- Od kilku lat mamy poważny problem - opowiada mieszkanka Jaćmierza. - Chodzi o alkoholików, którzy codziennie zakłócają spokój. Zgłaszałam tę sprawę w sierpniu do dzielnicowego. Pijaki nadal przychodzą, kręcą się koło domów i spożywają alkohol na naszych oczach. To są stali bywalcy, którzy rozbierają się w lecie i kładą na ziemi.
Alkoholicy opanowali teren
Jak opowiada zdenerwowana kobieta, bez przerwy na ławce siedzą pijani mężczyźni, a stali bywalcy ściągają spodnie i załatwiają potrzeby fizjologiczne na oczach przechodniów.
- W niedzielę czekają już 15 minut przed otwarciem sklepu - relacjonuje kobieta. - Jak zadzwoniłam na policję, to usłyszałam, że funkcjonariusze mają piętnaście wiosek do upilnowania, ale obiecali, że przyjadą. Minęło ponad półtorej godziny, a patrol się nie pojawił, natomiast alkoholicy bez przerwy chodzili do sklepu po kolejne butelki i ledwo trzymali się na nogach. To jest po prostu żenada.
Jej zdaniem w urzędzie gminy każdy rozkłada ręce, bo nic się nie da z tą sytuacją zrobić.
- Uważam, że to jest naruszanie porządku w miejscu publicznym - mówi. - Jeszcze parę lat temu na rynku bawiło się mnóstwo dzieci, a od trzech lat ten teren jest opanowany przez pijących alkohol. Policja mi poradziła, żebym złożyła sprawę do sądu. Tacy ludzie mogą przecież powybijać szyby czy zrobić coś złego dzieciom. Boję się o moją córkę, bo na rynku przebywa mnóstwo młodych mężczyzn - kontynuuje. - Chodzą w kapturach na głowach i nie wiadomo, kto kręci się koło domów. Nie rozumiem, dlaczego policja nie podejdzie do nich i nie nakaże się rozejść. Czy ktoś mi zagwarantuje, że moje dzieci nie przejmą takiego zabawowego trybu życia, jak się napatrzą? Słyszałam, że w innych miejscowościach np. w Długiem jest tak samo.
Mieszkańcy są bezradni
W sprawie wypowiedział się włodarz gminy.
- Jest wdrożona procedura odebrania pozwolenia na alkohol właścicielowi sklepu, ale muszą być zachowane terminy przewidziane w kodeksie postępowania administracyjnego - informuje wójt Andrzej Betlej. - W takich sytuacjach reagujemy w momencie, gdy policja złoży do nas wniosek o cofnięcie pozwolenia,. Na podstawie mapy zagrożeń można stwierdzić, ile interwencji tam było.
W poniedziałek rano znowu interweniowała policja, by skontrolować to miejsce - mówią mieszkańcy. - Jednak to jest duża grupa ludzi do upilnowania, bo czasami gromadzi się nawet do 30 osób i nawet dorosły mężczyzna boi się ich upomnieć. W dodatku zostawiają pełno śmieci na rynku.
Koncesja, pijacy i mściwość
- To prawda, że mają mi odebrać koncesję na alkohol w sklepie w Jaćmierzu - twierdzi właściciel sklepu. - Ludzie są mściwi, bo jestem konkurencją, a wszyscy myśleli, że mój sklep nie utrzyma się na rynku w Jaćmierzu. Natomiast to nie jest prawdą, że moi klienci piją pod sklepem i że stoi tam czasami 30 alkoholików.- W najbliższych dniach przyjedzie komisja i wypytają okolicznych mieszkańców o sprawę - kontynuuje. - Mogę pozamykać wszystkie sklepy i wyjechać, zresztą jestem już w takim wieku, że nie muszę pracować i wcale się nie przejmuję tą sprawą.
57 zgłoszeń
Wyjaśnień udzieliła przedstawicielka policji.
- Mieszkańcy całego kraju mogą za pośrednictwem Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa informować funkcjonariuszy o sytuacjach niepokojących, uciążliwych, w których łamane jest prawo - mówi st. asp. Anna Oleniacz, rzecznik sanockiej policji. - Po otrzymaniu zgłoszenia policjanci mają określony czas na weryfikację zgłoszeń, a w przypadku potwierdzenia zgłoszenia podjęcie kroków zmierzających do ograniczenia zagrożenia, a nawet wyeliminowania go.
Jak informuje rzeczniczka, od czerwca do chwili obecnej funkcjonariusze odnotowali 57 zgłoszeń dotyczących spożywania alkoholu w miejscach niedozwolonych w miejscowości Jaćmierz.
- Policjanci potwierdzili zgłoszenia i podjęli kroki, aby wyeliminować zagrożenie, między innymi poruszali temat na sesji, skierowali pismo do właściwej miejscowo Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych - wylicza. - Przeprowadzali rozmowy z właścicielami okolicznych sklepów oraz podejmowali również interwencje, które niekiedy kończyły się mandatami karnymi.
Jej zdaniem sytuacja jest monitorowana przez dzielnicowego oraz policjantów patrolujących rejon. W momencie ujawnienia łamania prawa będą wyciągane konsekwencje.
- W przypadkach zachowań niezgodnych z prawem lub niosących zagrożenie dla mieszkańców zawsze należy informować policję - poucza st. asp. Anna Oleniacz. - W momencie gdy wymagana jest pilna interwencja, wykorzystujemy numer alarmowy 997. Jeśli zdarzenie nie wymaga podjęcia niezwłocznie interwencji, to można posłużyć się krajową mapą zagrożeń.