6 grudnia tir Coca-Coli ulokował się pod sanockim zegarem. Truck mierzył 18,5 metra długości i ponad 4 metry wysokości. Plac na rynku wypełniły czerwone namioty, w których wieczorem można było odwiedzić Mikołaja. Dla najmłodszych uczestników przewidziano mnóstwo atrakcji, między innymi spotkanie i zdjęcia z Mikołajem, fotobudkę świąteczną, gry i konkursy z nagrodami, personalizację puszek, wirtualną przejażdżkę saniami Świętego Mikołaja oraz fabrykę upominków.
– Przyszłam z córką około 16 i po 20 minutach już wracałyśmy – mówi Małgorzata z Sanoka. – Ludzie się przepychali. Organizacja chyba nie wypaliła tak jak powinna, brakowało mi typowo świątecznej muzyki i konferansjera, który poprowadzi akcję.
Zniesmaczona była również Hanna z Sanoka. – Uważam, że ciężarówka powinna być wystawiona na podeście, wówczas byłaby bardziej widoczna – tłumaczy kobieta. – Moim dzieciom nie udało się zrobić zdjęcia przed autem, bo nie wystarczyło dla nich miejsca. Rozumiem, że to chwilowa atrakcja w Sanoku, ale na litość boską, ludzie zachowywali się jakby nigdy wcześniej nie widzieli ciężarówki i puszki coca-coli.
Ile osób, tyle opinii, wśród zadowolonych mieszkańców Sanoka była natomiast Ewa. – Udało mi się zrobić zdjęcie z Mikołajem – mówi dumna. – Długo czekałam, ale taka okazja może się więcej nie zdarzyć.
Więcej w 49 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka