-150 osobników. Nam ten proces udał się najlepiej, bo mieliśmy silną, sprawną organizację, jaką są Lasy Państwowe, która potrafiła wyłożyć pieniądze na ochronę i hodowlę żubra. Plusem jest również to, że w Polsce kłusownictwo ograniczono do minimum. Żubry miały też zagwarantowaną opiekę naukową  stacji PAN-u w Ustrzykach Dolnych od końca lat 90. W proces ochrony zaangażowała się także Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Polskie żubry cieszą się ogromnym zainteresowaniem w wielu krajach europejskich. Sprowadzono je do Francji, Hiszpanii, Niemiec, Rumunii i na Węgry.

- Aby rozproszyć ryzyko choroby zwierzęta się eksportuje – mówi pan Ryszard. – Jeśli jakaś choroba wystąpiłaby w Bieszczadach, to stada w innych krajach podtrzymają populację.

Dzieje się też odwrotnie. Mimo że Polska ma dużo żubrów, każdego roku paręnaście sztuk przywozi się z innych ośrodków, żeby zasilić populację osobnikami niespokrewnionymi. Im mniej spokrewnione żubry, tym mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia schorzeń.

Więcej na temat tych stworzeń w aktualnym numerze Korso Gazeta Sanocka.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo