Starszy pan w czarnym garniturze, codziennie pojawia się na: konwencjach, festynach, spotkaniach, piknikach…, prezentując dychotomiczny (podzielony na „dwie przeciwstawne części”) obraz Polski. A więc: my i oni (ZOMO); dobra zmiana i liberalno-lewackie rządy (PO-PSL); oni kradli – my się dzielimy; zdrowy, polski naród kontra migranci i uchodźcy roznoszący pasożyty, mikroby i pierwotniaki; Polska plus i Polska minus; Kościół katolicki i nihilizm, Polska rabowana (najpierw na 200 miliardów, od niedzieli już na 400!) i Polska dobrze zarządzana (choć afer w niej jest więcej niż poprzednio)… Listę takich dychotomicznych określeń można kontynuować wedle własnej wiedzy i woli.
Uproszczona wizja naszego Kraju przemawia do sporej części elektoratu, ponieważ: 1) zwalnia od myślenia o tym, że świat jest skomplikowany i wielobarwny, a nie wyłącznie czarno-biały; 2) pozwala identyfikować wroga (nie przeciwnika), z którym trzeba walczyć aż do wykluczenia (z tym drugim można się dogadywać); 3) zły (choć nieprawdziwy) obraz Polski liberalno-lewackiej wypiera fantastyczna (działająca na wyobraźnię) państwa dobrej zmiany, które dogania, ba – przegania kraje zachodnie i lokuje się w światowej czołówce; 4) ułatwia stygmatyzowanie ludzi według matrycy: Polak – nie-Polak, ustalanej przez najważniejszą osobę w państwie, dla jej kaprysu albo politycznej potrzeby itd. itp. Taką wyimaginowaną wizję państwa wzmacniają transfery pieniędzy, zapowiedzi podwyżek płacy minimalnej na najbliższe cztery lata, miliardy rzucane a to na zdrowie, a to na rolnictwo, połączenia autobusowe, kolej, stocznie, i na co kto sobie zażyczy … Pieniądz po raz pierwszy w najnowszej historii Polski szerokim strumieniem płynie do zwykłego obywatela.
W tym monologu zmultiplikowanym (tzn. zwielokrotnionym) przez partyjne radia i telewizje, najważniejszy polityk zachowuje powagę, robi surowe miny, kiedy trzeba – krzyczy, potrząsa pięścią; porozumiewawczo się uśmiecha np. szydząc z sądów, a na pytanie niepełnosprawnej kobiety odpowiada, by mu „nie przeszkadzano” … Ludziom to się podoba; kupują takie opowieści bez mrugnięcia okiem, wyłączając zdrowy rozsądek i elementarny krytycyzm. Zachowują się jak wąż wobec zaklinacza albo jak widzowie iluzjonisty, którzy po występie zbierają z podłogi wyczarowane banknoty… Oto człowiek, który znalazł klucz do zakompleksionej duszy polskiej, gnębionej przez władzę obcą i swoją. Wreszcie przywrócił jej godność – to nic, że za jej własne pieniądze, wypracowane w niemałym trudzie i przekazane państwu w formie podatków.
*
A w Sanoku? W mieście i na całym Podkarpaciu dominują banery, plakaty, portrety, fotosy, ulotki… miejscowego posła, starającego się o reelekcję. Z materiału wyborczego w gazecie wynika, że Sanok zawdzięcza mu praktycznie wszystko: od nieczynnego basenu, przez remonty ulic, autobusy, dworzec – po obwodnicę. Zabrakło miejsca na nowe więzienie i Autosan, przejęty przez PGZ i omal nie wyeliminowany z rynku. Szeroki uśmiech posła, to kwintesencja dobra; wszyscy inni kandydaci są poważni, smutni albo bez wyrazu. Pewnie mają złe zamiary…
Czarno-biały obraz dominuje również w lokalnym Kościele. Dla jednego z proboszczów Zachód i Unia to siedlisko zarazy, a nasz Kraj – potencjalna ofiara idącego stamtąd zagrożenia. Inny proboszcz wykorzystuje imieniny Michała do ukazania walki duchów złych z dobrymi. Na czele pierwszych stał anioł Lucyfer, dobrym przewodził archanioł Michał, który po zwycięstwie „zajął miejsce Lucyfera”. Walkę podjął z miłości do człowieka, który „śmierdzi”, „cuchnie” grzechem jak padlina. Mimo to patron naszego miasta z troską pochyla się nad grzesznikiem, za co powinniśmy być mu bezgranicznie wdzięczni. Młody kapłan znajduje upodobanie w paskudnych słowach, które powtarza kilkanaście razy z wyraźnym upodobaniem, choć stoi obok sanctissimum, czyli tego co, święte…
*
Walka dobra ze złem, światła z ciemnością, białego z czarnym to istota wczesnochrześcijańskiej herezji określanej jako manicheizm (od imienia jej twórcy Maniego). Herezja ta dawno potępiona i zarzucona, nieoczekiwanie stała się motorem napędowym polskiej polityki oraz dominującą narracją w polskim Kościele. Odwołują się do niej również Putin, Trump i Erdogan, choć wiadomo, że postepowanie wedle tej herezji już wiele razy źle się kończyło dla świata. Jak się zakończy dla Polski – czas pokaże.