reklama

ZDANIE ODRĘBNE: Emerytura [FELIETON]

Opublikowano:
Autor:

ZDANIE ODRĘBNE: Emerytura [FELIETON] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościJak co dwa tygodnie zapraszamy do przeczytania felietonu z cyklu "Zdanie Odrębne".

Słowo emeryt pochodzi od łacińskiego przymiotnika emeritus i znaczy zasłużony; podobnie jak emerytura, wywodząca się od emerere, czyli zasłużyć sobie – na godne życie w okresie starości, kiedy się jest nie zdolnym do pracy, ale żyć trzeba – jak wtedy, kiedy się pracowało. Taka jest norma w cywilizowanym świecie i przejaw normalności, którą premier przywołał w expose’ sejmowym kilkadziesiąt razy. Powinno to budzić niepokój społeczny; wszak wielokrotne powtarzanie jednego słowa wskazuje na jego postępującą inflację, czyli brak wartości. 
    Koronnym argumentem urzędującego prezydenta (oraz partii władzy)  w kampanii wyborczej 2015 roku było obniżenie wieku emerytalnego. Na poprzednią ekipę, która to zrobiła na odwrót – w sposób przemyślany, stopniowo i bez terapii szokowej – wylała się fala politycznego i medialnego hejtu. Prezydent, z gestykulacją i mimiką kiepskiego aktora, wołał: Mówili, że się nie da, ale się dało. Na oficjalnej stronie głowy państwa można było przeczytać: „obniżenie wieku emerytalnego było wielkim postulatem kampanii przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi w 2015 r. Na wszystkich moich spotkaniach słyszałem od przyszłych wtedy wyborców jedno: proszę pana, proszę obniżyć wiek emerytalny, niech pan obieca, że obniżycie wiek emerytalny; to, co nam zrobiono jest niesprawiedliwe. (…)  Dzisiaj jest ta wielka dla nas wszystkich chwila, kiedy jako prezydent Rzeczypospolitej już w tej chwili ustawę mogłem podpisać. Z radością teraz, na koniec 2016 r., ale także i przed świętami Bożego Narodzenia informuję wszystkich, informuję przede wszystkim moich rodaków, że to zobowiązanie zostało spełnione” – powiedział prezydent. Po czym nastąpiła ogólnonarodowa euforia, bo ludzie mogli przejść na emerytury wcześniej, a nie później. 
    Nie minęły cztery lata, a jeden z wiceministrów od polityki społecznej, a teraz wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju pisze na twiterze: "Pasy zapięte? Kto ma słabe nerwy niech nie czyta”. I wylicza „oficjalny szacunek wysokości emerytur w przyszłości”(…). Teraz dostajemy 53,8% ostatniej pensji (ok. 2,2 tys. zł). W 2045 będzie 32 proc., w 2060-24,9 proc., a 2080-23,1 proc. To będzie ok. 1 tys. zł na miesiąc (na dzisiejsze pieniądze). Dlatego trzeba dodatkowo się zabezpieczać. Dbać o zdrowie, kształcić, oszczędzać (…), mieć więcej dzieci, przygotować się na dłuższą pracę".  
    I kto ma rację – buńczuczny prezydent, który wygrał wybory, podtrzymując iluzję, że można krócej pracować i brać wysoką emeryturę? Czy umiejący liczyć urzędnik, któremu wyszło, że: 1) jeden zatrudniony wkrótce będzie pracował na kilku emerytów, 2) im krótsza praca, tym mniejsza  emerytura.     
    Wobec powszechnego rozdawnictwa pieniędzy i rozbudzonych apetytów finansowych trudno będzie przekonać ludzi by – żyjąc dłużej – dłużej pracowali. Przywrócenie ustawy podwyższającej wiek emerytalny,  koniecznej gospodarczo i społecznie, byłoby politycznym samobójstwem. Władzy pozostaje więc apelować o dłuższą pracę, dyskretnie wspominać o spowolnieniu gospodarczym, a nawet kryzysie – na Zachodzie… Bo u nas jeszcze nie!
    Na koniec proste zestawienie: według GUS w roku 2004 było w Polsce 4,5 mln emerytów; w roku obecnym jest ich już 5,7 mln. Urzędujący prezydent  rozpoczął już zabiegi o reelekcję. Co będzie obiecywał tym razem? Tylko to, co ludzie chcą usłyszeć i co w dużej mierze jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Powtórzmy więc za starszą panią: „Ludzie zacznijcie myśleć! To nic nie kosztuje”. I dodajmy: niemyślenie jest bardzo kosztowne.
 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo