Na co dzień Edyta Barszczowska pracuje jako księgowa. W tym zawodzie liczy się dokładność i cierpliwość. Te cechy pomagają jej również w realizowaniu pasji, która zaczęła się trzy lata temu.
- Wybuchła pandemia i sytuacja zmusiła mnie do zdalnego studiowania. Siedząc w domu, uzmysłowiłam sobie, że mam za dużo wolnego czasu. Na Instagramie znalazłam konto jakiejś blogerki, która robiła ze sznurków łapacz snów dla swojej córki, korzystając z filmików na YouTube. Zaciekawiło mnie to
– wspomina Edyta.
Mieszkanka Sanoka sama zaczęła oglądać filmiki na YouTube, głównie anglojęzyczne. A że od dziecka była artystyczną duszą, bo wykonywała kwiaty z bibuły i robiła kartki na różne okazje zdobione haftem matematycznym, to nauka wyplatania makram, czyli dekoracji ze sznurków, przyszła jej łatwo. I szybko ją zafascynowała.
- Makrama nabiera u mnie dużego znaczenia. Zaczynałam od typowych zaplatanek na gałęzi czy drewnianej obręczy. Teraz wykonuję zakładki do książek, breloczki, torebki na wino, łapacze snów, kalendarze adwentowe, drzewka szczęścia, liście monstery, plecaki, komunijne aniołki na obręczy, dekoracje świąteczne, no i obrazy
– wymienia.
Są to ilustracje w ramce przestawione przez Edytę w postaci laleczek z drewnianymi i sznurkowymi elementami.
– Do tworzenia wykorzystuję różnej wielkości, drewniane koraliki oraz kijki, a także różnokolorowe sznurki np. do powstawania włosów czy ubrań, a nawet drzewek. Ostatnio posługuję się też suszonymi kwiatami i mchem do przedstawiania trawy i drzewek.
Edyta tworzy obrazy na różne okazje na podstawie zdjęć, które przesyłają jej klienci.
– Staram się tak wykonywać laleczki, aby były jak najbardziej podobne do rzeczywistych osób, które mają otrzymać ilustrację. Na przykład obraz może być prezentem na Dzień Babci i Dziadka, więc przedstawiam konkretnych dziadków i staram się im nadać ich charakterystyczne cechy, np. fryzurę czy jakieś rekwizyty.
Jedną z najbardziej czasochłonnych i największych obrazów, jakie wykonała Edyta jest ten dla wychowawczyni, który przedstawia nauczycielkę z całą jej klasą.
– Musiałam wykonać laleczki przedstawiające jedną osobę dorosłą i ponad 20 dzieci na podstawie zdjęć otrzymanych od rodziców.
Edyta podejmuje się też innych, bardziej nietypowych zleceń.
– Raz robiłam tipi dla dziecka z kijków i sznurków. To rodzaj indiańskiego namiotu. A ostatnio huśtawkę.
Dla sanoczanki zaplatanie sznurków to przede wszystkim pasja, na którą, jak przyznaje, czasami brakuje czasu.
– Gdy miałam mniej obowiązków, wykonywałam tych rzecz więcej. Dzięki temu nabrałam niezbędnego doświadczenia. Teraz siadam do tego głównie wieczorami lub weekendami.
Chętnych na prace mieszkanki Sanoka nie brakuje. Większość osób jest z Polski, ale zdarzają się też spoza naszego kraju.
- Na przykład ostatnio tworzyłam obraz na ślub do Anglii.
Inspiracją dla Edyty są inni artyści.
– Staram się tworzyć swoje wzory, ale wiele pomysłów czerpię od innych. Nie są to prace kopiowane 1:1, ale po prostu inspiruję się drobnymi elementami, np. wykonaniem konkretnej fryzury czy kwiatów.
Od pewnego czasu prace mieszkanki Sanoka można znaleźć na Facebooku i Instagramie pod nazwą Makrama by Edyta.
– Z początku nie chciałam ich pokazywać, ale przekonała mnie do tego koleżanka. I powoli tak to się rozkręciło.
Komentarze (0)